W tym wydaniu będziemy uczyć się od największego producenta zabawek (i opon) na świecie, a ja zaproszę na webinar o tym, co jest lepsze: etat czy własna firma.
Ruszajmy!
5 lekcji z historii firmy LEGO
Na świecie są dwa rodzaje firm. Pierwsza grupa to firmy, które im lepiej poznajesz, tym gorsze masz o nich zdanie.
Odkrywasz złe traktowanie pracowników, oszczędzanie na materiałach, fatalną obsługę klienta, niekompetencje kadr menedżerskich, marnotrawienie pieniędzy i pogoń za zyskiem kosztem jakości. Im więcej wiesz na temat takich firm, tym bardziej nie chcesz mieć z nimi nic wspólnego.
Druga grupa - dużo mniejsza - to firmy, których bliższe poznanie przekonuje nas do ich produktów. Dowiadujemy się o ich wartościach, ciekawej historii, dążeniu do realizacji celów, którymi są nie tylko zyski. O tym jak dużo czasu i pieniędzy kosztowało ich zbudowanie. O ludziach, którzy je tworzą. Dzięki tej wiedzy zaczynamy traktować zwykłe przedmioty jak coś naprawdę wyjątkowego i dostrzegamy cechy, których normalnie nie widać.
Jeśli powyższy akapit brzmi znajomo, to znaczy, że masz dobrą pamięć, bo tak samo zaczynał się mój artykuł 5 lekcji z historii firmy Rolex. Opublikowałem go rok temu i teraz pora opisać kolejną firmę, która jest w tej drugiej grupie. I co zadziwiające, ma sporo wspólnego z producentem zegarków.
Z tytułu już wiadomo, że chodzi o LEGO, ale założę się, że nie każdy słyszało o tych faktach na ich temat:
LEGO to największy producent zabawek na świecie. Wygrywa z takimi gigantami jak Matell (znany z Barbie i Hot Wheelsów), Hasbro (mają Transformersy, Nerfy i Monopoly) oraz z japońskim Bandaiem (to oni robią Gundamy, które tak uparcie staram się promować nad Wisłą :) )
Czyli Dania, która ma raptem 6 milionów mieszkańców, może się pochwalić największym producentem zabawek na świecie oraz firmą Novo Nordisk, która jest producentem Ozempiku. Sporo im się udało zwojować, jak na tak mały kraj - podziwiam.
LEGO to też największy producent… opon na świecie. Rocznie wytwarza ich ponad 300 milionów, czyli więcej niż Michelin czy Pirelli. Mowa oczywiście o oponach do zestawów klocków, liczy się sztuka, a nie rozmiar.
Na świecie jest 6 fabryk LEGO: w Czechach, na Węgrzech, w Meksyku, Wietnamie i oczywiście w Chinach. Szósta powstaje w USA, co może być bardzo ważne, jeśli USA wprowadzą cła.
Każdego roku LEGO produkuje 25 miliardów klocków. Co 7 sekund sprzedawany jest jeden zestaw. Trudno zliczyć ile klocków wyprodukowano do tej pory, ale wyczytałem, że samych mini figurek jest już 8 miliardów, czyli więcej niż ludzi na świecie.
Choć LEGO jest ogromnym przedsiębiorstwem, to nadal pozostaje w rekach rodziny założycieli. Posiadają oni aż 75% udziałów w firmie, a do niedawna prezesem był Kjeld Kirk Kristiansen, czyli wnuk założyciela. LEGO nigdy nie weszło na giełdę i nie planuje tego robić.
Każdy może wymyślić własny zestaw LEGO, a firma jeszcze podzieli się z Tobą zyskami z jego sprzedaży. Mowa o programie LEGO Ideas - jeśli na Twój projekt zagłosuje przynajmniej 10000 osób i LEGO zdecyduje się go wyprodukować, to dostaniesz 1% od sprzedaży.
Pracownicy LEGO mają najfajniejsze wizytówki na świecie. Są zrobione z minifigurek i ich wygląd przypomina daną osobę. Z przodu jest jej imię i nazwiskiem, a z tyłu dane kontaktowe. Dawniej dostawał je każdy pracownik, ale przez to że nimi handlowali w Internecie, to teraz dostaje je tylko wysoka kadra managerska. Ale pomysł i tak świetny!

Odłóżmy teraz ciekawostki na bok i sprawdźmy, czego możemy się nauczyć od tej firmy. Ja wyciągnąłem 5 lekcji z ich działań i historii:
1. Zrób dobrze raz, korzystaj cały czas
Znany nam wszystkim klocek LEGO został opatentowany w 1958 roku. Ale niesamowite jest to, że zestawy, które dziś są w sprzedaży nadal pasują do tych sprzed 67 lat. Fachowo nazywa się to “kompatybilnością wsteczną“ i jest to cecha produktu lub technologii, która pozwala na współdziałanie z wcześniejszymi wersjami. Przykładowo może to być uruchomienie starych gier na najnowszej konsoli albo działanie starych słuchawek w nowym sprzęcie.
Świadczy to o dwóch rzeczach:
LEGO zdołało opracować wybitnie dobry i prosty standard, na którym mogli przez długie lata budować całe linie biznesowe (i nie zapowiada się, aby mieli skończyć).
Jednocześnie udało im się utrzymać spójność produktową i nie ulec pokusie zrobienia czegoś “lepszego od nowa“ ani ograniczenia jakości na poczet obniżenia kosztów.
To są duże osiągnięcia i w sumie nie wiem, które z nich jest trudniejsze. Bo wielokrotnie widzieliśmy sytuacje, gdy ktoś próbował poprawiać oryginał tylko po to, aby finalnie otrzymać coś dużo gorszego. Najlepiej widać to w nieudolnych adaptacjach filmowych, gdzie kino lub serial próbują być lepsze niż autor, który stworzył bestseller. Jest nawet takie powiedzenie “lepsze wrogiem dobrego“.
Z kolei wiele firm psuje swoje produkty w pogoni za maksymalizacją zysków. Gdy ich marka jest już silna, a klienci kojarzą ją z wysoką jakością, to zaczynają ją obniżać, aby móc zaoszczędzić lub zwiększyć produkcję. Ten schemat często pojawia się wśród projektantów mody. Dobrze opowiada o tym film Dom Gucci w reżyserii Ridleya Scotta.
Lekcja: Jeśli uda Ci się zrobić coś naprawdę dobrego i użytecznego, to nie staraj się na siłę tego zmieniać. Może to być Twój system pracy, rutyn, nawyków, treningów czy spędzania czasu wolnego. Celem narzędzi jest budowanie z ich użyciem, a nie skupianie się na ich ciągłym ulepszaniu. Jednocześnie warto jest poświęcić czas i wysiłek, aby ustanowić dla siebie odpowiednie standardy.
Jeśli chcesz wiedzieć, jak powstają klocki LEGO to nie ma na ten temat lepszego filmu niż ten:
2. Złożoność trzeba ograniczać
W latach 2003 - 2004 LEGO było na skraju bankructwa. Zaskoczyło mnie to, bo przecież mieli już za sobą ponad 50 lat doświadczenia i niedawno co zaczęli produkować zestawy z Gwiezdnych Wojen i Harrym Potterem, które szybko stały się globalnymi hitami. Ich klocki sprzedawały się lepiej niż kiedykolwiek, a w planach mieli kolejne współprace i nowe projekty.
Co więc ciągnęło ich w dół?
Nadmierna złożoność i skomplikowanie. Szeroka różnorodność zestawów sprawiła, że LEGO zaczęło tonąć wśród własnych klocków. W tamtych latach mieli około 12000 różnych części, które do dziś udało im się zredukować do 7000. Spore osiągnięcie i to pomimo, że przecież ciągle powstają zupełnie nowe zestawy.
Teoretycznie z LEGO można zbudować niemal wszystko i firma niejednokrotnie nam to udowadniała. W praktyce bronią się jak mogą przed tworzeniem klocków, które będą użyte tylko w jednym zestawie. Firma siłą narzuca swoim projektantom ograniczenia: muszą używać tych samych elementów. A jeśli powstaną nowe, to powinny znaleźć użycie w większej liczbie zestawów. Dzięki temu projektanci z różnych działów współpracują ze sobą i myślą bardziej przyszłościowo. Jest na ten temat bardzo dobry wywiad z 2023 roku How LEGO builds a new LEGO set z the Verge.
Konsultanci z McKinseya ukuli powiedzenie, że “więcej firm ginie z powodu przejedzenia niż głodu”. Nie zabija ich brak możliwości, tylko pogoń za zbyt wieloma rzeczami jednocześnie. Bez skupienia nawet najlepsze biznesy przegrywają.
Lekcja: Prostota wymaga kreatywności i czasu do namysłu. Gwarantuje skalowalność i bez niej utoniemy w kompleksowości. LEGO może zrobić każdy zestaw, ale nie może zrobić ich wszystkich. Tak samo my w życiu: możemy zrobić wszystko, co chcemy, ale nie możemy zrobić wszystkich rzeczy, które są możliwe.
3. Nie musisz być pierwszy ani trafić idealnie w moment
LEGO jest najbardziej znanym producentem plastikowych klocków konstrukcyjnych, ale wcale nie było pierwszym. Duńczycy wypuścili swoją wersję w 1949 roku (o arcykorporacyjnej nazwie Automatic Binding Bricks), gdy od dekady na rynku było już rozwiązanie brytyjskie. Mowa o formie Kiddicraft, która już od 1939 roku sprzedawała Self-Locking Building Bricks (i też mieli poważną nazwę).
Czyli Brytyjczycy byli całe 10 lat przed Duńczykami, a i tak z nimi przegrali. LEGO niespecjalnie się kryło ze źródłem swojej “inspiracji“ i ich klocki były uderzająco podobne do tych od Kiddicraft. Brak ochrony patentowej, o którą Brytyjczycy nie zadbali, otworzył drogę do dalszego rozwoju i ulepszania duńskich klocków.
LEGO udoskonaliło pomysł i uczyniło go globalnym fenomenem. Jak? Dzięki ponadprzeciętnej konsekwencji i wytrzymałości. To bardzo ważne, bo choć ktoś może mieć fantastyczny pomysł to może nie być dla niego odpowiedni czas. Świat może go jeszcze nie potrzebować, nie rozumieć albo jego realizacja mogłaby być zbyt trudna. Żeby daleko nie szukać - 20 lat temu mało kto słuchał podcastów, YouTube był miejscem tylko dla śmiesznych filmików, a już na pewno mało kto czytał takie newslettery jak ten :)
Co ważne, LEGO jest bardzo dobre w marketingu. Nie jest spółką publiczną, więc nie wiemy ile dokładnie wydaje na reklamę i promocję, ale wyobrażam sobie, że są to ogromne kwoty. Nie boi się nieszablonowych pomysłów - gdy podbijali USA, to dodali klocki do zestawów w McDonaldzie. Ani wydawania pieniędzy na takie absurdalne projekty jak to Bugatti zbudowane z LEGO. Do nagrania tego wideo zaprosili nawet zawodowego kierowcę, który faktycznie jeździł tym modelem samochodu:
Nie znam osobiście żadnego Duńczyka - czy tam każdy ma takie szalone pomysły? :)
Lekcja: Nie musisz być pierwszy ani trafić idealnie w moment. A nawet jeśli Ci się to uda, to i tak musisz dbać o promocję i marketing. Nic się samo nie sprzeda, nawet gdy jest najwyższej jakości. A co gorsza przegra ze słabymi produktami, które będą miały dobrą reklamę.
Tego samego nauczyła mnie historia firmy Rolex. Oni też nie byli pierwszym producentem zegarków, ale dzięki konsekwencji stali się jednym z najlepszych na świecie. I też trzymają wszystko w rodzinie, z dala od giełdy i rynku private equity.
4. Najtrudniej jest przewidzieć, co pójdzie dobrze
Wyobraź sobie, że cofasz się w czasie do lat 50., żeby móc porozmawiać z Ole Kirk Christiansenem, czyli założycielem LEGO. On już wtedy był nie byle kim - firma odnosiła spore sukcesy, przeszła z prostych drewnianych zabawek na poziom plastikowych konstrukcji z klocków, które jego syn właśnie opatentował.
A tu zjawiasz się Ty i zaczynasz mu opowiadać, że w 2025 roku LEGO stanie się największy producent zabawek na świecie. Że duże globalne marki, takie jak Disney, Formuła 1, czy Minecraft ustawiają się w kolejce, aby wspólnie stworzyć dedykowane zestawy klocków. Że dziś można z nich budować miasta, statki kosmiczne, samochody, roboty, znane obrazy i najważniejsze budynki. Że LEGO ma swoje parki rozrywki oraz własne filmy i seriale.
Gdyby Kirk to usłyszał, to pewnie na początku by się śmiał (zwłaszcza gdy tłumaczyłbyś mu czym jest Minecraft). Potem by się zezłościł, bo uznałby, że się z niego nabijasz. A na końcu by pewnie zemdlał :)
Mówiąc zupełnie serio - przykład LEGO pokazuje jak trudno jest przewidzieć najlepszy możliwy scenariusz. Dlaczego? Bo potencjał w górę jest praktycznie nieskończony. Paradoksalnie łatwiej jest przewidzieć co pójdzie nie tak, niż jak wiele jest przed nami do osiągnięcia. Więcej na ten temat pisałem w artykule: Jak przygotować się na najlepszy scenariusz, do którego sam często wracam.

5. Przewagi się sumują, a potem mnożą
LEGO w pewnym sensie jest zabawką idealną. Każdy wie do czego służy i można ją dać w ciemno dziecku w każdym wieku.
Bez względu na to czy kupujesz LEGO dla siebie, czy dla dzieci, to na pewno wiesz, że to nie są tanie rzeczy. Okazuje się, że marże, które wyciskają ze swoich produktów są nie tylko wyższe niż w branży zabawkowej, ale powyżej poziomów branży towarów luksusowych.
Jakim cudem producent plastikowych klocków z małego kraju w Europie zdołał wypracować tak silną pozycję na świecie? Moja teoria jest taka, że zebrali tak dużo przewag rynkowych, że zaczęły się one mnożyć zamiast sumować. Wysoka jakość produktów, dobry marketing, unikanie skandali i nieangażowanie się w ideologie, dbanie o klientów i słuchanie ich potrzeb, własna dystrybucja produktów, nie ulepszanie na siłę tego, co już jest dobre, pełna kontrola nad procesem produkcyjnym, najlepsze współprace licencyjne (Disney i branża samochodowa), ale też własne serie (Bionice, Ninjago, Dreamzzz), wejście w świat seriali, gier i filmów oraz sprzedawanie własnych licencji na ubrania (m.in. z Adidasem).
Nie chcę zabrzmieć jak fanboy LEGO, bo nim nie jestem, ale oni naprawdę po mistrzowsku rozegrali swój biznes. Zbudowali przewagi na tak wielu polach, że bardzo trudno jest z nim konkurować czy zagrozić ich funkcjonowaniu.
Lekcja: Trudno być w czymś wybitnie dobrym na dłuższą metę, jeśli po drodze zaniedbamy inne ważne obszary życia. Z kolei jeśli uda nam się rozwinąć i dopilnować ich wszystkich, to nasze przewagi zaczną się mnożyć, a nie dodawać.

Następne kroki:
Zająłem się dziś tematem klocków, bo czytam właśnie książkę “Historia LEGO” autorstwa Jensa Andersena. Ciekawa lektura w cenie małego zestawiku klocków. To z niej wziąłem większość faktów, które cytuję w tekście. Korzystałem też z ich oficjalnej strony internetowej oraz podcastu Caffeinated Deep Dive - The LEGO Story. Zawsze, gdy staram się zgłębić jakiś temat, to podchodzę do niego od różnych stron: najlepiej książki, podcastu, wywiadów, materiałów wideo, etc.
Popularność LEGO wśród dorosłych jest dla mnie jednym z dowodów na to, że wszyscy chcemy budować własnymi rękami. W dzisiejszych czasach głównie konsumujemy owoce pracy innych ludzi, ale nadal lubimy robić coś samemu. Ten temat rozwijałem w wydaniu o ukrytych zasadach gry.
Jeśli Ty też starasz się wyciągać dla siebie lekcje z historii wielkich firm, to polecam Ci wrócić do mojego artykułu o Rolexie. Sam też to dziś zrobiłem i szczególnie ważny jest dla mnie punkt 5.
Kup sobie jakiś zestaw LEGO :) Bez względu na to kim jesteś i ile masz lat, na pewno znajdziesz coś dla siebie.
Webinar: Etat czy własna firma, czyli jak dobrze poukładać życiowe klocki
Przez 12 lat pracowałem na etacie w sektorze finansowym. Choć moja kariera zawodowa szła w kierunku, który sobie wymarzyłem idąc na studia, to w 2023 roku postanowiłem ją zakończyć i przejść wyłącznie na pracę na własny rachunek. Zanim to zrobiłem, to przez kilka lat, równolegle do etatu, prowadziłem własną jednoosobową działalność gospodarczą oraz spółkę.
Jaka jest różnica między karierą na etacie a własną firmą? To trochę jak różne zestawy LEGO - zależy co kto chce zbudować. Inne klocki dostajemy, gdy prowadzimy własny biznes, a inne, gdy jesteśmy zatrudnieni na umowę o pracę. Różnic jest sporo i trzeba je znać, bo niestety w życiu nie ma szczegółowej instrukcji krok po kroku, tak jak w pudełkach z LEGO.
Dlatego jeśli chcecie skorzystać z moich doświadczeń, to zapraszam w poniedziałek o 20:00 na webinar w tym temacie. Robię go specjalnie dla osób, które zakupiły książkę 52Notatki Sezon 3, jako forma mojego podziękowania. Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś chce zapłacić za moje treści, to odwdzięczę mu się dodatkowymi materiałami. Robię to w formie webinaru wideo, bo dzięki temu łatwiej jest mi przekazać wiedzę, i nie traci na tym żadne wydanie 52Notatki, które pozostaje darmowe dla wszystkich. Link z zaproszeniem - oraz pozostałymi bonusami - wysyłam od razu po zakupie. Oczywiście nagranie będzie dostępne do obejrzenia w dowolnym momencie.
Uprzedzam tylko, że to nie będzie tendencyjny materiał w stylu “etat to zło, pracuj tylko na swoim”. Nie - praca dla kogoś ma wiele plusów, które warto jest znać i umieć z nich korzystać. I z drugiej strony, w moim materiale nie będzie też klasycznego narzekania na skarbówkę, ZUSy i urzędników. Posiadanie własnej firmy daje unikatowe przewagi i otwiera możliwości, jakich nie ma nawet najlepszy etat.
Dodatkowym plusem mojej prezentacji jest to, że nie muszę Was przekonywać do żadnej drogi, bo ja nie sprzedaję produktów związanych ani z etatem, ani z własną firmą. Więc możecie liczyć na bardzo obiektywny materiał, który sam chętnie bym obejrzał.
Zapraszam - startujemy w poniedziałek 19 maja o 20:00. Wszystkie szczegóły na temat książki znajdują się tutaj:
A tak prywatnie…
Z uwagi na premierę książki ta sekcja ostatnio zrobiła się nieco komercyjna, więc pora wrócić do korzeni. Na zdjęciu powyżej leży mój pies, rasy Shiba Inu. Mieszka z nami już piąty rok i odgrywa nieistotną - ale kluczową - rolę w procesie wysyłki tego newslettera :)
Zanim w sobotę rano kliknę przycisk “send to everyone“ to zawsze chcę jeszcze raz przeczytać cały tekst na świeżo. Ale najpierw muszę wyjść z psem i tu sprawa się komplikuje. Bo on czasem nie chce zbyt szybko wracać do domu, tylko na spokojnie obwąchuje każdy krzak, jakby widział go pierwszy raz w swym psim życiu. Dziś dla odmiany w ogóle nie chciał wyjść rano, a wręcz patrzył się na mnie z wyrzutem jak na tym zdjęciu. To pewnie przez deszcz, bo ta rasa nie lubi się brudzić i z własnej woli nie wyjdzie z domu, gdy widzi, że za oknem pada. Swoją drogą - czy tylko mi się wydaje, że tegoroczny maj jest wyjątkowo deszczowy i chłodny?
🤫