Zaczęły się wakacje, więc dziś odpuszczamy sobie teorię i od razu przechodzimy do praktyki. Ruszajmy!
Temet nosce: 4 ćwiczenia, aby lepiej się poznać
Na rozgrzewkę zacznijmy od prostego ćwiczenia - cofnij swój kalendarz o 12 miesięcy wstecz. Licząc od dziś będzie to czerwiec 2023 roku. Przejrzyj wszystko czym się wtedy zajmowałeś. Co pochłaniało Twoją uwagę i energię? Czy dziś te rzeczy nadal są dla Ciebie tak ważne, jak przed rokiem? Czy chciałbyś je teraz powtórzyć?
Jeśli prowadzisz dziennik, to jesteś na wygranej pozycji. Zamiast patrzeć w suche wpisy w kalendarzu, masz spisane wszystko co ważne. Wiesz, co Cię wtedy martwiło, cieszyło, ekscytowało albo zajmowało. Naprawdę warto jest prowadzić dziennik, do czego namawiam od pierwszych wydań tego newslettera.
Co daje to ćwiczenie? Pozwoli nam:
ocenić po czasie, czy rzeczy, którymi się zajmujemy, są naprawdę ważne czy tylko pilne
sprawdzić, czy z czasem realizujemy swoje cele, czy może tkwimy w pętli tych samych postanowień, które nigdy nie są dowożone
Teraz drugie ćwiczenie, nieco trudniejsze: Jakie czynności wydają Ci się produktywne, choć wcale takie nie są?
W moim przypadku zdecydowanie będzie to siadanie do komputera, gdy kompletnie nie mam siły, aby cokolwiek zrobić. Męczę się wtedy przez godzinę z czymś, co zajęłoby mi kwadrans, gdybym był wypoczęty. Powinienem zająć się wtedy czymś innym albo pójść wcześniej spać, a nie łudzić się, że robię coś pożytecznego.
I to samo pytanie w drugą stronę - które, pozornie bezproduktywne zajęcia, przynoszą Ci zaskakująco dobre rezultaty? U mnie numerem jeden będzie spacer z psem. Dzięki temu często wracam do domu z nowym pomysłem i świeżą głową.
Pora na trzecie ćwiczenie, dla mnie najciekawsze. Zastanów się, które z decyzji, podjęte 5 lub 10 lat temu, mają dziś największy pozytywny wpływ na Twoje życie. Dla przykładu mógł to być zakup mieszkania, zamiast dalsze wynajmowanie, pójście na studia albo zmiana pracy, a może decyzja o dziecku czy wejście w związek. Postaraj się przypomnieć, czy wtedy ta decyzja była gruntowanie przemyślana. Czy Ci ciążyła i spędzała sen z powiek, była celowa, czy przypadkowa? A może podjąłeś ją po namowach kogoś innego?
I teraz część druga - wyobraź sobie, że jesteś o 5-10 lat starszy. Co byś chciał, aby dzisiejszy Ty zrobił dla Ciebie w tym wieku?
Odpowiedzi na to pytanie można podzielić na dwie grupy:
odpowiedzi oczywiste, czyli dbanie o zdrowie, relacje z bliskimi i domowe finanse. Przecież nikt w przyszłości nie chce być chory, biedny czy samotny.
odpowiedzi nieoczywiste - i tu dopiero zaczyna się trudność. Bo musimy przewidzieć, co dziś mamy, a możemy stracić za 10 lat, jeśli nie będziemy o to dbać. Oraz czego będziemy potrzebować lub chcieć za 10 lat, ale dziś o tym nie myślimy. Może to być drugie źródło dochodu, nowe kwalifikacje zawodowe, inne miejsce zamieszkania i wiele innych. Znalezienie odpowiedzi wymaga sporo wysiłku.
Dziś kompletnie nie potrzebuję domu i jest mi dobrze w mieszkaniu. Ale w wieku 50 lat pewnie chciałbym mieć blisko w góry i do lasu, a nie do metra, kina i restauracji. I mieć większy garaż, miejsce gdzie wstawię rowery i inne sprzęty, może własny grill, siłownię i inne niedostępne w bloku rzeczy.
Mogę zacząć się tym interesować za 10 lat, ale mogę już teraz bez żadnej presji szukać działki albo gotowego domu. Powoli go finansować, na spokojnie urządzać i na razie traktować jako miejsce wyjazdów na długie weekendy. Przyszły Przemek na pewno będzie mi za to bardzo wdzięczny i będzie mógł się zająć czymś innym.
Na koniec czwarte ćwiczenie, które da nam efekty tu i teraz: przejrzyj treści, które skonsumowałeś przez ostatnie 6 miesięcy. Seriale, filmy, książki, newslettery, wideo na YouTubie i osoby, które obserwujesz w sieci.
Na pewno było tego dużo, ale postaraj się wymienić te, które faktycznie zapadły Ci w pamięć. Które zmusiły do przemyśleń, innego spojrzenia na świat czy zmiany zdania. Albo po prostu sprawiły, że czułeś się lepiej. To im trzeba poświęcić więcej czasu w drugiej połowie roku. Przeczytać drugi raz tę samą książkę albo inną tego autora, rozwinąć się w kierunku, który nas zainspirował albo spróbować zrobić to, co osoba, która nas zaciekawiła.
Celem tego ćwiczenia nie jest pozbycie się fatalnych treści, bo te się łatwo eliminuje. Są jak restauracje, w których zostaliśmy źle potraktowani - sami pamiętamy, aby omijać je szerokim łukiem. Problemem są przeciętne treści, które zabierają nam czas, tuczą jak fastfoody i dają niewiele wartości w zamian.
Jak w praktyce wyglada to ćwiczenie? Przeglądam swoją skrzynkę mailową, zaczynając od nieotwartych maili. Najczęściej są to newslettery, które niby mi się mają przydać, a tak nawet nie mam czasu ich otworzyć i przeczytać. Raz na pół roku je kasuję i się z nich wypisuję. Same w sobie mi nie szkodzą, ale zabierają mi czas na czytanie wybitnie dobrych treści. To samo robię z mediami społecznościowymi, gdzie przeglądam konta, które obserwuję. Jeśli w ogóle ich nie kojarzę, to je usuwam z obserwowanych. Wszystko po to, aby zrobić sobie więcej miejsca na dużo lepsze treści i nie zadowalać się przeciętnymi. To bardzo ważne w czasach, gdy Internet jest zalewany kontentem masowo generowanym przez AI.
Po co to wszystko?
Temet nosce, czyli poznaj samego siebie, to starożytny grecki aforyzm. Jak można go zastosować w praktyce? Z mojego doświadczenia są na to dwa sposoby:
Pierwszy to analizowanie własnego zachowania, reakcji oraz tego jak się zmieniamy w życiu. Czyli aktywna obserwacja samego siebie, której służą pytania i ćwiczenia opisane wyżej. Dzięki temu możemy się dosłownie lepiej poznać i stworzyć swój własny obraz, a nie tylko polegać na tym, co inni o nas mówią.
Drugi jest dużo trudniejszy i wymaga celowej aktywności, a nie samego obserwowania. Będzie nim wyznaczanie swoich limitów, stawianie się w niekomfortowych sytuacjach i nieznanych okolicznościach. Trudno się na to zdobyć i jeszcze trudniej przeprowadzić, ale kiedyś spróbuję o tym napisać oddzielny tekst.
Skąd ten temat teraz?
Jest przełom czerwca i lipca, a to idealny moment na półroczny przegląd. Stali Czytelnicy wiedzą, że moim zdaniem zrzucanie tego na grudzień jest złym pomysłem. Jesteśmy wtedy przytłoczeni końcówką roku, za pasem mamy święta i sylwestra, a za oknem zimno i ciemno od 16.00. Naprawdę nie jest łatwo zrobić podsumowanie roku i planowanie na kolejne 12 miesięcy w takich warunkach.
Dlatego żeby odciążyć swój grudzień, warto część rzeczy zrobić w czerwcu. Mamy wtedy zerową presję środowiska, bo każdy już zapomniał o noworocznych postanowieniach. Słońce świeci o 4 do 21, a przed nami dwa miesiące wakacji, czyli czas, w którym świat trochę zwalnia.
Wakacje to też idealny moment, aby pojechać na solo weekend. Szczegółowo opisywałem tę praktykę w #23 wydaniu (czyli Sezon 1), dla przypomnienia:
Solo weekend polega na odcięciu się od codzienności i spędzeniu czasu z samym sobą poza domem. Ma to na celu autodiagnozę sytuacji w jakiej jesteśmy.
Nie zabieramy ze sobą pracy do zrobienia. Wszystko musi zostać „w domu” - po to zmieniamy miejsce zamieszkania na kilka dni. To nie wypad na weekend za miasto, żeby poimprezować albo odespać.
Możemy robić co tylko chcemy - spacerować, siedzieć w kawiarni albo w hotelu. Ale nie możemy sobie dorzucać żadnych nowych albo zaległych tematów. Ani żadnej rozrywki w stylu wypad do kina. Nie czytamy przez pół dnia książki, nie scrollujemy Instagrama ani nie rozmawiamy przez godzinę przez telefon z dobrym znajomym. Dosłownie musimy się nudzić.
Po jakimś czasie nasz mózg wpadnie w minipanikę, bo nuda to jest coś, czego na co dzień nie doświadcza. Będzie zarzucał nas pomysłami w stylu konieczności sprawdzenia czegoś w Internecie albo wykonania bardzo ważnego zadania, o którym zapomnieliśmy. Niech panikuje, o to tu chodzi.
W moim przypadku solo weekend trwa dwie noce, ma miejsce raz na pół roku i koniecznie jest to czas spędzony poza domem. Wybieram w tym celu mniejsze miasta, nie dalej niż 2 godziny od Warszawy. Ostatnio był to Lublin i Płock. Są one na tyle duże, że można znaleźć tam dobre miejsca na spacer, kawę i nocleg, a na tyle małe, żeby szybko zacząć się nudzić.
Taki wyjazd poleciłbym każdemu, kto dłuższy czas waha się z życiowymi decyzjami. Warto je przemyśleć na spokojnie przez cały weekend. Drugą grupą są osoby, które czują wypalenie zawodowe. Trudno jest sobie z nim radzić, gdy jesteśmy w trybie pracy. Dopiero po odcięciu się od niej możemy zacząć szukać przyczyn. Czy nasza praca stała się nuda, przestała dawać satysfakcję, może dotarliśmy do szklanego sufitu albo boimy się, że branża będzie się kurczyć. To są ważne pytania, na które tylko my możemy znaleźć odpowiedź.
Dla mnie druga połowa roku jest zawsze bardziej produktywna i udaje mi się więcej zrobić. Rozpędzam się w wakacje i na naładowanych bateriach lecę aż do stycznia. Nawet patrząc w swoje plany na 2024 widzę, że najwięcej mam do zrobienia w ostatnich 4 miesiącach roku. Znam już siebie na tyle dobrze, że wiem, że te 30% czasu jest optymalne, aby dowieźć 60% postanowień.
Jesień zapowiada się ciekawie :)
Następne kroki:
Mówi się, że jeśli nie masz 2 minut dziennie na medytację, to pilnie powinieneś znaleźć 20 minut. Dlatego, jeśli nie możesz raz na pół roku znaleźć dwóch nocy na solo weekend, to jest to sygnał, że naprawdę tego potrzebujesz.
Naprawdę warto znaleźć czas, aby przejść przez pytania z dzisiejszego wydania. Nie ma pośpiechu, nie musi być od razu, ale dobrze, jeśli gdzieś zapiszesz swoje odpowiedzi.
Co roku o tej porze poświęcam tematowi podsumowań kilka artykułów. Warto do nich ponownie sięgnąć, co sam też robię.
Wasze odpowiedzi, moje pytania
Przed tygodniem pytałem Was, jaki przedmiot cenicie wyżej niż za niego zapłaciliście. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, zwłaszcza te zawierające osobiste historie. Oto kilka wybranych:
Kinga zainwestowała w materac do spania i słusznie, bo w łóżku spędzamy dobre 25% życia,
Dawid ma rower, który wygląda na szybszy od mojego auta,
Marek dał się przekonać do iPhone’a i nie żałuje, że zmienił zdanie,
Przemek postawił przy biurku bieżnie i teraz chodzi zamiast siedzieć,
Rafał nie żałuje pieniędzy na książki (popieram!),
Damian ma piękne Subaru, którego już nigdy nie sprzeda (zazdroszczę!),
Marcin postawił na Kindle i rower, które przez lata dały mu już dużo więcej niż za nie zapłacił,
Grzegorz kupił ten sam dziennik co ja i jest zadowolony (wiadomo :),
Paweł robi lepszą kawę w swoim aeoropresie niż dają w kawiarniach na mieście,
Dla Michała kawa też jest ważna, o ile pije ją z ulubionego kubka,
Krzysztof nie żałuje ani grosza wydanego na odkurzacz Dysona i młynek Comandante,
Bartosz przy okazji zakupu zegarka zbudował cenne relacje biznesowe i piłkarskie,
Błażej od lat jest fanem pióra marki Zenith, które ceni bez względu na cenę,
Maciej od 8 lat chodzi w niezniszczalnych czerwonych Crocsach :)
A w tym tygodniu mam do Was pytanie:
Jaka jest jedna najciekawsza rzecz, którą przeczytałeś, obejrzałeś lub wysłuchałeś w ostatnich 6 miesiącach? Może to być film, podcast, książka, sztuka, wykład - dowolne treści, które wywarły na Tobie wrażenie.
O Wasze odpowiedzi jak zawsze proszę mailowo, po prostu odpowiadając na ten newsletter.
A tak prywatnie
Jak Wasze plany na wakacyjne wyjazdy? Pisząc artykuł Tysiąc godzin poza domem zapełniłem już sobie kalendarz na najbliższe miesiące. W tym roku poszedłem na ilość i chcę spędzić jak najwięcej czasu poza dachem i miejscem zamieszkania. Mam całą listę ciekawych miejsc do odwiedzenia w Polsce i okolicy, a dalsze podróże zostawiam sobie na końcówkę roku.
U mnie jest jak w tym komiksie niżej, ale bez obaw - nowe 52Notatki będą się jak zawsze pojawiać co sobotę rano.
Wszystkie wydania 52Notatki napisane przez ostatnie 2 lata są dostępne w formie książki i ebooka. Dzięki temu możesz je czytać w wygodny sposób gdzie tylko chcesz. Do każdego zakupu dołączam bonusowe treści, które nie są dostępne nigdzie indziej. Po szczegóły zapraszam tutaj: