Dworzec w Helsinkach, czyli jak wypracować własną drogę w życiu
Jestem pewny, że gdybym przeczytał (i zrozumiał) ten tekst 10 lat temu, to dziś moje życie wyglądałoby inaczej. Ruszajmy, bo autobus nam odjeżdża!
Dworzec w Helsinkach, czyli jak wypracować własną drogę w życiu
Każdy z nas chciałby być oryginalny, a nie tylko powtarzać zachowanie innych. Dotyczy to biznesu, inwestowania, ubioru, podróżowania, pisania - niemal każdego obszaru. Dlatego często celowo unikamy wydeptanych ścieżek, zatłoczonych miejsc czy odrzucamy popularne teorie i zachowania. Dziś będę udowadniał, że szukanie własnej drogi w ten sposób to ślepy zaułek, a pomoże mi w tym znany fotograf.
Dworzec w Helsinkach
Arno Rafael Minkkinen to znany w świecie sztuki fotograf, który urodzi się w stolicy Finlandii. W czerwcu 2004 roku został poproszony o wygłoszenie przemówienia dla absolwentów prestiżowej uczelni New England School of Photography. Opowiedział tam teorię dworca autobusowego w Helsinkach, która jest receptą na zdobycie oryginalności i wypracowanie sukcesu.
Fotograf zaczął od opisu samego dworca, który znajduje się w centrum miasta. Startuje z niego kilka linii autobusowych, które docierają do różnych zakątków Helsinek. Jednak zanim rozjadą się każdy w swoją stronę, muszą przejechać wspólnie pierwsze trzy przystanki.
Minkkinen porównał pierwsze trzy przystanki autobusowe do pierwszych trzech lat pracy jako fotograf. Zaczynasz robić zdjęcia w swoim własnym oryginalnym stylu, tylko po to, aby dowiedzieć się, że ktoś przed Tobą robił to dokładnie tak samo. To Cię nie zniechęca, ale chcesz zacząć od nowa. Dlatego wysiadasz na trzecim przystanku, cofasz się na dworzec i wsiadasz do innego autobusu. Życie jest krótkie, a Ty chcesz być oryginalny i szybko odnieść sukces, więc próbujesz radykalnej zmiany. Ponownie nic to nie daje, bo znowu się okazuje, że ktoś inny na świecie robi to samo co Ty i to lepiej. I znowu wysiadasz na trzecim przystanku, wracasz na dworzec i wsiadasz do innej lini. To droga donikąd - co trzeba zrobić w takiej sytuacji?
Zostań w autobusie
Będąc pierwszy raz w Helsinkach nie wiesz o tym, że autobusy jadą tą samą trasą tylko trzy pierwsze przystanki. Dopiero potem ich kierunki zaczynają się coraz bardziej różnić, ale będąc tam pierwszy raz trudno jest zauważyć różnice.
Tak samo jest w życiu - nie wiesz, że inni robią dokładnie to samo, bo dopiero zaczynasz działać w danej dziedzinie. Jeśli nie dasz sobie czasu na wypracowanie własnej trasy, to ciagle będziesz się wracał do punktu startu i przejeżdżał te same 3 przystanki - bez względu na to, którą linię autobusową wybierzesz.
Oto 3 praktyczne lekcje, które płyną z tej metafory:
Lekcja pierwsza: na początku musisz iść wydeptaną ścieżką
Jeśli nie poznasz metod pracy innych ludzi, to skąd w ogóle masz wiedzieć, że robisz coś inaczej niż wszyscy? A może powtarzasz dokładnie te same schematy i błędy co oni? Albo tworzysz teorie, które już dawno zostały opracowane? Ktoś poświęcił dużo czasu na ich tworzenie, więc warto, abyś je ulepszył albo zmienił, a nie w nieświadomości odkrywał na nowo.
Dlatego w pełni się zgadzam, że te pierwsze lata (czyli przystanki autobusowe) musimy przejechać tak, jak wszyscy i korzystać z owoców pracy innych ludzi (bądź ich błędów).
Szukanie oryginalności na siłę to ślepy zaułek. Jeśli z góry odrzucisz daną ścieżkę tylko dlatego, że jest często uczęszczana to popełnisz błąd. Przykłady:
Zanim zaczniesz zwiedzać nowe miasto, warto poznać jego główne zabytki i atrakcje. Dopiero potem możesz szukać miejsca, gdzie nie ma tłumów turystów, bo bez tego ich nie docenisz.
Zanim zaczniesz pisać własną książkę, warto przeczytać jak najwięcej cudzych, a zwłaszcza klasyczne pozycje.
Zanim zaczniesz tworzyć własne plany treningowe na siłowni, musisz opanować podstawowe ruchy i ćwiczenia. To fundamenty sprawdzone przez tysiące innych osób i dopiero na ich bazie doskonali się własną technikę.
Jeśli chcesz inwestować we własnym stylu, to najpierw warto sprawdzić jak robią to inni.
Myślę, że tu często media i książki biznesowe mieszają nam w głowach. Wcale nie musisz rzucać studiów, aby założyć własny biznes, jak opowiada wiele amerykańskich historii. Ani jako pierwszy odkryć przełomowego produktu czy wyjątkowej metody.
Lekcja druga: początki muszą być trudne
I nudne.
I mało satysfakcjonujące.
Nawet znając cel swojej podróży, to początek jest albo nudny i niewiele się dzieje, albo zaskakująco trudny (albo wszystko naraz). Jest takie powiedzenie, że jeśli po latach nie wstydzisz się początków swojej pracy, to zacząłeś zbyt późno.
Można to też wykorzystać na własną korzyść. Skoro na początku i tak mało kto będzie czytał Twój blog, oglądał YouTuba czy słuchał podcastu, to dobrze. Nie masz się czym przejmować, że nie wiesz jak to zrobić i boisz się rezultatów. Nikt nie będzie się śmiał, gdy się wywrócisz, bo nikt nie będzie patrzył.
(tak, piszę to też do samego siebie :) )
Lekcja trzecia: Konsekwentna zmiana, a nie powtórka
Do historii z dworcem w Helsinkach można podejść w inny sposób. Są ludzie, którzy cały czas jeżdżą tylko pierwsze trzy przystanki i nawet nie wiedzą, jak wygląda dalsza trasa. Każdy zna kogoś, kto uczy się angielskiego od lat, a nadal nie umie mówić w tym języku. Albo kogoś, kto od dawna chodzi na siłownię, choć w ogóle tego po nim nie widać. Albo inwestora, który bezskutecznie próbuje przez kolejny rok z rzędu zarobić na giełdzie.
Skoro tym ludziom nie brakuje wytrwałości, to gdzie tkwi problem?
W tym, że nie zmieniają swoich metod, nie eksperymentują, nie adaptują się do zmieniających się warunków. Nie próbują znaleźć innych rozwiązań ani lepszych metod. I co gorsza, często są bezkrytycznie nastawieni do własnej pracy i nie widzą potrzeby jej zmiany. Robienie w kółko tego samego i oczekiwanie różnych wyników to definicja szaleństwa.
Tylko który autobus wybrać?
Ludzi sukcesu najczęściej znamy tylko z ostatnich osiągnięć. Ale jeśli poczytamy ich historie to okazuje się, że wielokrotnie zmieniali swoje metody czy obszary działalności.
Dziś Warren Buffett jest znany z fundamentalnego podejścia do akcji i nieskończonego horyzontu inwestycyjnego. Ale w przeszłości próbował analizy technicznej, kontraktów, opcji, obligacji, grał na surowcach, zarządzał cudzymi pieniędzmi a nawet dzierżawił ziemię rolną i obstawiał wyścigi konne. Nintendo jest dziś znane z konsol do gier i Super Mario. Ale po drodze prowadziło sieć telewizyjną, produkowało żywność i gry karciane oraz prowadziło korporację taksówkarską. Takich przykładów jest bardzo dużo.
To pokazuje, że nasz autobus może pojechać w naprawdę zaskakujące regiony - nie przewidzimy ich stojąc na dworcu. Nawet jeśli przejedziemy kilka stacji ze wszystkimi, to nie znaczy, że każdy skończy w tym samym momencie. Czasem wystarczy siedzieć w innym miejscu w autobusie, aby mieć odmienne wrażenia z podróży.
Przykładem tego jest mój newsletter - który tak naprawdę jest jednym z setek dostępnych w sieci. A ten tekst nie jest jedynym, który powstał w temacie metafory o dworcu w Helsinkach. To, co czyni go oryginalnym, to inne spojrzenie autora przez pryzmat własnych doświadczeń. I sam autor nie wie dokąd go on finalnie zaprowadzi, ani jego Czytelników :)
Następne kroki:
Wydostań się z dworca, nie trać czasu na siedzenie na peronie.
Zostań w autobusie, nawet jeśli będzie cieżko, trudno i nudno.
A tak prywatnie…
A propos zmiany sposobu w jaki robimy te same rzeczy:
Ćwicząc na siłowni od dawna stosuję metodę stopniowego przeciążenia (progressive overload). Polega to na robieniu tych samych ćwiczeń, ale z coraz większym obciążeniem. To mogą być małe zmiany, rzędu 2 kg tygodniowo, a ich celem jest zmuszenia ciała do ciągłej adaptacji.
Przed tygodniem, dzień przed krótkim urlopem, postanowiłem zmienić tę metodę. Akurat robiłem nogi i w planie miałem 4 serie przysiadów ze sztangą, na 120 kg po 3 ruchy. Obciąłem ciężar o połowę, do 60 kg, ale liczbę ruchów podniosłem do 20 w serii.
Myślałem, że to będzie łatwe ćwiczenie, bo przecież zmniejszyłem ciężar do poziomu z rozgrzewki. Jednak łączna liczba ruchów (60 zamiast 12) zrobiła swoje i przez 3 dni miałem takie zakwasy na nogach, jakbym pierwszy raz w życiu był na siłowni.
Początkowo byłem na siebie zły, że robię takie głupoty (a bolące nogi przypominały mi o tym dosłownie na każdym kroku). Ale potem zacząłem się zastanawiać czy nie powinienem dodać więcej treningu wytrzymałościowego, bo wyraźnie mam tu braki. Myślę, że ten temat powróci w przyszłości 🏋️