W tym wydaniu będę zaprzeczał samemu sobie i szukał najlepszego możliwego scenariusza. Ruszajmy!
Jak przygotować się na najlepszy scenariusz
Anglicy mają takie powiedzenie: „Miej nadzieję na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze”. Brzmi rozsądnie, jednak w praktyce nie do końca jest to dobra rada.
Dlaczego? Bo jeśli faktycznie spodziewamy się najlepszego, to też powinniśmy się na nie przygotować. Szukać sposobu, a nie powodu. Wychodzić naprzeciw okazjom, a nie tylko cieszyć się, że uniknęliśmy najgorszego. Brać na siebie ryzyko i robić miejsce dla sprzyjających okoliczności. A gdy szczęście się do nas uśmiechnie, to odwzajemnić ten uśmiech, zamiast udawać obojętnego lub zaskoczonego.
Jeśli jest tak jak mówi Richard Branson i “życiowe okazje są jak autobusy; zawsze przyjedzie następny”, to najpierw trzeba mieszkać w mieście, w którym jeździ ich dużo, następnie wyjść z domu i usiąść na odpowiednim przystanku. A potem wysiedzieć cierpliwie swoje i być gotowym za nim pobiec, jeśli nie zatrzyma się na nasze żądanie.
Może się nawet okazać, że negatywny scenariusz wcale nie oznacza, że coś złego nam się przytrafi, tylko że nie będziemy potrafili wykorzystać dobrych okazji ani naszych najlepszych lat.
“Być może”
Złe i dobre wydarzenia są nieodłącznymi elementami życia. Trafnie tłumaczy to historia mężczyzny, który znalazł dzikiego konia. Często jest ona opowiadana w kontekście tego, że złe rzeczy zawsze mogą się zamienić w dobre, więc nie powinno się rozpaczać, gdy spotka nas nieszczęście.
Nie do końca się z tym zgadzam i mam inną interpretację - ale najpierw zacytuję tę opowieść:
Pewnego dnia mężczyzna znalazł dzikiego konia i przyprowadził go do wioski. Ludzie mu gratulowali, mówiąc, że ma wielkie szczęście, bo konie były bardzo cenne. Na to mężczyzna odpowiedział tylko: "Być może".
Następnego dnia koń uciekł z zagrody i zniknął. Sąsiedzi zaczęli mu współczuć i mówić, że to wielka strata, że los go zawiódł. Mężczyzna odpowiedział jednak tak samo: "Być może".
Kilka dni później koń wrócił, a wraz z nim przyszedł cały tabun dzikich koni. Ludzie byli zszokowani i gratulowali jeszcze bardziej, bo teraz miał nawet więcej koni niż przedtem. Mężczyzna odpowiedział jak zwykle: "Być może".
Potem jego syn, próbując oswoić jednego z dzikich koni, spadł z niego i złamał nogę. Wszyscy lamentowali, że to nieszczęście i że będzie kaleką. Mężczyzna odpowiedział: "Być może".
Kilka dni później do wioski przyszli żołnierze, aby zaciągnąć młodych do armii na wojnę. Ponieważ syn miał złamaną nogę, nie zabrano go na front, gdzie wielu żołnierzy zginęło.
Czy ta historia kończy się szcześliwie?
Zależy w którym momencie ją urwiemy. Bo jeśli zaraz po tym, jak znalazł dzikie konie, to tak. Ale jeśli postawimy kropkę w miejscu, w którym jego syn staje się przez nich kaleką, to już nie. Można uznać, że dobrze, że dzięki wypadkowi chłopak uniknął poboru do wojska, ale można też dopisać jeszcze jeden akapit, w którym ginie z resztą wioski, gdy najechała ich wroga armia.
Jeśli mam wierzyć, że każda porażka jest lekcją, która może prowadzić do sukcesu, to równie dobrze sukces jest drogą do nieszczęścia. Przecież o tym właśnie opowiada ta historia. Czyli mam unikać jednych i drugich? Nie - po prostu trzeba być gotowym na to, że obie skrajności spotkają nas w życiu. Być gotowym na to, co najgorsze i na to, co najlepsze.
I dlatego jest dużo prawdy w powiedzeniu “zwycięzca to przegrany, który spróbował jeszcze raz”. Tylko musimy wydłużyć naszą perspektywę i być w stanie dotrwać do kolejnego razu.
Czasami jednak wydaje nam się, że..
Jest tak dobrze, że musi być źle
W artykule “Słownik niejasnych smutków” zacytowałem zjawisko nazwane Harmonoia:
Niepokojące uczucie, gdy życie wydaje się podejrzanie zbyt spokojne i wszystko przez długi czas idzie idealnie po naszej myśli. Choć powinniśmy się cieszyć, że dzieje się dobrze, to podświadomie chcemy przygotować się na najgorsze i stajemy się coraz bardziej ostrożni.
Ten lęk przed tym, że jest tak dobrze, że zaraz musi być gorzej widać wyraźnie wśród inwestorów giełdowych. W tym roku główne amerykańskie indeksy, czyli S&P500 oraz technologiczny NASDAQ, regularnie wybijają nowe historyczne szczyty. Podobnie jest na rynku złota, srebra i w krypto.
Część z inwestorów mówi, że to już za dużo i woli poczekać na głębsze spadki. Tylko że te od lat nie następują albo wynoszą zaledwie 5-10%. Czy to znaczy, że na giełdę nigdy nie przyjdzie korekta? Oczywiście, że nie. Ale może się okazać, że zanim nastąpi, to rynek dalej będzie dynamicznie rósł, a nas ominie cała hossa.
Podobnie jest z rynkiem nieruchomości w Polsce. Wiele osób liczy na to, że ceny spadną chociaż o 20%, ale na razie się na to nie zapowiada. A nawet jeśliby to nastąpiło, to będzie oznaczać, że wrócimy do poziomu sprzed dosłownie 2-3 lat, a nie sprzed 10.
Z tego powodu bardzo ważne jest, aby zdefiniować swój horyzont. Temu tematowi poświęciłem poniższą część artykułu.
Co, gdy jesteś najmądrzejszą osobą w pokoju?
Wierzę w zasadę, że jeśli jesteś najmądrzejszą osobą w danym pokoju, to znaczy, że jesteś w złym miejscu. To dlatego, że nie możesz się tam od nikogo wiele nauczyć ani nikt Cię nie poprawi, gdy popełnisz błąd. Czyli rozwijasz się dużo wolniej i marnujesz swój potencjał.
Ale co w sytuacji, gdy nie możesz opuścić tego pokoju?
Co, gdy trzyma Cię w nim Twoja sytuacja życiowa lub to jest Twoja firma i nie możesz z niej odejść? Albo po prostu siedzisz tam sam. Jaką strategię wtedy obrać?
Dużo o tym myślałem, bo wraz z wiekiem rośnie prawdopodobieństwo, że zostanę taką osobą. Doszedłem do wniosku, że w tej sytuacji powinienem być tym, który ma najdłuższy możliwy horyzont czasu. Czyli kimś kto wybiega w przód dużo dalej niż wszyscy inni w tym pokoju.
W praktyce jest to trudne, bo każdy z nas jakby z automatu skupia się na najbliższych wydarzeniach. Na przyszłym weekendzie, a nie tym za pół roku. I na bieżącej pracy, a nie tej którą będziemy wykonywać za 5 lat. Mam wrażenie, że człowiek jest zaprogramowany tak, aby myśleć tylko w krótkim terminie, a dalekosiężne refleksje przyprawiają o zawrót głowy i masę wątpliwości. A jeśli już je robi, to dopiero wtedy, gdy ma nadmiar czasu, pieniędzy lub zaspokojone wszystkie potrzeby.
Tylko teraz pytanie:
Ile to jest “daleko”?
Co to znaczy mieć “maksymalnie najdłuższy horyzont czasu”? Ile to będzie? Rok, dekada czy 100 lat?
Aby złapać odpowiednią perspektywę, zacząłem od liczenia ile lat zostało mi do śmierci. Brzmi złowieszczo, ale trudno znaleźć lepszy punkt odniesienia. Oczywiście nie da się tego przewidzieć, ale spójrzmy, co mówią statystyki.
Jest kilka stron w Internecie, gdzie można policzyć oczekiwaną długość życia w zależności od naszego miejsca urodzenia, rodzaju wykonywanej pracy, jakości snu, poziomu zdrowia i tym podobne. Próbowałem z nich korzystać, ale są zbyt rozbieżne.
Zamiast tego sprawdziłem najnowsze dane z ZUSu, który wie najlepiej, kto w Polsce dożywa jakiego wieku. Wynika z nich, że mężczyzna, który osiągnie 65 rok życia, ma przed sobą jeszcze średnio 18 lat. W przypadku kobiet, ZUS policzył, że po osiągnięciu 60 roku życia, mają przed sobą jeszcze 22 lata. Czyli można powiedzieć, że średnio Polacy dożywają 83 roku życia, tylko są tu dwie ważne uwagi:
ZUS skupia się tylko na osobach, które dożyły wieku emerytalnego (60 i 65 lat). Nie bierze pod uwagę zgonów, które nastąpiły wcześniej.
Obliczenia dotyczą osób, które przechodzą na emeryturę w 2024 roku. Czyli można oczekiwać, że średnia długość wieku będzie się wydłużać wraz z postępem medycyny, bogaceniem się społeczeństwa czy zdrowszym stylem życia.
Patrzę na te dane i przyznam szczerze, że:
Będę żył dłużej niż myślałem
Starość jest czymś, co stale widzimy na horyzoncie, tak samo jak księżyc w nocy. Ale nie przybliżamy się do niej gwałtownie, mimo że cały czas idziemy w jej kierunku. Pamietam, że gdy poszedłem do szkoły podstawowej to osoby z ósmej klasy wydawały mi się już dorosłe. Potem, gdy byłem nastolatkiem, to uważałem, że starość zaczyna się po trzydziestce :) Dziś starość widzę odruchowo jako granicę wieku emerytalnego, czyli okolice 60-65 lat.
Chyba każdy zna kogoś, kto mówi, że czuje się staro, mimo że ma raptem 30-40 lat. Moim zdaniem wynika to z zaniedbania zdrowia, przemęczenia, wzorców społecznych, negatywnego usposobienia czy szukania usprawiedliwień.
Dlatego zamiast próbować definiować “starość”, dyskutować kiedy się zaczyna i czy jest kwestią umysłu czy ciała, to po prostu skupmy się na oczekiwanej długości życia. Obecnie mam równo 40 lat, co w odniesieniu do przyjętych wyżej statystyk oznacza, że mogę liczyć jeszcze na 43 lata życia.
I na tyle zakładam mój bazowy, maksymalnie długi horyzont czasowy. Trzymając się tego założenia, doszedłem do następujących wniosków:
Warto jest się uczyć nowych rzeczy, bo będę z nich korzystał przez bardzo długi czas. Dotyczy to umiejętności cyfrowych i manualnych oraz poszerzania horyzontów.
Chcę jak najdłużej cieszyć się pełną sprawnością fizyczną, dlatego muszę dbać o zdrowie.
Nie mogę odpuścić nowych trendów technologicznych (sprzętowych i systemowych), bo zanim dojdę do wieku emerytalnego, to będę w mentalnym średniowieczu.
Muszę uważnie dobierać swoje nawyki i codzienne rutyny, skoro mam je powtarzać jeszcze przez 43 lata. Czyli pielęgnować te dobre i eliminować złe.
Jest duża szansa, że spędzę sporo czasu z moimi wnukami. Jeśli mój syn będzie miał dziecko w tym samym wieku co ja, to powinno się urodzić, gdy będę miał 60 lat. Daje mi to 23 lata spędzone z nimi. Świetna wiadomość, która otwiera wiele nowych możliwości.
Idąc dalej tym założeniem, jeśli mój syn wyprowadzi się z domu w wieku 20 lat (bo np. pójdzie na studia w innym mieście) to ja w wieku 50 lat będę miał przed sobą całą dekadę bez dzieci w domu (bo już bez syna i jeszcze bez wnuków). To unikatowa sytuacja, którą chciałbym zaplanować z wyprzedzeniem…
…ale znaczy to też, że zostało nam tylko 10 wspólnych wakacji i świąt. To nie jest dużo.
Za 19 lat powinienem mieć spłacone wszystkie kredyty hipoteczne (o ile nie będę ich nadpłacał ani nie zmieni się rata). Mając to z tyłu głowy, mogę spokojnie się dokredytować w przeciągu najbliższych 15 lat, bo zdążę wszystko pospłacać za mojego życia.
Stoję teraz przed dylematem czy kupić mieszkanie poza Warszawą, budować dom czy może więcej podróżować. Patrząc maksymalnie w przód, sensowniej dla mnie będzie teraz zwiedzać świat, a dopiero za dekadę pójść w kierunku domu. Zwłaszcza że będę go budował pod siebie i wnuki, a nie pod dzieci. Gdybym się skupił na krótkim terminie, to najlepsza jest opcja pierwsza, czyli samo mieszkanie.
Do umownej granicy emerytury mam 25 lat, a za sobą około 15 lat pracy zawodowej. Czyli przede mną jest więcej lat pracy niż za mną. Uświadomienie sobie tego pchnęło mnie w kierunku zmian śmiałych w karierze. Nawet jeśli zacznę robić coś zupełnie innego, to i tak zdążę zebrać z tego plony większe niż z dotychczasowej pracy zawodowej.
Skoro mam przed sobą co najmniej dwie dekady pełnej aktywności zawodowej, to szkoda mi będzie spędzić ten czas na plaży w małej rybackiej wiosce. Zostawię ją sobie na późniejsze lata życia.
Kupuję nowe auto co 10 lat, więc przede mną jeszcze 4 samochody. Czyli mogę poczekać na komfortowego Mercedesa jeszcze z dwie dekady, a póki nie bolą mnie plecy, to kupić coś mniej wygodnego :)
Powyższe przykłady z mojego życia pokazują, jak zmienia się perspektywa wraz z wydłużeniem horyzontu. Gdybym się trzymał powszechnej retoryki, że czterdziestka to wiek, w którym już strach coś zmieniać i trzeba szykować się na rychłą starość, to wszystko w moim życiu wyglądałoby inaczej. Trzymałbym się jednej pracy i bał robić duże zmiany. Powtarzał, że starego psa nie nauczysz nowych sztuczek i że dużych drzew się nie przesadza.
Wolę spróbować pójść inną drogą i relacje z niej opisywać w tym newsletterze.
Następne kroki
Aby napisać to wydanie, ja już przeszedłem przez poniższe kroki - może Ty też powinieneś?
Spróbuj policzyć ile lat będziesz jeszcze żył. Możesz tak jak ja użyć danych ZUSu, chyba że znajdziesz lepsze. Ile będziesz miał lat, gdy Twoje dzieci będą pełnoletnie? Czy poznasz swoje wnuki, jeśli Twoje dzieci będą mieć potomstwo w tym samym wieku co Ty? Ile lat życia zostało Twoim rodzicom? Ile masz lat aktywności zawodowej przed sobą (licząc do ustawowych 60 i 65 lat)?
Zadaj sobie pytanie: za co podziękowałbym samemu sobie, gdybym zrobił to 10 lat temu? To łatwe pytanie na rozgrzewkę, teraz coś trudniejszego: za co podziękujesz samemu sobie za 5, 10 i 20 lat, że zrobiłeś to dziś? Co powinienem teraz zmienić, aby przyszły “ja” był mi za to wdzięczny?
Podejdźmy temat od drugiej strony: załóżmy, że do końca Twojego życia nic się u Ciebie nie zmieni. Czy byłbyś z tego zadowolony? Chciałbyś utrzymać ciało w takiej formie jak dziś? Mieszkać w tym samym miejscu? Wykonywać ten sam zawód, zarabiać te same pieniądze? I być z tymi samymi ludźmi?
Jeśli w którymś przypadku odpowiedź brzmi “nie”, to masz pracę do wykonania.
A tak prywatnie…
To wydanie jest nieco dłuższe niż średnia, a i tak przyciąłem je o dobre 30%. Zupełnie co innego chciałem napisać w sekcji “a tak prywatnie”, którą skróciłem, aby bardziej już nie przedłużać. Zabawne, bo gdy startowałem z tym newsletterem, to bałem się, że po pół roku zabraknie mi weny i tematów. A teraz po 3 latach okazuje się, że muszę je skracać i eliminować.
Na koniec chciałbym polecić kilka artykułów, które będą doskonałym uzupełnieniem dla tego wydania:
Równo rok temu opublikowałem tekst: “Wszystko co najgorsze jest przed Tobą. Jak i po co zrobić test warunków skrajnych”. Dzisiejsze wydanie jest jakby jego przeciwieństwem i uzupełnieniem. To dlatego napisałem we wstępie, że dziś będę sobie zaprzeczał. Warto do niego wrócić, nie ma go już online, ale znajdziecie je w 52Notatki Sezon 2, na stronie 255.
“Dworzec w Helsinkach, czyli jak wypracować własną drogę w życiu” - to jeden z tych tekstów, które chciałbym przeczytać 10 lat temu.
“Życie jak gra w Tetrisa i iluzja osobistego postępu” to jedno z moich ulubionych wydań.
“Przepis na niezależność finansową, czyli życie, od którego nie chcesz uciec” to wydanie z Sezonu 1, z okresu, gdy jeszcze byłem pewien, że zamknę newsletter zgodnie z planem po 52 tygodniach.
Wszystkie wydania 52Notatki napisane przez minione 2 lata są dostępne w formie książki i ebooka. Dzięki temu można je czytać w wygodny sposób. Do każdego zakupu dodaję też bonusowe treści, które nie są dostępne nigdzie indziej. Po szczegóły zapraszam tutaj:
🤫