W tym wydaniu nie będę się odzywał, tylko słuchał i obserwował. Miła odmiana po ostatnich ucieczkach z więzienia, graniu słabymi kartami i wizycie w punkcie zapłonu.
Ruszajmy!
Ukryte zasady gry
Mam w głowie kilka teorii, które nie dają mi spokoju. Jedna z nich brzmi, że w życiu obowiązują zasady, które celowo zostały przed nami ukryte. Wprawdzie dotyczą każdego i działają cały czas, ale to my sami musimy do nich dojść i je odkryć. Dlaczego? Nie wiem, może bez tego życie byłoby zbyt łatwe?
To jest trochę tak, jak z tymi nietypowymi pytaniami na rozmowach kwalifikacyjnych. Dostajesz tam zadanie, którego nie masz prawa rozwiązać, a jego celem jest sprawdzenie, jak się zachowasz w takiej sytuacji oraz w jaki sposób myślisz. To pytania w stylu: ile jest kawiarni w Rzymie, jak sprzedać lodówkę Eskimosowi albo ile piłek golfowych zmieści się w autobusie. Są też bardziej abstrakcyjne: z jakim przeciwnikiem wolałbyś walczyć - z jedną kaczką wielkości konia czy ze stoma końmi wielkości kaczki? Poprawna odpowiedź nie istnieje albo nie ma żadnego znaczenia.
W życiu jest to jeszcze bardziej skomplikowane. Widzę to trochę tak, jakby ktoś mnie wpuścił na boisko, ale nie powiedział o wszystkich panujących tam zasadach. Wprawdzie szybko się orientuję czy piłkę mam kozłować czy kopać, ale po drodze napotykam na różne wyjątki i reguły, o których nie wiedziałem. Dowiaduję się też, że punkty można zdobywać na wiele sposobów. I że są różne przewinienia i faule, których powinienem unikać. Co gorsza, część zasad wzajemnie się wyklucza, a niektóre można sobie samemu wybrać i ustalić.
Z czasem może zrobić się chaotycznie, dlatego przejdźmy do przykładów ukrytych życiowych zasad, które warto znać:
Profesjonalny świat jest mniej profesjonalny niż byśmy chcieli
Na studiach bardzo chciałem pracować w dużym zagranicznym banku. Wydawało mi się, że świat finansów to miejsce pełne profesjonalizmu. Przecież każdy tam chodzi w garniturze i krawacie, ma BlackBerry w skórzanym futerale, rozmawia o dużych pieniądzach i ma biuro w dumnym szklanym biurowcu. W takim miejscu na pewno każdy wie co ma robić i wykonuje swoją pracę w sposób profesjonalny i nienaganny. Prawda?
Okazało się, że nie do końca. Wprawdzie nigdy nie miałem BlackBerry (do dziś żałuję), ale pracowałem ponad dekadę w bankowości. I sam zobaczyłem, że świat, który od zewnątrz wydaje się bardzo profesjonalny, w praktyce wcale taki nie jest. Wszędzie można spotkać ludzi o kompletnie różnych standardach pracy i etyki. A dużym firmom zazwyczaj w pierwszej kolejności zależy na zysku. Każde rozwiązanie, które do niego prowadzi jest akceptowalne, nawet jeśli nie do końca jest profesjonalne.
Myślę, że to nie jest cecha wyłącznie sektora finansowego, bo z tym samym spotkałem się w branży medycznej, spożywczej czy samochodowej.

Tworzenie jest ważniejsze niż konsumowanie
Przez całe wieki sami budowaliśmy, polowaliśmy, gotowaliśmy i podróżowaliśmy. Człowiek jest stworzony do tego, aby wiele rzeczy robić samodzielnie.
Dziś przede wszystkim konsumujemy i dużo częściej korzystamy z cudzej pracy niż kiedykolwiek dotąd. Ktoś inny nam gotuje, uprawia dla nas pole, wychowuje nam dzieci, wozi nas albo nam gotuje. A my coraz więcej przewijamy media społecznościowe i oglądamy netflixy.
Oczywiście, że jest to wygodne i nie zamieniłbym się z nikim ze średniowiecza, nawet z najbogatszym królem. Ale człowiek musi samemu coś tworzyć, bo bez tego czuje się niepotrzebny, bierny i niespełniony. Myślę, że to dlatego biegamy maratony, uprawiamy przydomowe ogródki czy składamy LEGO bądź inne modele. W ten sposób chcemy zrobić coś samemu i zasypać tę pustkę.
To jedna z tych zasad, która wydaje się oczywista, gdy już ją odkryjemy.
Dorośli ludzie to rzadkość
Spora część dorosłych ludzi nadal zachowuje się jak dzieci. Wprawdzie mają pracę i pieniądze, mogą legalnie kupić alkohol i prowadzić samochód, ale na wielu innych polach są jak nastolatki w fazie buntu.
Uciekają od odpowiedzialności, nie stosują się do reguł społecznych i myślą, że jak nikt nie widzi, to można robić złe rzeczy. Tak jak dzieci nie potrafią zadbać o własne zdrowie i finanse. Chcą mieć rzeczy tylko dlatego, że inni je mają. Sami są źródłem wielu swoich problemów, ale obwiniają o nie resztę świata. I cały czas bardziej interesują się obcymi ludźmi niż sobą i swoimi najbliższymi. W przypadku nastolatków są to aktorzy, idole z YouTube’a czy piosenkarze. A w przypadku dorosłych to politycy i celebryci z pudelka.
Nie wiem czy to jest jednoznacznie złe, bo może taki jest efekt życia w bezpiecznych i komfortowych czasach. Niemniej “osiemnastka” już dawno przestała być momentem, gdy ludzie stawali się dorośli.
Prostota jest niepopularna, bo trudno ją sprzedać
Kiedyś bym w to nie uwierzył, ale dziś widzę to na każdym kroku. Dotyczy to wszystkich obszarów. Odżywiania się, inwestowania, ćwiczeń, zasad etycznych czy wychowania dzieci. Proste i sprawdzone rozwiązania są o niebo lepsze niż skomplikowane, drogie i trudne do wprowadzenia reguły. Jednak to te drugie sprzedają się dużo lepiej. Przecież nikt nie zarobi na prostych radach w stylu inwestuj w fundusze indeksowe i obligacje skarbowe, śpij przynajmniej 7 godzin dziennie, rób minimum 10 tysięcy kroków, czytaj wartościowe książki i oglądaj dobre filmy.
Zamiast tego banki oferują wyrafinowane i drogie produkty, które są trudne do zrozumienia. Powstają cudowne suplementy, które rano mają nas pobudzić a wieczorem uspokoić przed snem. Siłownie stawiają wymyślne maszyny i oferują skomplikowane systemy treningowe. Do kin wchodzą “Szybcy i wściekli 10” oraz “Transformersy 7”, a reżyserom wydaje się, że zrobią lepszą wersję filmów niż książki.
Czasem mam wrażenie, że świat wręcz walczy z prostotą, a tylko ona jest powtarzalna, skalowalna i zrozumiała.
Nienawiść zawsze płynie z dołu
Im większe są Twoje zasięgi i popularność, tym więcej przyciągniesz krytyki. Bez względu na to co i jak robisz. Naprawdę rzadko kiedy będą to ludzie lepsi w danej dziedzinie od Ciebie. Dlatego nie powinieneś przyjmować krytyki od kogoś, kogo nie poprosiłbyś o radę. Napisałem o tym oddzielny tekst, do którego warto wrócić: Czy potrafisz dostrzec Range Rovera?

Stać Cię na dużo więcej niż Ci się wydaje
To może brzmieć jak hasło motywacyjne, ale jest wręcz przeciwnie - to ostrzeżenie. Nie znasz swoich limitów i nie wiesz, jak dużo byś zrobił, gdybyś naprawdę “musiał”. Jak wiele jesteś zdolny wypracować systematyką, uporem i konsekwencją. Nawet w tych rzadkich chwilach, gdy czujesz, że dałeś z siebie wszystko, to tak naprawdę nadal miałeś jeszcze rezerwę. Bardzo trudno jest zbliżyć się do granic swoich możliwości.
Wiedza nie ma znaczenia
To brzmi kontrowersyjnie, ale pozwólcie mi wybronić tę tezę. Czy ludzie, którzy palą papierosy, nie wiedzą, że podnoszą w ten sposób ryzyko swojej śmierci? Czy kierowcy, którzy siedzą komuś na zderzaku pędząc autostradą, nie wiedzą, że prawa fizyki są nieubłagane i mogą w ten sposób doprowadzić do wypadku?
Oczywiście, że wiedzą - te informacje nie są tajemne i takie przykłady można mnożyć. Dlatego uważam, iż sam fakt, że coś wiemy, wcale nie oznacza, że podejmiemy działanie. Przecież w każdej chwili możemy wyciągnąć telefon, zapytać w Google albo chataGPT i w ten sposób znaleźć wiedzę i rozwiązanie. Dużo trudniej jest je wprowadzić w życie, a wcześniej wybrać to, co chce się w ogóle robić.
Nigdy nie jest za późno, gdy idzie duży trend
Gdy 20 lat temu kończyłem liceum, to rozważałem pójście na studia informatyczne. Ostatecznie odrzuciłem ten pomysł z jednego powodu: dużo osób szło wtedy na ten kierunek i wydawało mi się, że zanim ja je skończę, to na rynku będzie przesyt programistów. Dziś wszyscy wiemy, że się myliłem.
Gdy w 2015 roku kupowałem mieszkanie, to wydawało mi się, że kupuję na samym szczycie. I tak było, bo 7 tysięcy za metr w Warszawie to wtedy był szczyt cenowy. Nie założyłem jednak tego, że z każdym kolejnym rokiem będzie już tylko coraz drożej. I znowu się pomyliłem, choć tym razem na moją korzyść.
Gdy ponad 3 lata temu zacząłem pisać ten newsletter, to słyszałem, że na takie rzeczy to już jest za późno. Bo teraz każdy to ma bloga, zresztą pisanie to przeżytek, bo ludzie wolą oglądać tiktoki. Mimo to ta strona odnotowuje miesięcznie 140 tysięcy odsłon, a newsletter w formie maila czyta blisko 20 tysięcy osób.
To tylko przykłady na to, że gdy trwa duży trend, to warto z niego korzystać, a nie wypatrywać jego końca. Nie ma sensu stać na plaży i czekać aż nadejdzie idealna fala, na której popłyniemy jako pierwsi. To może nigdy się nie zdarzyć albo po prostu zabraknie nam czasu.
Dotyczy to dużych trendów technologicznych oraz rzeczy, które się nie zmieniają, czyli np. zdrowia, własności, inwestycji. Mam ich już całą listę i wrócę do tego tematu w przyszłości.

Jak odkryć ukryte zasady gry?
Znam na to dwa sposoby i najlepiej je ze sobą łaczyć:
Pierwszy: dużo grać - próbować różnych rzeczy i w różnych miejscach, sprawdzać co się kiedy dzieje, podchodzić do pomysłów i wyzwań od różnej strony, prowadzić dziennik i zapisywać swoje wnioski, być uważnym i przede wszystkim obserwować własne reakcje. Być tym, który więcej słucha, a mniej mówi.
Jakie wady ma ta metoda? Wymaga od nas dużo energii, a niektóre lekcje są po prostu bolesne. Tu pomocny będzie drugi sposób:
Drugi: czytać dużo biografii - uczenie się życia, poprzez czytanie jak przeszli przez nie inni, to wybitnie skuteczna metoda. Do tego jest tania i powszechnie dostępna. Możemy wybrać, czyje życie nas interesuje i wgłębić się w nie za cenę parunastu godzin i kilkudziesięciu złotych.
Największa wada tej metody jest taka, że trudno jest się uczyć na cudzych błędach. To dlatego, że cieżko jest je sobie utrwalić, jeśli sami przez nie nie przeszliśmy. Wielu rzeczy trzeba doświadczyć samemu - i tu wracamy do punktu pierwszego.
Bardzo możliwe, że jest więcej metod, ale to są dwie, które ja znam i stosuję w praktyce. Szukając ukrytych zasad gry, często zadaję sobie pytanie “o co tu tak naprawdę chodzi?”. Odpowiedź jest szalenie ważna, bo pozwala nam zdecydować, czy w ogóle chcemy brać w tym udział. Ten motyw pojawiał się w 52Notatki już kilkakrotnie i stali Czytelnicy na pewno pamiętają artykuł o tym, że trzeba wspinać się na drabinę postawioną o właściwą ścianę.
Następne kroki:
Licz się z tym, że możesz nie znać wszystkich zasad, nawet jeśli “grasz“ od długiego czasu.
A propos myśli, które nie dają mi spokoju - w Sezonie 1 jest artykuł o pytaniach, które nie dają mi spokoju (strona 197). Wróciłem do niego ostatnio i myślę, że należy mu się aktualizacja, bo mi ich przybyło.
Nie pierwszy raz porównuję życie do gry, poprzednio był to Tetris. Warto sobie odświeżyć ten tekst:
A tak prywatnie
Udało się - wszystkie książki, które kupiliście w przedsprzedaży, zostały rozesłane przed majówką!
Dziękuję za liczne wiadomości, które do mnie wysyłacie. A szczególnie za Wasze zdjęcia, zawsze bardzo mnie cieszy, gdy widzę foto z książką na Instagramie, Twitterze lub w innym miejscu. Więc jeśli tylko macie okazję, to śmiało je publikujcie, oznaczając mnie przy okazji. Powyżej kilka wybranych zdjęć z Instagrama 52Notatki. A my się widzimy w poniedziałek na sesji pytań i odpowiedzi - zaproszenia będę wysyłał jeszcze dziś. To jeden z kilku bonusów, jakie przygotowałem do książki, wszystkie szczegóły znajdziecie tutaj:
Post Scriptum: w maju planuję napisać o tym:
czego można nauczyć się od wampirów,
o moim nowym wyzwaniu (ponoć trudniejszym od zostania milionerem)
co bym chciał od AI i co mnie w nim teraz irytuje
Będzie ciekawie - dlatego może warto zapisać się do newslettera? Obiecuję, że nie wysyłam nic poza jednym mailem na tydzień, a przy okazji dowiesz się, dlaczego od pół roku każde wydanie kończy się tą emotką: 🤫
🤫