Dziś opowiem o problemie, który dotyczy nas wszystkich. Z jednej strony przytłacza mnie i zadręcza, a z drugiej daje obietnicę lepszego życia, jeśli uda mi się go rozwiązać.
Ruszajmy.
Koniec ery niedoboru wiedzy
Przez całą swoją historię ludzkość cierpiała z powodu braku informacji. Nie wiedzieliśmy, że jakaś roślina może nas zabić albo pomóc nam w leczeniu. Nie znaliśmy mapy świata, więc musieliśmy sprawdzać, co czai się za górami i morzem. Nie wiedzieliśmy, jak żyją ludzie w innych krajach, ani co się u nich teraz dzieje.
Przez wieki dostęp do wiedzy decydował o losach zarówno jednostek, jak i całych państw. Jej posiadanie dawało przewagę w każdym obszarze życia: militarnym, politycznym, zawodowym, biznesowym i zdrowotnym.
I nagle ludzkość przeskoczyła z poziomu “za mało wiedzy” do “za dużo”.
Wydarzyło się to bez ostrzeżenia i mam wrażenie, że większość świata nawet nie zauważyła tej zmiany. Zaczęliśmy tonąć w informacjach, które wylewają się z naszych komputerów, telewizorów i telefonów. Wiemy wszystko o wszystkim z każdego zakątka świata. Że ktoś gdzieś zginął, wygrał wybory, przegrał wyścig albo odkrył coś nowego. Że gdzieś mocno pada deszcz, że jakieś miasto wybudowało plac zabaw, że gdzieś startuje festiwal i są korki. Jesteśmy zalewani newsami, a priorytet mają te, które są najgłośniejsze, najbardziej skrajne i wywołują emocje.
Korzystanie z nich przypomina próbę zaczerpnięcia powietrza, gdy wiatr mocno wieje nam w twarz. Będziemy się dusić przytłoczeni jego naporem, a jedyny sposób, aby wziąć wdech, to odwrócić się tyłem do kierunku wiatru.
Wszystko o wszystkim
Co gorsza, tu nie chodzi tylko o huragan wiadomości ze wszystkich zakątków świata. Internet dostarcza nam też ogromne zasoby praktycznej i użytecznej wiedzy. Chcesz zbudować dom, otworzyć spółkę z o.o., nauczyć się spawać, mówić po włosku albo programować w Pythonie? Wszystko to znajdziesz w sieci, bo ktoś na pewno napisał o tym artykuł lub książkę, nagrał wideo albo stworzył cały kurs.
Mamy dostęp do przytłaczającej liczby diet, strategii inwestycyjnych, badań, przepisów na biznes i polecanych miejsc do zwiedzenia. Zalegają nam w folderze “pobrane”, w kolejnych kartach w przeglądarce, w zakładce ulubione albo na listach, do których zapominamy wrócić.
Przytłoczenie wiedzą będzie tylko narastać. Na YouTubie codziennie przybywa ponad 720 000 godzin wideo. Każdego dnia publikowanych jest średnio około 37 000 nowych odcinków podcastów. A dzienna liczba postów w mediach społecznościowych liczona jest już w setkach milionów. Nie starczy nam życia, aby je wszystkie odfiltrować i dotrzeć do tego 1% najlepszego kontentu.
Ludzkość nie jest ewolucyjnie przystosowana do takiego środowiska i prowadzi ono do paraliżu decyzyjnego wywołanego nadmiarem dostępnych opcji. Dlatego uważam, że nadszedł:
Czas doskonalenia selekcji wiadomości
Epokę niedoboru informacji ludzkość ma już za sobą. Już nigdy nie będziemy cierpieć na ich brak, chyba że pojawi się zagrożenie, które zniszczy naszą cywilizację.
Teraz wchodzimy w erę doskonalenia selekcji wiedzy. Dekadę temu rolę te spełniały wyszukiwarki internetowe. Dziś stają się coraz mniej użyteczne, bo same toną w natłoku danych. Stopniowo przestajemy używać Googla i wchodzić na główne portale informacyjne. Dlaczego? Bo mamy dość reklam, krzykliwych tytułów i zapychaczy treści.
Jeśli wiemy, czego chcemy, to oczekujemy konkretnej odpowiedzi. Dlatego pytania zadajemy narzędziom AI, typu chatGPT, Perplexity, Gemini i i inne, których tylko będzie przybywać. Nie wykonają za nas całej pracy, ale pomogą poruszać się po świecie nieskończonych informacji.
Tym samym kończy się faza zarabiania na dostarczaniu informacji, a zaczyna czas płacenia za ich selekcję i wdrożenie. Obok twórców, będziemy też potrzebować kuratorów treści. Czyli osób, które będą selekcjonować wiedzę i informacje według swojego doświadczenia i wyczucia. Z łaciny curator oznacza opiekuna, w praktyce tym terminem nazywamy pracownika muzeum lub galerii sztuki, który jest odpowiedzialny za jej merytoryczną realizację.

Myślę, że w Internecie najlepszymi kuratorami treści będą ci, którzy wypracują własny styl. Będą dobierać kontent pod siebie, a nie zgadywać, co może się podobać innym. W ten sposób dowiodą swojej autentyczności i wiarygodności - i to jest ich kluczowa przewaga nad algorytmem.
Każdy z nas będzie mógł wybrać czy chce samemu filtrować wszystkie treści, zaufać sztucznej inteligencji, dużym platformom czy może śledzić wybranego kuratora, którego spojrzenie na świat jest mu najbliższe. Bez względu na to, każdy kto chce się odnaleźć w tym świecie, będzie potrzebować jeszcze jednej umiejętności, o nazwie:
Strategiczna ignorancja
Nasza uwaga to gra o sumie zerowej. Każda sekunda poświęcona jednej rzeczy jest sekundą odebraną innej rzeczy. Jeśli czytasz i dyskutujesz o problemach kogoś z drugiego końca świata, to tracisz czas, który mógłbyś poświęcić na własne sprawy. I na realizowanie swoich celów i obowiązków, uczenie się oraz pomoc najbliższym.
Dlatego oprócz filtrowania informacji, powinieneś też selekcjonować sprawy, którym poświęcasz swoją uwagę. Czy na pewno musisz śledzić życie polityków, portale plotkarskie i tracić czas na dyskusje z obcymi ludźmi? Być pasywnym konsumentem informacji, które podsuną Ci media? Czy bycie na bieżąco z wiadomościami ze świata faktycznie daje Ci coś praktycznego?
Naprawdę chcesz się zajmować cudzym życiem w czasach, gdy masz największe możliwości w dziejach ludzkości? I czy na pewno musisz poświęcać czas na szukanie nowych rzeczy, którymi chcesz się zająć, zamiast usiąść do tych, które dobrze wiesz, że powinny być zrobione?
Moim zdaniem mądre stosowanie strategicznej ignorancji jest dziś niezbędną umiejętnością. I może mieć decydujący wpływ na naszą przyszłość.
Następne kroki:
Jeśli nie ustalisz własnych filtrów informacji, to zostaniesz przytłoczony przez najgorsze newsy z całego świata. Doba to za mało, aby być na bieżąco z chociaż 0,1% rzeczy, które się teraz dzieją.
Poszukaj w Internecie osób, które uznasz za swoich kuratorów treści. Sam zadbaj o kontakt z nimi, bo algorytm może Ci ich już więcej nie pokazać. Zaobserwuj ich w social mediach, zasubskrybuj ich kanał na YouTubie lub podcast, zapisz się na ich newsletter. I daj im znać, że robią dla Ciebie dobrą robotę.
W świecie nieskończonych informacji, strategiczna ignorancja jest wybitnie cenną umiejętnością. Naucz się z niej korzystać i nie daj sobie wmówić, że masz nadążać za każdą medialną nowością.
Zwróć dziś uwagę na treści jakie konsumujesz w sieci. Sam je świadomie wybrałeś, są dziełem nawyku czy może zostały Ci narzucone przez portale, które odwiedzasz?
52Wydania temu
To nowa stała sekcja, w której będę przypominał wydania 52Notatki, które opublikowałem równo rok, dwa i trzy lata temu. Wpadłem na ten pomysł pisząc swój dziennik 5-letni, w którym widzę ten sam dzień na kilka lat do tyłu i dużo na tym korzystam.
Najgłupsze rzeczy, które mądrzy ludzie robią w social mediach to wydanie równo sprzed roku i nic się (niestety) nie zmieniło w tym temacie.
Życie jak gra w Tetrisa i iluzja osobistego postępu to jeden z najpopularniejszych tekstów w historii 52Notatek. Mimo że liczy sobie już dwa lata, to nic nie stracił na aktualności. Zachęcam, aby go sobie odświeżyć. Wiele zawdzięczam temu, że udało mi się we właściwym momencie poprawnie poukładać najważniejsze klocki w życiu.
7 pytań, które nie dają mi spokoju - do dziś nie znalazłem na nie odpowiedzi, choć spisałem je przed trzema laty. Ba - ich lista robi się coraz dłuższa :) To było jedno z pierwszych bardziej prywatnych wydań jakie napisałem (jest niedostępne online).
Każde wydanie 52Notatek musi spełniać kilka warunków zanim je opublikuję. Jeden z nich to ponadczasowość - moje teksty muszą być użyteczne przez lata. Możesz sprawdzić czy mi się to udało, czytając wymienione wyżej archiwalne teksty. A jeśli chcesz je mieć w domowej bibliotece, to możesz je kupić w formie książki lub ebooka. Po szczegóły zapraszam tutaj:
A tak prywatnie
Nie wiem, gdzie zrobiono to zdjęcie, ani nawet czy to miejsce naprawdę istnieje. Trafiłem na nie przypadkiem kilka tygodni temu, błądząc gdzieś po nocach w Internecie. I jak tak na nie patrzę, to czuję, że mógłbym tam siedzieć sam przez długie deszczowe wieczory, po prostu czytając, myśląc i pisząc. Ten fotel z pikowaną tapicerką w odcieniu butelkowej zieleni wręcz zaprasza, aby na nim usiąść z grubą książką na kolanach:
Jednocześnie znam się już na tyle dobrze, że wiem, że po jakimś czasie dopadłyby mnie wyrzuty sumienia. Że siedzę, zamiast biec, że odpoczywam zamiast działać.
Ktoś mnie niedawno zapytał na spotkaniu, jaki jest mój sposób na osiągnięcie szczęścia w życiu. Mój rozmówca był zdziwiony, gdy usłyszał, że szczęście nie jest moim celem. “A co w takim razie nim jest?” - padło pytanie.
Jest nim spokój, który osiągnę tylko wtedy, gdy będę wiedział, że zrobiłem wystarczająco. Że dałem z siebie więcej, niż sam się po sobie spodziewałem. Że doszedłem dalej, niż musiałem. Próbką tego uczucia jest ten ulotny moment, gdy wieczorem jesteś już tak zmęczony, że zasypiasz dosłownie w kilka chwil. Wiesz wtedy, że dałeś z siebie wszystko i że jutro też będziesz miał po co wstać.
🤫