Ukryte wskaźniki życia, Annus Mirabilis i główna przyczyna przeciętności
Czyli czego Wam życzę w nowym roku
W tym wydaniu przychodzę z trzema życzeniami dla wszystkich Czytelniczek i Czytelników 52Notatek. Uprzedzam, że nie jest to tradycyjne “zdrowia, szczęścia i pomyślności”.
Ruszajmy!
Rok cudów
Annus mirabilis to łacińskie wyrażenie oznaczające „cudowny rok” lub “rok cudów”. Tego terminu używa się w stosunku do roku lub kilku lat, które były szczególnie ważne dla nauki, literatury, polityki lub doszło w nich do wyjątkowych odkryć, wydarzeń lub osiągnięć.
Najbardziej znane użycie Annus Mirabilis dotyczy Isaaca Newtona i roku 1666, w którym zdefiniował podstawy swoich kluczowych odkryć. To właśnie wtedy Newton sformułował prawo powszechnego ciążenia, opisał zasady dynamiki, wynalazł rachunek całkowy i różniczkowy oraz dokonał przełomowych odkryć w dziedzinie optyki. Wszystko to mając zaledwie 23 lata i ukrywając się przed szalejącą w Londynie dżumą.
W kontekście “roku cudów” często mówi się też o Albercie Einsteinie i roku 1905. Opublikował wtedy cztery przełomowe prace naukowe, nazwane Annus Mirabilis, które zmieniły oblicze fizyki:
Szczególna teoria względności, zawierająca słynne równanie E=mc2
Efekt fotoelektryczny, który dał początek mechanice kwantowej
Ruchy Browna, potwierdzające istnienie atomów i molekuł
Oraz prace na temat elektrodynamiki ciał w ruchu
W historii ludzkości było wiele osób, które przeżyły swoje Annus Mirabilis. Ludwig van Beethoven w 1803 r., Maria Skłodowska-Curie w 1898 r., Thomas Edison w 1879 r. czy Jan Paweł II w 1978 r. Wymieniać można by naprawdę długo.
Każdy z tych przykładów pokazuje, jak jeden wyjątkowy rok może zmienić nie tylko życie jednostki, ale też wpłynąć na całą ludzkość. Te przełomowe punkty zawsze były efektem wielu lat pracy i przygotowań oraz wystąpienia sprzyjających okoliczności.
Szczególnie ważne jest też to, aby dana osoba pracowała nad właściwym problemem we właściwym czasie. Gdyby Einstein nie zajął się fizyką, tylko na przykład szukał sił w budowaniu biznesu, to bardzo możliwe, że nigdy byśmy o nim nie usłyszeli. Pewnie odniósłby sukces, ale raczej nie zmieniłby świata w takim stopniu, jak jego praca naukowa.
Można więc powiedzieć, że jeśli będziesz pracował nad właściwym problemem we właściwym czasie, to znajdziesz wiele ważnych rozwiązań. Ja wolę to zdanie przeczytać od końca: jeśli pomimo wysiłków nie znajdujesz ważnych rozwiązań, to możliwe, że pracujesz w złym miejscu lub skupiasz się na niewłaściwych problemach. Jak napisał Warren Buffett w swoim liście do akcjonariuszy z 1985 roku:
“Kiedy ktoś znajdzie się w stale przeciekającej łodzi, energia poświęcona na znalezienie nowej przyniesie lepsze owoce niż wysiłek wkładany w łatanie dziur”.
Ukryte wskaźniki życia
Ostatnio często myślę o koncepcie ukrytych i obserwowalnych wskaźników życia. Usłyszałem o tym kiedyś w jednym z podcastów. Nie pamiętam źródła, ale idea mocno zapadła mi w pamięć.
Obserwowalne wskaźniki są oczywiste i widoczne dla wszystkich. To nasz samochód, dom czy ubrania. Każde z nich, oprócz funkcji użytkowej, pozwala ocenić czy nam się w życiu powodzi czy nie. Nie mówię tu o płytkim ocenianiu innych ludzi, ale o naszym własnym odczuciu. Jeśli jeździsz wygodnym autem, a Twoja rodzina mieszka w komfortowym mieszkaniu, to możesz mieć pełne powody do zadowolenia, prawda?
Natomiast ukryte wskaźniki są równie istotne, ale rzadko kiedy się nimi posługujemy. Ich przykłady to:
krótki czas dojazdu do pracy
spokojny sen w nocy
czas wolny dla siebie, na hobby czy pasje
możliwość zdrowego odżywiania się
wieczory i weekendy wolne od pracy
brak obowiązku bycia pod telefonem
niski poziom stresu, brak zmartwień i wyrzutów sumienia
Na pewno wszyscy się zgodzimy, że są to ważne kwestie. Ale mimo to mało kto używa ich do oceniania czy mu się dobrze wiedzie w życiu. Czy ktoś się chwali tym, że przespał 8 godzin? Że ma do pracy tylko 10 minut drogi? Albo że codziennie ma czas, aby przygotować zdrowy posiłek dla rodziny? Raczej nie.
Co gorsza, z łatwością rezygnujemy z ukrytych wskaźników na rzecz tych obserwowalnych. Prosty przykład: dostaniesz ofertę pracy, która płaci 2x więcej niż zarabiasz teraz. Wiąże się jednak z dalszymi dojazdami (czyli mniej czasu dla siebie i bliskich) i większą odpowiedzialnością (wyższy poziom stresu). Czy mimo to będziesz się długo zastanawiał? Raczej nie, bo pieniądze są najważniejszym wskaźnikiem. Wszyscy ich używamy i możemy traktować jako globalny wspólny mianownik. Dopiero gdy mamy ich na koncie wystarczająco dużo, to zaczynamy częściej patrzeć na pozostałe rzeczy.
Problem zaczyna się wtedy, gdy poświęcamy wszystkie inne wskaźniki dla pieniędzy. Mam tu na myśli zdrowie psychiczne, formę fizyczną, czas z rodziną, etc. Łatwo jest poświęcić coś, czego nie mierzymy. Dlatego jednym ze sposobów, aby samemu się przed tym bronić, jest przekształcenie ukrytych wskaźników w obserwowalne. Chodzi o to, aby dosłownie móc je zmierzyć i policzyć.
To kilka przykładów, których ja używam:
mierzenie jakości snu - całkiem przyzwoicie zrobi to pierwsza lepsza opaska sportowa czy smartwatch (ja używam Xiaomi Smart Band 8)
regularne prowadzenie dziennika, w którym piszę m.in. o tym, co czuję
pilnowanie masy ciała - jeśli przestaniesz się zdrowo odżywiać, to zaczniesz przybierać na wadze albo ją tracić w wyniku stresu
czas spędzony na hobby, czytaniu i innej wartościowej rozrywce
ilość posiłków, które zjedliśmy wspólnie razem z rodziną (w domu lub na mieście)
ilość weekendów spędzonych z dala od służbowych spraw
Peter Drucker, autorytet w dziedzinie zarządzania i strategii biznesowych, powiedział kiedyś, że “nie można ulepszyć czegoś, czego nie mierzymy”. Te słowa były skierowane do przedsiębiorców, ale myślę, że ta rada doskonale sprawdzi się też w życiu prywatnym. Zwłaszcza teraz, gdy jest czas na noworoczne postanowienia.
Następne kroki:
Spróbuj zwrócić większą uwagę na ukryte wskaźniki życia. Te atrybuty mogą często mieć większy wpływ na nasze życie niż pieniądze.
Dobrym uzupełnieniem dla tego wydania będzie lektura tekstu: „Kanarek w kopalni, czyli budujemy własne bezpieczniki” z #49 wydania 52Notatki Sezon 1. Sam regularnie do niego wracam.
Główna przyczyna przeciętności
Niedawno pisałem o tym jak przygotować się na najlepszy scenariusz. Z kolei rok temu poruszałem temat negatywnych wariantów, które staną na naszej drodze. Oba te artykuły dotyczą skrajnych życiowych sytuacji, które tak naprawdę rzadko mają miejsce.
Dużo więcej czasu spędzamy w strefie wygodnego samozadowolenia. To jest to miejsce, w którym nie lubimy naszej pracy, ale też nie przeszkadza nam ona tak bardzo, abyśmy zdecydowali się ją zmienić. Nie podoba nam się miasto, w którym mieszkamy, ale nie jest aż takie złe, żebyśmy chcieli się z niego wyprowadzać. Jesteśmy w związku, w którym wieje nudą i obojętnością, ale jest nam zbyt wygodnie, abyśmy się rozstawali. Albo coś przyziemnego: nasz samochód jest już tak stary, że wygląda, jakby miał się rozpaść, ale póki co jeździ, więc ani go nie naprawiamy, ani nie wymieniamy na nowszy.
W każdym z tych przypadków natychmiast dokonalibyśmy zmiany, gdyby w naszym życiu nastąpiło coś skrajnie negatywnego. Gdy nas zwolnią z pracy to siłą rzeczy musimy szukać kolejnej, a gdy rzuci nas partner, to będziemy się rozglądać za nowym. Taki sam efekt uzyskamy, gdy wydarzy się coś skrajnie pozytywnego. Jednak ten scenariusz rzadko kiedy jest dziełem przypadku i raczej nie przytrafia się osobom, które na niego nie pracują.
Benjamin Mays, amerykański socjolog, trafnie zauważył, że :
„Tragedia życia często nie leży w naszych porażkach, lecz raczej w naszym samozadowoleniu. Nie w robieniu zbyt wiele, lecz raczej w robieniu zbyt mało. Nie w życiu ponad nasze możliwości, lecz raczej w życiu poniżej naszych zdolności”.
Samozadowolenie jest główną przyczyną przeciętności. Ludzie są z natury niezwykle tolerancyjni wobec obecnej rzeczywistości. Wiele rzeczy może nam się nie podobać, ale i tak je akceptujemy. A wszyscy ci, którzy obniżają standardy, są złodziejami naszego potencjału.
Aby podjąć próbę konfrontacji z przeciętnością musi się wydarzyć coś skrajnego, co popchnie ludzi w kierunku zmian. Czasem po prostu musi być źle, aby było dobrze.
A tak prywatnie
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia i zbliżającego się Nowego Roku życzę Wam:
Aby przyszły rok był Waszym Annus Mirabilis. Niech przyniesie przełomowe zmiany i będzie punktem zwrotnym, który potem długo będziecie wspominać.
Abyście więcej wagi przykładali do ukrytych wskaźników życia. Nie oddawali ich łatwo za pieniądze i dbali o ich poprawę.
Oraz abyśmy byli mniej tolerancyjni dla otaczającej nas przeciętności. Jej pozbycie się może wymagać wyrwania się z wygodnego samozadowolenia, ale właśnie to jest potrzebne dla naszego dobra.
A czego Ty byś mi życzył w Nowym Roku?
Post scriptum: prace nad kolejnymi modułami kursu Skuteczna produktywność nabierają tempa. Nic tak nie motywuje jak zbliżający się deadline :) Ostatnio dodałem materiał na temat koncepcji segmentacji czasu, która jest fundamentem w ustalaniu i realizacji celów. Polecam, a w niedzielę pojawi się następne nagranie.
🤫