Edward Thorp - jedyny inwestor, którego próbuję naśladować
Edward O. Thorp to amerykański inwestor, matematyk, multimiliarder, naukowiec i autor książek. W Stanach Zjednoczonych jest znany przede wszystkim z obszaru finansów, ale też hazardu i teorii gier. Choć jego życie to fascynująca historia, to w Polsce mało kto w ogóle o nim słyszał.
Mam nadzieję, że mój artykuł to zmieni. Już na wstępie dodam, że najlepszym źródłem wiedzy na jego temat jest książka „Od Las Vegas do Wall Street. O tym, jak pokonałem kasyno oraz rynek”. Bardzo ciekawa lektura, która jest jego autobiografią, a zarazem poradnikiem. Jest wydanie po polsku, ale żadna księgarnia nie ma już kopii i zostały tylko ebooki.
Trudny start i bolesne lekcje
Edward urodził się w 1932 roku i miał trudne dzieciństwo. Pochodził z biednej rodziny, przyszedł na świat w trakcie trwania Wielkiego Kryzysu. Jego rodzice pracowali fizycznie na różne zmiany i rzadko widywali siebie i swoje dzieci. Ostatecznie się rozwiedli, a jego wysłali do szkoły z internatem. Edward musiał sam zadbać o swoją edukację i rozwój. Dziś nazwalibyśmy go nerdem - był dobry z matematyki i innych przedmiotów ścisłych, miał niewielu kolegów, spędzał dnie i noce na nauce. I był w tym naprawdę dobry, chwilami lepszy od nauczycieli.
Jako pilny uczeń zdobył stypendium i dostał się na studia. A tam zainteresował się… hazardem, a dokładniej ruletką i blackjackiem. Jego zdaniem, jako naukowca, możliwe było przewidzenie wyniku w ruletce oraz zdobycie przewagi nad kasynem w grze w blackjacka.
Postanowił to udowodnić na konferencji naukowej dla matematyków. I tu zaczyna się szaleństwo. Normalnie na takie imprezy przychodzą tylko akademicy, ale wieść o tym, że jest naukowiec, który pokaże, jak pokonać kasyno, przyciągnęła dziesiątki hazardzistów. Jeden z nich, dużo bogatszy od Edwarda, zatrudnił go i razem ćwiczyli grę w blackjacka w przydomowym kasynie, które nasz hazardzista miał wybudowane (spokojnie, historia dopiero się rozkręca).
Po kilku tygodniach ćwiczeń, nasz matematyk pewny siebie poleciał ze znajomymi do Las Vegas, aby sprawdzić czy jego metoda da mu zarobić pieniądze. Cała operacja wymagała współpracy pomiędzy kilkoma osobami, mającymi w uszach miniaturowe słuchawki, a w kieszeni prymitywny komputer. Pamiętajmy, że akcja się dzieje w latach 60. ubiegłego wieku.
Szybko się okazuje, że system… nie działa. Sprawdzali w kilku różnych kasynach, ale bez skutku. Jak to możliwe - przecież obliczenia były poprawne, a testy się powiodły. Odpowiedź mogła być tylko jedna:
Kasyno oszukuje
Edward Thorp wraz z zespołem szybko znaleźli na to dowody, przez co o mały włos nie zginęli. Zgłosili całą sytuację do amerykańskiego urzędu nadzorującego hazard, a ten zlecił kontrolę. Polegała ona na tym, że urzędnik z komisji dosiadał się do stolika razem z Thorpem i obserwował grę jako przypadkowa osoba. Jak sam opisuje w książce, Edward domyślał się, że kasyno zna wygląd wszystkich kontrolerów. Dlatego założył, że krupier nie ośmieli się przy nim oszukiwać, a jego zespół będzie testować swoją metodę w praktyce.
Miał rację… ale się mylił. Kasyno znało tych urzędników bardzo dobrze, bo płaciło im łapówki za przymykanie oka. Zyski z hazardu musiały być ogromne, zwłaszcza gdy można było bezkarnie oszukiwać klientów. Edward wraz z zespołem nie poddali się, tylko zmodyfikowali swój system tak, aby uwzględniał potencjalne oszustwa ze strony kasyna.
Problem w tym, że od momentu nasłania kontroli, sami byli pod ścisłą obserwacją. Pewnego dnia ktoś z kasyna dosypał Edwardowi narkotyki do kawy. Jego znajomi szybko zorientował się, że ten dziwnie się zachowuje i zaopiekowali się nim. Przerwali całą operację i postanowili wyjechać z Las Vegas. W drodze powrotnej okazało się, że w ich samochodzie nagle zablokował się pedał gazu i skrzynia biegów. Cudem udało im się wyhamować na zgaszonym silniku. Oczywiście nie mieli dowodów na to, że to działania odwetowe ze strony kasyna, ale wiele na to wskazywało.
Wątek hazardowy jest bardzo ciekawy i sam Thorp opisał go w książce „Beat the Dealer: A Winning Strategy for the Game of Twenty-One”. Przejdźmy do tematów inwestycyjnych.
Od matematyki do milionów na giełdzie
Edward nabrał pewności, że jest w stanie pokonać kasyno i żyć z hazardu. Zdecydował jednak, że nie chce być zawodowym graczem i woli poświęcić się karierze akademickiej i inwestycyjnej. Szybko doszedł do wniosku, że jest w stanie użyć swoich predyspozycji matematycznych do zarabiania na giełdzie. Zaczął od pochłaniania całej dostępnej wtedy literatury z tego obszaru. Szukał metod, które da się opisać cyframi i tą drogą zainteresował się inwestowaniem fundamentalnym. Z biegiem lat odnosił coraz większe sukcesy i sam zaczął uczyć innych.
Dzięki swoim sukcesom oraz dzieleniu się wiedzą poznał Warrena Buffetta, gdy ten miał zaledwie 38 lat. Edward w swojej biografii opisuje moment spotkania w domu Warrena w Omaha i pozytywne wrażenie jakie ten na nim zrobił. Zdecydował się zainwestować sporą sumę w akcje Berkshire Hathaway i na pewno bardzo dobrze na tym wyszedł.
Edward Thorp zbudował pierwszy fundusz hedgingowy (market-neutral), który z powodzeniem wykorzystywał metody ilościowe do zawierania transakcji. Zapisał się też w inwestycyjnej historii tym, że jako jeden z pierwszych odkrył, że Bernard Madoff był oszustem, czego dowiódł dzięki obliczeniom. Natomiast w latach 90. był jednym z pierwszych udziałowców w funduszu hedgingowym Citadel. Jeśli śledzisz świat krypto i spółkę GameStop to na pewno słyszałeś o tej firmie.
Dziś Edward Thorp ma 91 lat i bardzo ciekawą biografię. Zachęcam do zgłębienia jego historii, bo ja opisałem ją tylko wybiórczo. Poniżej jego krótka wypowiedź o tym dlaczego warto grać wyłącznie w gry, w których ma się przewagę (angielskie “edge”). Zwróćcie też uwagę na jego rewelacyjną formę fizyczną i umysłową jak na wiek:
9 najważniejszych lekcji od Edwarda Thorpa
Czytam dużo różnych biografii, głównie wybitnych przedsiębiorców, wynalazców i inwestorów. Jedna cecha, która łączy wszystkie wielkie postacie, to obsesja zawodowa. Warren Buffett, Steve Jobs, Elon Musk, James Dyson czy nieżyjący już John D. Rockefeller i Sam Zemurray to osoby nieludzko skupione na pracy zawodowej, wręcz przez nią opętane. Dało im to bogactwo, sławę czy władzę, ale rujnowało ich życie rodzinne, prywatne, a nawet zdrowie.
Dlatego jeśli miałbym wymienić najważniejsze lekcje od Edwarda Thorpa, to na pierwszym miejscu będzie:
Pieniądze nie są najważniejsze i nigdy nie będziesz miał ich dość. Edward Thorp nie dał się zaślepić pracy, sukcesom czy pędzeniu za pieniędzmi w nieskończoność. Oczywiście, że dobrze jest być bogatym, ale nie kosztem wszystkiego innego.
“Jedna godzina ćwiczeń dzisiaj, to jeden dzień krócej w szpitalu, gdy będziesz stary” - to zasada, którą Thorp definiuje w swojej książce i trzyma się jej od młodości. Waży się codziennie, aby na bieżąco obserwować swoje ciało. Dba o to co je, regularnie chodzi na rutynowe badania. Dzięki temu jest sprawny, zdrowy i naprawdę dobrze wygląda jak na swój wiek.
“Inwestowanie jest jak finał Super Bowl - potrzebujesz dobrego ataku i obrony”. Thorp uważał, że pieniędzmi trzeba umieć grać w ofensywie i defensywie. Nauczył się tego już w kasynie, gdzie gdy masz słabą passę, to musisz chronić kapitał i czekać na lepsze karty. Każdy, kto inwestował na giełdach w ostatnich dwóch latach wie dokładnie o czym mówię.
Dzielenie się wiedzą przynosi nieprzewidziane korzyści. Thorp jest autorem kilku książek i wielu prac naukowych. Książka “Beat the Dealer” została napisana w 1962 roku i sprzedaje się do dziś. Przez te 60 lat rozeszła się w setkach tysięcy kopii i otworzyła mu wiele nowych znajomości. Myślę, że newsletter 52Notatki może mieć podobny, niespodziewanie pozytywny efekt. Jestem pewny, że czytają go ciekawi ludzie :)
“Nie akceptuj konsensusu, zawsze sprawdzaj sam i myśl za siebie”. Edward Thorp woli sam sprawdzić, spróbować czy policzyć każdą rzecz, która go interesuje. Nie ufa tłumowi, który mówi, że czegoś się nie da, czegoś nie warto robić albo coś nie ma sensu. To trudna, ale ambitna postawa życiowa.
Mądremu nie trzeba tłumaczyć, a głupi i tak nie zrozumie. Edward był bardzo dobrym uczniem, czasem lepszym od nauczycieli. Szybko nauczył się, że nie ma sensu się z nimi wykłócać albo wytykać im błędy, bo w ten sposób naraża się na ich wrogość. Jak sam pisze w książce, nauczył się unikać konfrontacji albo szybko z nich wycofywać. Każdy, kto ma za sobą bezsensowną kłótnię w Internecie pewnie się pod tym podpisze (ja na pewno).
“Tam gdzie są pieniędze należy spodziewać się też korupcji”. Tę lekcję Edward dostał w kasynie, ale później widział też korupcję w finansach. Często takie “nieprawidłowości“ udawało mu się dostrzec dzięki matematyce i wiedzy księgowej.
„Życie jest mieszaniną przypadku i wyboru. Szansę można traktować jako karty, które dostajesz od życia do gry. Wybór zależy od tego, jak nimi zagrasz.” Nie wszystko co nas spotyka jest pod naszą kontrolą, ale to my decydujemy jak się zachowamy. A jeśli będziemy się stale rozwijać i uczyć przez całe życie, to będziemy dostawać nowe “karty do gry”, czyli mieć więcej możliwości i szans.
Życie jest skomplikowane, dlatego wymaga tworzenia prostych systemów. Czy to dotyczy ćwiczeń fizycznych, inwestowania czy czasu spędzanego na naukę. W każdej dziedzinie trzeba szukać jak najprostszej metodyki, którą będziemy w stanie powtarzać przez długi czas.
Następne kroki:
Uważnie dobieraj swoich bohaterów i idoli. Jeśli chcesz ich sukcesu, to będziesz musiał zapłacić równie wysoką cenę, co oni.
Jeśli jesteś inwestorem, to sięgnij do autobiografii Edwarda Thorpa, zwłaszcza jej ostatnie rozdziały są warte uważnej lektury.
A w temacie lokowania pieniędzy, polecam dwa moje teksty, które dziś są bardzo na czasie:
A tak prywatnie…
Wrzesień 2023 był ostatnim miesiącem mojej pracy dla GPW SA, gdzie pełniłem funkcję doradcy zarządu. Odszedłem, bo tak jak pisałem blisko rok temu w artykule „Wszystko co ma początek, musi mieć koniec” (wydanie #46):
„Od wielu lat z góry nadaję wszystkim moim prywatnym projektom datę końca. […] Podobnie podchodzę do pracy na etacie. Staram się nie spędzać u jednego pracodawcy więcej niż 4 lata ani więcej niż 2 lata na tym samym stanowisku. Bez względu na to czy jest dobrze czy źle.”
Życie jest za krótkie, żeby mieszkać w tym samym mieście i kraju, pracować w tym samym miejscu czy wykonywać jeden zawód. Rozumiem, że są ludzie, którzy uważają na odwrót albo z tytułu wybranej profesji nie mają takiej elastyczności. Ja ją mam, bo celowo ją zbudowałem.
Piszę o tej zmianie, aby podkreślić autentyczność treści jakie publikuję w newsletterze. Myślę, że bardzo brakuje w Internecie ludzi, którzy faktycznie żyją zgodnie z zasadami, które głoszą. Dominuje pouczanie innych co mają robić, przez teoretyków, którzy nigdy nie byli na ich miejscu. Albo dawanie rad, których autorzy sami nie chcą się trzymać. I tu przechodzimy do pytania:
A co dalej z 52Notatki?
Nie będę ukrywał, że rozwój 52Notatek mnie zaskoczył. Ten weekendowy projekt miał być zamknięty po roku, a ja zakładałem, że nikt nie będzie chciał czytać takich treści. W minionym miesiącu strona zebrała ponad 70 tysięcy odsłon, przy zerowej promocji i bez żadnego pozycjonowania czy linkowania.
Od zawsze mam wyłączone komentarze pod wpisami, co nie powstrzymuje Was od pisania do mnie dziesiątek maili po każdym wydaniu (na wszystkie odpisuję!). Artykuły powstają w mojej głowie w tzw. „międzyczasie”, podczas spacerów z psem, jazdy autem, ćwiczeń na siłowni czy biegania. A spisywane są po nocach lub po kawiarniach na 10-letnim laptopie. Kosztuje mnie to masę czasu, ale też daje mi duże korzyści intelektualne i rozwojowe. Licząc do dziś, opublikowałem 90 wydań i ponad 200 artykułów.
I jedyna rzecz jakiej żałuję, to że nie zacząłem ich publikować wcześniej.
Dlatego 52Notatki zostają ze mną na dłużej, a część uwolnionego czasu skieruję na ich rozwój. Tylko najpierw muszę kupić nowego laptopa :)
PS Wszystkie wydania newslettera z pierwszego roku są dostępne w ramach 52Notatki Sezon 1. Zachęcam do jego zakupu, bo treści tam zawarte są unikatowe i nie ma ich w sieci. Szczególnie polecam papierowe egzemplarze, bo ich liczba się kurczy. A jeśli już go masz to zachęcam do przeczytania wydania #46, bo jest tam też artykuł o militarnym modelu kariery, którego zasad trzymam się od lat.