W tym wydaniu uciekam z więzienia w Tajlandii, siłuję się z największą wadą stoicyzmu, wsiadam do złego pociągu i podpisuję dla Was dwie palety książek. Ruszajmy!
Wysoka sprawczość w akcji
Załóżmy, że jesteś na wakacjach gdzieś głęboko w Azji. Zwiedzasz nowe miejsca, nie znasz języka, dużo się dzieje. Dobrze się bawisz - ale przypadkiem dochodzi do nieporozumienia z lokalsami. Robi się nerwowo i ludzie krzyczą coraz głośniej. Jakaś dziewczyna wskazuje na Ciebie palcem i zaczyna się szarpanina. Przyjeżdża miejscowa policja, która szybko zwija Cię z ulicy. Liczysz na to, że wypuszczą Cię kilka przecznic dalej, ale zamiast tego trafiasz do więzienia w jakiejś dziurze na końcu świata.
Jesteś w szoku.
Nie rozumiesz co się dzieje, ale już do Ciebie dotarło, że masz cholernie poważny problem. Nim zdążysz ochłonąć i zebrać myśli, za ramię szarpie Cię strażnik w przepoconym mundurze. Stawia przed Tobą telefon, wyciąga słuchawkę na wysokość Twojej twarzy i stanowczo wypowiada trzy słowa: only one call
Trafiłeś do więzienia w Bangkoku i możesz wykonać tylko jeden telefon - do kogo dzwonisz po pomoc?
…

Nalegam, abyś odpowiedział na to pytanie, zanim przejdziemy dalej. Będę stanowczy jak ten strażnik z więzienia, do którego mam nadzieję, że nikt z nas nigdy nie trafi :)
Jeśli masz już w głowie imię tej osoby - bo numerów nikt dziś nie pamięta - to możesz uznać się za szczęściarza. Nie jest łatwo znaleźć takich ludzi i jak mówi stare przysłowie, prawdziwych przyjaciół poznaje się tylko w biedzie.
Teraz pomyśl o wszystkich osobach, które zaliczyłbyś do swojego najbliższego kręgu. Jaka byłaby ich reakcja, gdybyś zadzwonił do każdego z nich? Do Twoich rodziców, rodzeństwa, wspólnika, szefa, przyjaciela, żony albo chłopaka? Kto z nich próbowałby Ci pomóc? Komu mogłoby się to faktycznie udać, a kto by Cię zbywał czy wręcz miał pretensje, że wpadłeś w kłopoty? Możliwe, że od niektórych z nich usłyszałbyś takie odpowiedzi:
O stary, ja to nigdy nie byłem w takim więzieniu, musisz zadzwonić do kogoś innego.
Straszna historia, puść mi mailem podsumowanie, to jutro zobaczę co da się zrobić.
Tyle razy Ci mówiłam, że to się źle skończy i widzisz, miałam rację! Trzeba było siedzieć w domu, a nie latać po świecie!
Ale numer, opowiedz więcej, jak tam jest w tej Azji tak w ogóle, bo widzisz my też planujemy wyjechać.
Sorry, ale jestem zawalony robotą, chętnie bym Ci pomógł, ale nie mam teraz kiedy. Może złapiemy się po weekendzie na szybki call?
Ja to bym Ci chętnie pomógł, ale żona mnie nie puści.
Ludzie bardzo lubią rozmawiać o cudzych problemach. Dawać rady i wygłaszać opinie, nawet jeśli dotyczą rozmowy z kompletnie obcymi osobami. Ale gdy faktycznie trzeba coś zrobić i pomóc, to nagle liczba chętnych gwałtownie się kurczy.
High agency, czyli wysoka sprawczość
Do napisania tego artykułu zainspirował mnie George Mack, którego obserwuję na Twitterze. Użył przykładu z więzieniem, aby zwrócić uwagę na temat “high agency”, o którym napisał długi esej: “High Agency In 30 Minutes”. Przyznam, że dla mnie jego tekst jest zbyt chaotyczny, trochę jakbym czytał zlepek kilkunastu tweetów, a nie jeden spójny artykuł. Ale jest w nim kilka bardzo trafnych obserwacji, z których można wyciągnąć sporo wniosków.
Idea “high agency“, czyli w wolnym tłumaczeniu “wysokiej sprawczość”, dotyczy stanu, w którym nasze działania są skoncentrowane na działaniu. Jesteśmy efektywni, nie tracimy czasu na zbędne analizy, teorie i budowanie złożonych wniosków. Szukamy sposobu, jak coś zrobić, a nie powodu, aby tego nie zrobić. Działamy najlepiej jak się tylko da, bez względu na okoliczności.
Osoby, które mają “wysoką sprawczości” są proaktywne, nie czekają aż coś się wydarzy albo zostanie im narzucone przez życie. Zręcznie omijają przeszkody, generalnie są optymistami i nie dają się przytłoczyć przeciwnościom. Chcą mieć więcej kontroli nad swoim życiem i starają się tworzyć powierzchnię dla szczęścia.
Wróćmy do przykładu z więzieniem w Bangkoku: jestem pewny, że zadzwonisz do kogoś, kto ma największą sprawczość. Możliwe, że to wcale nie będzie najbliższa Ci osoba (typu żona, ojciec, bliski przyjaciel) tylko ktoś, kto Twoim zdaniem po prostu zrobi wszystko, aby Cię wyciągnąć z więzienia. Co bez dwóch zdań jest zadaniem trudnym i nietypowym.

Stąd moje pytanie:
Jak zidentyfikować takich ludzi w naszym otoczeniu, bez konieczności pakowania się do więzienia? Osoby o “wysokiej sprawczości“ są wśród nas i charakteryzuje je kilka cech. George Mack w swoim artykule wymienia kilka z nich:
Porzucili coś prestiżowego – Nieszczęśliwy konsultant w garniturze, który rzuca stabilną pracę i zostaje stand-uperem. Musi w ten sposób pokonać wstyd, pułapkę kosztów utopionych i ruszyć w nieznane. Osoba o wysokiej sprawczości żyje wieloma życiami i nie boi się zaczynać od nowa – bez względu na społeczne koszty.
Wysyłają nam niszowe treści – Pułapką niskiej sprawczości jest ocenianie jakości treści po liczbie lajków. Ludzie o wysokiej sprawczości patrzą tylko na samą treść. To oni jako pierwsi wyłapują nadchodzące trendy.
Nigdy nie zgadniesz, co myślą – Bokser, który pisze poezję. Spec od reklamy z obsesją na punkcie wojennej historii. Królowa piękności, która czyta Nietzschego. Jeśli ich przekonania nie zgadzają się ze stereotypami, to znaczy, że użyli swojej sprawczości.
Mentalność imigranta – Jeśli ktoś przeprowadził się z rodzinnego miasta, to dobry znak. Jeśli opuścił swój kraj – to jeszcze silniejszy sygnał. Trzeba mieć sprawczość, by zauważyć, że jest się w złym miejscu. Zaradność, by zorganizować przeprowadzkę, i otwartość na rozwój, by zacząć od zera w nowym miejscu.
Niemili twarzą w twarz, mili za plecami – Normy społeczne zachęcają, by być miłym twarzą w twarz, ale obgadywać za plecami. Robienie odwrotnie wymaga sprawczości – bo idziesz pod prąd. (nie wiem jak to lepiej przetłumaczyć, w oryginale jest “Mean to your face, nice behind your back”)
Zamiast wierzyć, wolą sprawdzić – Pułapką niskiej sprawczości jest uleganie myśleniu grupowemu. Ludzie o wysokiej sprawczości nie przyjmują „tego, co akurat obowiązuje” – najpierw wszystko sami weryfikują.
Potrafią się sami uczyć – Czy to nauka gry ulubionej piosenki na saksofonie, czy rozkładanie na czynniki pierwsze działania drukarki 3D. Zaczynają od zera i wspinają się po drabinie wiedzy dzięki sprawczości. Nikola Tesla, Leonardo Da Vinci i Karol Darwin nie pytali o zgodę, żeby zrobić coś nowego.
Kwestionują pytanie – Zanim odpowiedzą na Twoje pytanie, zastanowią się, czy to w ogóle właściwe pytanie. Wiedzą, że dobra odpowiedź na złe pytanie jest gorsza niż brak odpowiedzi na pytanie właściwe.
Nietypowe nastoletnie hobby – Okres nastoletni to najtrudniejszy moment, by sprzeciwić się presji społecznej. Jeśli ktoś potrafi iść pod prąd jako nastolatek, potrafi to też jako dorosły.
Wysoka energia – Spotykasz się z nimi zmęczony i pokonany, a wychodzisz gotowy przebiec maraton na bieżni ustawionej na maksymalne nachylenie.
Bardzo dobra lista, szczególnie podoba mi się to zdanie: Trzeba mieć sprawczość, by zauważyć, że jest się w złym miejscu. To mi przypomniało o powiedzeniu:
„Jeśli znajdziesz się w niewłaściwym pociągu, to wysiądź na najbliższej stacji”.
Podobno wymyślili je Japończycy, ale nie znalazłem na to jednoznacznego źródła. Niemniej - jest w nim wiele racji, bo jeśli zdasz sobie sprawę, że podążasz niewłaściwą ścieżką, to pierwsze i najważniejsze co musisz zrobić, to z niej zawrócić. Bez znaczenia czy chodzi o pracę, biznes, czy relacje międzyludzkie. Jazda dalej w złymi kierunku tylko pogarsza sytuację. Nawet jeśli bilet na ten pociąg dużo nas kosztował i siedzimy wygodnie w pierwszej klasie.
Brak działania z naszej strony prowadzi do niewłaściwego celu. Sprawczość w tym przypadku nie oznacza robienia czegoś nowego czy innego. Chodzi po prostu o to, aby przestać sobie szkodzić. To pierwszy krok, ale często też najważniejszy.

Warto wypatrywać osób o wysokiej sprawczości w naszym otoczeniu. Są rzadkie i na pierwszy rzut oka znajomość z nimi może być niekomfortowa. Na wiele rzeczy patrzą inaczej. Wiedzą, że społeczeństwo tego nie lubi, więc raczej spędzają czas w samotności, zamiast przekonywać świat do swoich racji, przekonań czy upodobań. Nie jest łatwo się do nich zbliżyć.
Jeśli sam idziesz w takim kierunku, to nie daj się zatrzymać. Nie raz usłyszysz, że jesteś jakiś dziwny, zadajesz niewygodne pytania, “kombinujesz” albo niepotrzebnie idziesz pod prąd. Ale to często dzięki takim osobom jak Ty, ludzkość dokonała postępu w wielu różnych dziedzinach.
Co bym zrobił, gdybym miał 10x większą sprawczość?
Stali Czytelnicy wiedzą, że lubię czytać eseje Paula Grahama. Mam kilka ulubionych, o jednym z nich powstało oddzielne wydanie 52Notatki, nieprzypadkowo w czasie, gdy zwalniałem się z etatu:
Paul Graham często używa modelu mentalnego, polegającego na zadaniu sobie pytania: Co bym zrobił, gdybym miał 10x większą sprawczość? Też staram się tak robić, próbując dojść do tego, jak bym się zachował, gdybym “musiał”, a nie tylko chciał. I gdyby mi 10x bardziej na czymś zależało niż teraz.
Dla przykładu: co bym zrobił, gdybym musiał schudnąć 10 kg (bo np. mam operację), albo musiał zarobić milion złotych (bo potrzebowałbym pieniędzy na konkretny cel), albo musiał się nauczyć czegoś nowego (bo wymagałaby tego moja praca).
Prosty model, a bardzo skuteczny i Paul Graham też to potwierdza:

Największa wada stoicyzmu
Jednak czasem sam się łapię na tym, że odcinam jakieś działania, bo dochodzę do punktu, gdzie łatwiej mi zrezygnować z danej rzeczy niż wziąć na siebie fatygę działania. Weźmy za przykład sportowy samochód, czyli coś, czego nikt nie potrzebuje, ale każdy by chciał mieć. Tak wygląda moje rozumowanie w trzech krokach:
Czy chciałbym mieć nowe auto bez dachu? Pewnie, bo czemu nie.
Czy wiem jak na nie zarobić? Myślę, że tak, a jak nie, to użyję modelu, gdzie zakładam, że mam 10x większą sprawczość i znajdę na to sposób.
Czy chcę podjąć fatygę działania, aby je zdobyć? Bo wiem, że mogę, ale czy chcę?
I tu bocznymi drzwiami wkrada się pytanie, czy ja naprawdę potrzebuję tej rzeczy do szczęścia? Czy mogę się bez niej obyć, kompletnie zrezygnować albo znaleźć tańszy (łatwiejszy w zdobyciu) zamiennik?
W moim przypadku źródłem wątpliwości, które pojawiają się w punkcie 3, jest stosowana przeze mnie filozofia stoicyzmu. Przecież Seneka pisał, że „nie ten jest bogaty, kto dużo ma, ale ten, kto mało potrzebuje”. Więc po co mam się w ogóle starać i pracować, aby coś zdobyć, skoro lepiej jest pozbyć się tej potrzeby? Powiedzieć sobie, że przecież nie muszę zwiedzać świata, nie muszę mieć ciekawego zajęcia, większego mieszkania czy komfortowego samochodu…
Idąc za daleko tym tropem, wpadam w pułapkę niskiej sprawczości. Prowadzi to do bycia nieznośnym malkontentem, co to wszystko by lepiej zrobił od innych, gdyby tylko chciał. Ale że nie potrzebuje, to mu się nie chce, więc dalej siedzi bezczynnie na kanapie.
I to jest moim zdaniem największą wadą stoicyzmu, który generalnie jest bardzo praktyczną filozofią. Ale te wyzbywanie się wszystkich potrzeb, to ślepy zaułek, do którego staram się nie dać zapędzić. Wiem już z własnego doświadczenia, jedyny sposób, aby wygrać w tę grę, to chcieć - a nie musieć - w nią grać. Ale to już temat na oddzielne wydanie.
Następne kroki:
Naucz się na pamięć numeru telefonu tej jednej osoby. Nigdy nie wiadomo, kiedy będzie potrzebny :)
Wysiądź z pociągu, jeśli wiesz, że jedzie w złym kierunku.
Nie daj się zapędzić w pułapkę niskiej sprawczości. Ograniczanie siłą swoich potrzeb i ambicji, często jest przykrywką dla lenistwa, uległości i konformizmu.
Jeśli masz w swoim otoczeniu osoby o bardzo wysokiej sprawczości, to wyślij im ten artykuł. Niech wiedzą, że ktoś o nich pisze.
A propos stoicyzmu i Seneki: warto wrócić do tego wydania. Ma już rok (albo 2000 lat, zależy jak liczyć), ale nadal jest w pełni aktualne

A tak prywatnie…
Udało się! Wszystkie książki dotarły z drukarni do magazynu i w poniedziałek rano zostaną rozesłane. Miniony piątek spędziłem na podpisywaniu wszystkich egzemplarzy dostępnych w ramach przedsprzedaży. Niezmiennie uważam, że podpis na własnej książce jest przede wszystkim przywilejem dla jej autora, stąd chętnie z niego korzystam.
Od teraz książki są już wysyłane na bieżąco. Gdy już do Was dojdą, to zachęcam do publikowania zdjęć w social mediach i oznaczania mnie na nich. Przypominam też o bonusowych treściach, które są rozsyłane od razu po zakupie. Z racji tego, że dużo osób zdecydowało się na zakup dopiero w ostatnich dniach, to proponuję przesunąć sesję Q&A o tydzień do przodu. Link do ankiety oraz nagrania wyślę Wam w oddzielnym mailu.
Tak jak zapowiadałem już przed tygodniem, mam pomysł na dodatkowe bonusy w postaci nagrań wideo, w których rozwijam tematy niepublikowane na łamach 52Notatki. Wrócę do tego wątku po majówce.
🤫