Punkt przełomu to moment, w którym coś w nas pęka.
Rzucamy pracę, której mieliśmy dość. Kończymy związek, który nie miał przyszłości. Wyprowadzamy się z domu, zmieniamy kierunek studiów lub decydujemy się na inny znaczący krok w naszym życiu.
Punkt przełomu następuje pod wpływem cudzej woli albo naszej własnej. Świat naciska nas tak mocno, że musimy się przełamać i zrobić coś zupełnie inaczej. Albo sami podjąć decyzję zmieniającą trajektorię naszego życia.
Punkty przełomu są spektakularne i towarzyszą im skrajne emocje. Łzy, gniew, euforia, desperacja, ulga lub wstyd. Przytrafiają się każdemu z nas, czasem wręcz na nie czekamy i trudno ich nie zauważyć.

Zupełnie czymś innym jest punkt zapłonu 🔥
To ten moment, gdy zobaczyłeś film w kinie i pomyślałeś, że chcesz być taki, jak jego bohater. Oglądałeś zawody sportowe i zacząłeś marzyć, aby kiedyś też móc w nich wystartować. Albo utkwiło Ci w głowie jedno zdanie z książki, które przez lata nie dawało o sobie zapomnieć. Zobaczyłeś zachwycające miejsce, w którym kiedyś chciałbyś mieszkać. Albo po prostu zatrzymałeś się tylko po to, aby z podziwem popatrzeć na jadący ulicą samochód.
Każda z tych niepozornych chwil stała się cichym architektem Twojej przyszłości. To punkty zapłonu marzeń, pasji, celów i idei. To momenty zachwytu, które prowadzą do powstania pragnienia. Żeby też takim być, żeby też tak umieć, żeby też coś takiego mieć.
Łatwo jest trafić na punkt zapłonu, gdy jesteśmy dziećmi. Z wiekiem przychodzi nam to trudniej, bo jesteśmy mniej uważni i bardziej racjonalni. Zamiast dbać o wzniecony ogień, to gasimy go ciężkim butem rozsądku. Wylewamy na niego wiadra chłodnych kalkulacji kosztów naszych marzeń.
Każdy z nas doświadczył punktów zapłonu, więc wszyscy wiemy, że one nie zawsze prowadzą do przełomów. A jeśli już, to często zajmuje to długie lata. Ja też przeżyłem kilka punktów zapłonu. A ten, o którym dziś opowiem, ma nawet imię:
Morioka Shoten
To nazwa małej księgarni w Tokio. Jej koncepcja jest prosta: jedno pomieszczenie z jedną książką. Dosłownie. Można tam kupić tylko jeden tytuł, który zmienia się co tydzień. Towarzyszy mu niewielka wystawa sztuki, inspirowana tematyką danej książki lub jej autorem.
Kto decyduje jaka książka jest sprzedawana w danym tygodniu?
Właściciel, który najpierw sam musi ją przeczytać i dobrze poznać. Dlatego można z nim porozmawiać na jej temat i samemu zapytać, dlaczego wybrał akurat ten tytuł spośród wielu innych. Zatem osoby, które przychodzą do Morioka Shoten muszą polegać na jego wiedzy, ocenie i guście.
Odkąd lata temu usłyszałem o tej księgarni, to nie mogłem pozbyć się z głowy jej pomysłu. I to pomimo że była przeciwieństwem tego, w co wtedy wierzyłem. Idea tylko jednej książki wydawała mi się arogancka. Bo jak można sprzedawać jeden tytuł, skoro na świecie są ich miliony? Dlaczego ktoś miałby się zdawać na wybór jednego człowieka, zamiast po prostu sięgnąć po listę bestsellerów albo nowości?
Dopiero z wiekiem do mnie dotarło, jak bardzo się myliłem.
Zrozumiałem, że mam szukać tego, co najlepsze, a nie tego, co najnowsze. Że w moim wieku powinienem być w stanie wyłapać z szumu wartościowe treści. Umieć odróżnić przelotną modę od czegoś, nad czym naprawdę warto się pochylić. Przestać nabierać się na marketingowe chwyty i kolejne kopie, tylko potrafić znaleźć to, co jest autentyczne i oryginalne.
Miejsce, od którego wszystko się skończyło
Podczas mojej niedawnej podróży do Tokio udało mi się odwiedzić tę księgarnię. Gdy do niej dotarłem, to przez dłuższą chwilę po prostu wpatrywałem się w witrynę, śmiejąc się sam do siebie.
Niesamowite jest to, że czyjś pomysł może stać się ideą, która zmieni nasze życie. Dla mnie koncept Morioka Shoten był punktem zapłonu, od którego wszystko się skończyło. Z czasem przestałem śledzić newsy, rankingi i nowości. Zacząłem zupełnie inaczej konsumować media i zwracać dużo mniej uwagi na bieżące “gorące“ tematy. Zacząłem czytać więcej starych książek, częściej sięgać po biografie i sprawdzać jak ludzie, którzy żyli dawno przede mną, poradzili sobie z tymi samymi problemami. Zmieniłem podejście do lokowania pieniędzy i zacząłem inwestować w rzeczy, które się nie zmieniają. Doceniłem siłę efektu Lindy’ego - bo skoro czyjeś pomysły i rozwiązania przetrwały dziesiątki a nawet setki lat, to musi być w nich coś wyjątkowego. Ten proces trwał kilka lat i stali Czytelnicy mogli obserwować jego efekty na łamach 52Notatek.
Natomiast ten newsletter jest dla mnie punktem przełomu. Udowodnił mi, że na świecie są ludzie podobni do mnie, dla których moje treści są realną wartością. Dziękuję Wam za to, bo bez Was pewnie przestałbym pisać już po pierwszym roku.
I z myślą o Was przygotowałem 52Notatki Sezon 3. To zbiór wszystkich artykułów, które napisałem w przeciągu minionego roku. Zawierają użyteczną wiedzę, zmuszają do przemyśleń i są autentyczne. Bardzo się cieszę, że udaje mi się tworzyć takie treści, jakie sam bym chciał czytać.
Start przedsprzedaży 52Notatki Sezon 3
Od dziś można składać zamówienia na zakup Sezonu 3. Lada dzień będę miał odpowiedź, kiedy dokładnie ruszy druk, ale bezpiecznie zakładam, że w połowie kwietnia.
Tak jak poprzednio, nakład jest limitowany i każda sztuka będzie przeze mnie podpisana. Dodatkowo pierwsze tysiąc sztuk Sezonu 3 zostanie ponumerowane. Wcześniej złożone zamówienia będą miały niższy numer, a wysyłka ruszy w kolejności zamówień.
Po dodaniu komentarzy aktualizujących wyszło blisko 500 tysięcy znaków, czyli książka będzie liczyć około 300 stron. Jest dokładnie takiego samego formatu co pozostałe 2 Sezony, więc na półce dobrze będą wyglądać obok siebie.
Cena pozostaje bez zmian, czyli 99 złotych za wersję papierową. To tak, jakbym każde wydanie 52Notatek wycenił na 2 złote. Myślę, że to uczciwy układ. A dla osób, które chcą nadrobić poprzednie tomy, przygotowałem pakiet dwóch książek za 159 zł i trzech za 199 zł.
Bonusy!
Nie chcę, aby ktoś płacił za moje produkty, bo są tanie albo była promocja. Dlatego zamiast konkurować ceną, co roku dodaję wartościowe bonusy. Tym razem po zakupie każdy otrzyma:
Bonus #1: Artykuł o 5 błędach finansowych, przez które dziś mam znacznie mniej pieniędzy niż mogłem mieć. Ten tekst zawiera moje prywatne doświadczenia, obserwacje i wnioski. Uprzedzam, że nie chodzi o podstawy typu brak poduszki bezpieczeństwa, unikanie ryzyka czy zbyt późny start z inwestowaniem, bo to już omawiałem na łamach 52Notatek. Artykuł jest wysyłany od razu po dokonaniu zakupu.
Bonus #2: Zaproszenie na webinar, na którym opowiem jak sobie zorganizowałem życie i pracę z drugiego końca świata. Rozwinę na nim teorię geoarbitrażu na moim przykładzie. Podzielę się doświadczeniami zebranymi podczas dwóch miesięcy w Tajlandii, Hong Kongu i Japonii. Podam konkretnie jak się do tego przygotowywałem, co musiałem zmienić i jak organizowałem sobie dzień pracy. Opowiem o zaletach i wadach. Z tego webinaru skorzysta każdy, kto chciałby spróbować żyć i pracować podróżując po świecie. Webinar odbędzie się w poniedziałek 14 kwietnia o 20:00.
Bonus #3: Zaproszenie na sesję pytań i odpowiedzi. Jeśli chcesz, abym rozwinął jakiś temat, powiedział coś, o czym nie pisałem albo odniósł się do Twojej sytuacji, to zapraszam do udziału. Podobną sesję prowadziłem przed rokiem i cieszyła się dużą popularnością, więc zróbmy ją ponownie. Zapraszam 28 kwietnia o 20:00.
Bonus #4: Listę polecanych przeze mnie książek, z czterech kategorii: biznes, finanse, rozwój i proza. To pozycje, które cenię najbardziej i które chętnie przeczytałbym drugi raz. Lista zawiera opis i uzasadnienie mojego wyboru i jest regularnie aktualizowana. Dostęp do niej jest wysyłany od razu po dokonaniu zakupu.
Harmonogram:
Teraz - startuje przedsprzedaż, zamówienia można składać tutaj.
Bonusowe treści - są wysyłane mailowo od razu po złożeniu zamówienia. Mam nadzieję, że w ten sposób umilę Wam oczekiwanie i podziękuję za zaufanie.
Webinar - odbędzie się 14 kwietnia, a sesja Q&A 28 kwietnia. Linki z zaproszeniem wyślę Wam oddzielnym mailem dzień wcześniej.
Druga połowa kwietnia - drukuję książki, podpisuję, numeruję, pakuję i wysyłam. Dam znać, jak tylko będę znał dokładną datę. Zakładam, że będzie to druga połowa miesiąca.
Resztę szczegółów opisałem na dedykowanej stronie, zachęcam do jej odwiedzenia:
A tak prywatnie
52Notatki są trochę jak ta japońska księgarnia: mały newsletter, gdzieś w bocznej uliczce Internetu, na który trafiają tylko nieprzypadkowi ludzie. I tu też jest jedno wydanie na tydzień, które przygotowuje jedna osoba. Podoba mi się ten model, jest bardzo autentyczny, choć ma swoje ograniczenia.
Ale jest rzecz, która diametralnie różni mnie od właściciela Morioka Shoten: ja chcę tworzyć własne rzeczy, a nie jedynie sprzedawać cudze. W zasadzie wszystko, czego używam na co dzień, jest dziełem innych ludzi. A ja też chciałbym dorzucić cegiełkę i stworzyć coś, z czego ktoś inny mógłby skorzystać. Może mi też się kiedyś uda przyczynić do powstania u kogoś punktu zapłonu?
Post Scriptum: To ostatni tekst, który napisałem w Tokio, ale wysyłam go już z Polski. Kolejne Notatki będą się pojawiać tradycyjnie o 7 rano polskiego czasu.
🤫