Newsletter 52Notatki kończy trzy lata. Myślę, że z tej okazji warto, abym podzielił się kilkoma wnioskami, statystykami i planami na przyszły rok. Ruszajmy!
Garść statystyk
W ciągu trzech lat opublikowałem 156 wydań. Każde z nich wyszło zgodnie z planem, czyli w sobotę rano. I co dla mnie najważniejsze - każde z nich w mojej ocenie było warte poświęconego czasu.
Newsletter zgromadził już blisko 17 tysięcy Czytelniczek i Czytelników zapisanych mailowo. Oznacza to wzrost o 70% w skali roku. W wersji online odnotowuję miesięcznie ponad 130 tysięcy odsłon. Czuję, że jeśli wytrwam wystarczająco długo, to przyjdzie rok, w którym zgromadzę większą widownię niż przez wszystkie poprzednie lata razem wzięte. Będzie to mój prywatny annus mirabilis, który jednocześnie będzie zwiastował bliski koniec tego newslettera.
Wracając do bieżących statystyk - jak dotąd niewiele robiłem, aby one rosły. Nie próbuję pozycjonowania i bardzo trudno jest mnie znaleźć “z Googla”. Nie piszę pod algorytmy ani nie powielam tekstów, które dobrze się klikają. Szerokim łukiem omijam wszystkie newsy i gorące tematy, o których dużo się mówi. Celem newslettera jest publikacja tylko takich treści, jakie sam chciałbym przeczytać. I takich, do których chciałbym wracać po latach.
Bardzo się cieszę, że jest coraz więcej osób, które cenią sobie lekturę 52Notatek. Ale wiem też, że to nigdy nie będzie masowo czytany newsletter. I bardzo dobrze - trzymajmy się tu kameralnego grona. Niczym w małej restauracji, gdzie każdy gość zna się z jej właścicielem, który jest tam szefem kuchni i kelnerem. Zanim zaserwuje komuś nowe danie, to upewnia się czy sam też chciałby je zjeść i dałby je swojej rodzinie i przyjaciołom. W Internecie jest pełno restauracji, ale niewiele tworzy kontent w taki sposób.
Rok, trzy lata i pięć lat
Stali Czytelnicy wiedzą, że staram się zawsze narzucać sobie ograniczenia czasowe. Dzięki nim mam dodatkową presję i czas nie przecieka mi przez palce. To moja polisa ubezpieczeniowa przeciwko Prawu Parkinsona, które mówi, że “praca zawsze rozszerza się, aby wypełnić cały dostępny czas na jej ukończenie”. Tak jak już kiedyś pisałem, przez całą moją karierę zawodową w finansach pilnowałem się, aby nie być dłużej niż 3 lata na jednym stanowisku ani 5 lat u tego samego pracodawcy.
Podobne ograniczenia nałożyłem na siebie w stosunku do tego newslettera. Początkowo 52Notatki miały być zamknięte po pierwszym roku (stąd nazwa: od 52 tygodni w roku). Póżniej przedłużyłem je do 3 lat, które właśnie mijają. Widzę sens w tym co tu robię, dlatego mogę zadeklarować przed sobą i Wami, że projekt będzie trwał kolejne dwa lata, czyli łącznie 5 lat.
Co będzie potem? Trudno mi teraz powiedzieć, ale na ten moment nastawiam się, że piąty rok będzie ostatnim. Dzięki temu mocniej skupię się na tym, aby te najbliższe dwa lata były jak najlepsze. Przede mną jeszcze 104 wydania do napisania, a potem będę decydował co dalej. Chcę jak najlepiej wykorzystać ten czas oraz Waszą atencję.
Nie zmieni się forma, dzień i godzina publikacji newslettera. Komentarze pod wpisami nadal będą zamknięte, ale za to dalej będę odpisywał na każdy Wasz mail. W okolicach marca ruszę z pracami nad Sezonem 3, czyli wersją drukowaną. Mam już pomysł na nowe treści bonusowe, które dodam do niego.
A między kolejnymi sobotami zachęcam do odwiedzania profilu 52Notatki na Instagramie, gdzie w relacjach publikuję więcej prywatnych treści.
Mój największy przywilej
Nie lubię maniery pisania jak do siebie młodszego o 10 lat. Dawania samemu sobie rad, których pewnie bym wtedy i tak nie posłuchał. Albo traktowania swoich Czytelników jak osoby, które wiedzą mniej niż autor i są mniej doświadczone.
Dlatego zakładam, że każdy Czytelnik 52Notatki jest co najmniej na takim samym poziomie wiedzy, oczytania i doświadczenia jak ja. Nie mogę konkurować z żadnym z Was, dlatego robię wszystko najlepiej jak potrafię i we własnym stylu.
Wracając do mojego porównania z małą restauracją: to tak, jakbym gotował dla gości, którzy sami też są kucharzami. Czyli znają się na rzeczy, mają wysoko postawioną poprzeczkę i potrafią rozpoznać każdy ze składników. A zarazem docenić wszystkie moje dania, bez względu na to czy są proste, czy skomplikowane. Wierzę, że każdy z Czytelników jest w stanie wyciągnąć z lektury 52Notatek coś wartościowego dla siebie.
Nie wszystko co robię będzie się zawsze podobać i raczej nie będzie wszystkim smakować. Ale ja i tak zawsze będę tu serwował to, co mam w danym czasie najlepszego do zaoferowania. I dlatego uważam, że moim największym przywilejem jest to, że znalazłem takie osoby jak Ty, które co tydzień poświęcają swój czas i czytają to, co publikuję. Wprawdzie mógłbym pisać tylko dla siebie, ale nie oszukujmy się - wtedy pewnie zgodnie z planem zamknąłbym 52Notatki już po pierwszym roku. Dlatego dziękuję Ci za to, że regularnie tu zaglądasz, aby przeczytać moje treści.
Top5 wydań z tego roku
Gdybym sam miał wskazać Top5 najlepszych wydań opublikowanych w tym roku, to miałbym duży problem. Każde z nich było pisane akurat wtedy, gdy dana tematyka autentycznie mnie pochłaniała. Dlatego dwa lata temu, gdy myślałem nad zmianą pracy, to pisałem o różnych modelach kariery i o tym jak wykonywać wspaniałą pracę. Gdy miałem do podjęcia ważne decyzje, to pisałem o modelach decyzyjnych i teorii gier. A gdy więcej atencji poświęcałem roszadom we własnym majątku, to powstał cykl o pokoleniu zero. Nieprzypadkowy był też moment publikacji artykułów o multiwersum osobowości czy o długu do nadpłaty.
Dlatego decyzję o rankingu Top5 wpisów z ostatnich 12 miesięcy zostawiam statystykom odsłon i polubień. Wynika z nich następująca kolejność, licząc od końca:
Top5: Rybak i Bankier, czyli sprawdzam jak to jest cieszyć się życiem i mało pracować
Moim zdaniem, aby mówić innym jak mają żyć, najpierw należy samemu pójść tą ścieżką. W Internecie jest za dużo ludzi, którzy rozdają rady, z których sami nie chcą korzystać. To wydanie napisałem po miesiącu spędzonym na małej, portugalskiej wyspie.
Top4: Finansowe tabu w małżeństwie
Niby temat tabu, ale wywołał spore poruszenie. Dostałem po nim dużo wiadomości od osób, które dotąd do mnie nie pisały.
Top3: Keto dieta informacyjna, czyli jak i po co budować wiedzę
Lubię używać międzydyscyplinarnych porównań. Kiedyś pisałem o tym, co jazda po torze wyścigowym nauczyła mnie o finansach, innym razem połączyłem je z chodzeniem na siłownię. A w tym wydaniu mamy wyjątkowo fortunne połączenie diety i wiedzy.
Top2: Motywacja vs dyscyplina, czyli jak wzmocnić płuca i serce
Ten artykuł pokazuje nietypowe podejście do tematu, który, mogłoby się wydawać, jest już mocno oklepany. Jednak moim zdaniem motywacja i dyscyplina (a nie “albo”) są kluczowe we wszystkim co się robi i nie można żadnej z nich odpuszczać.
Top1: Kamień milowy finansów osobistych, wady pracy na etacie i reguła sto tysięcy
Raz na kilka miesięcy udaje mi się napisać wydanie, które sam bardzo chciałbym przeczytać i zrozumieć, gdy byłem dużo młodszy. To zdecydowanie jest jedno z nich. Pozostałe z minionych lat to na pewno te o Range Roverze, dworcu w Helsinkach, układaniu Tetrisa i trzymaniu dużych oszczędności.
Z końcem roku zachęcam do nadrobienia zaległych wydań oraz do powrotu do tych, które po czasie warto sobie odświeżyć. A gdybyś miał wskazać jeden artykuł, który jest najbardziej warty ponownej lektury, to jaki by to był?
![](https://substackcdn.com/image/fetch/w_1456,c_limit,f_auto,q_auto:good,fl_progressive:steep/https%3A%2F%2Fsubstack-post-media.s3.amazonaws.com%2Fpublic%2Fimages%2Fe932081e-739d-458d-9e33-eb1ffa834f47_907x1210.jpeg)
A tak prywatnie
Okres pomiędzy Bożym Narodzeniem, a świętem Trzech Króli od zawsze był dla mnie wyjątkowy. Za dziecka pamiętam, że były to takie małe wakacje, bo przez dobre 3 tygodnie prawie nie było szkoły i niewiele trzeba było się uczyć. Na studiach na odwrót - zawsze wykorzystywałem je, aby przygotować się do sesji egzaminacyjnych i raczej siedziałem w książkach lub stałem w kolejkach do ksero. A gdy pracowałem na etacie, to był to czas wyraźnego spowolnienia biznesu. Rok zamykał się z dniem firmowej wigilii i potem niewiele się działo. Zresztą kto tylko mógł, to brał wtedy urlop.
Natomiast w tym roku, pomimo że nikt mi nie narzuca co mam robić, mam w tym okresie wyjątkowo dużo do zrobienia. Kończę dla Was kurs Sprawdzona Produktywność, o którym więcej będę pisał już za tydzień. Dopinam szczegóły dużego rodzinnego projektu, który zajmie mi cały pierwszy kwartał przyszłego roku. Do tego dochodzą mi spore zmiany organizacyjne w życiu, które wprowadzam jako efekt “roku bez etatu” i wybicia czterdziestki na moim liczniku wieku. Moje cyfrowe bankructwo zaplanowałem 11 stycznia, więc zostało mi dokładnie 2 tygodnie.
Na szczęście od lat uważam, że Sylwester to najbardziej przereklamowana impreza w całym roku, więc ten dzień bez problemu spędzę pracując nad swoimi tematami.
Wszystko to sprowadza się do tego, że w 2025 roku na pewno będę miał o czym pisać :)
Post Scriptum: W 2024 nie udało mi się zrealizować dwóch dużych projektów: wyprowadzić się z Warszawy i uruchomić podcastu. Choć w obu przypadkach byłem blisko, to finalnie musiałem je przesunąć na kolejny rok. Z jednej strony jestem zły, bo miałem wszystko co potrzebne, aby je domknąć, ale z drugiej tylko się utwierdziłem w przekonaniu, że są to trafne decyzje.