To wydanie powstało, bo musiałem pomyśleć na głos, a najlepiej mi się to robi, gdy piszę. Jest tu kilka strategicznych konceptów, nad którymi się teraz głowię.
Ruszajmy!
Rekompozycja życia, czyli własne rozdanie
Jednym z konceptów, nad którym się teraz głowię, jest lepsze wykorzystanie swoich atutów i przewag. Ten problem zarysowałem w artykule Zmarnowany potencjał, czyli dlaczego gram słabym kartami i zachęcam, aby go sobie odświeżyć przed dalszą lekturą tego wydania.
Będę się trzymał zastosowanej tam analogii, że w życiu gramy kartami o różnej sile, w zależności od tego, jakie uda nam się zdobyć, wypracować lub dostać od losu. Spróbujmy jednak podejść do tematu inaczej, w stylu Charliego Mungera, który zachęcał, aby odwracać każdy problem i patrzeć na niego z przeciwnej strony ("Invert, always invert").
Załóżmy więc, że możemy sami od zera (to ważne) ułożyć swoją talię kart, dobierając ją w następujących kategoriach:
Miejsce zamieszkania: nie masz żadnego domu ani mieszkania i możesz wybrać dowolne miasto i państwo na świecie. Gdzie chciałbyś mieszkać przez najbliższy rok? Jakie miejsce byłoby najlepsze dla Ciebie i Twojej rodziny?
Zawód: możesz mieć dowolną profesję, szukamy takiej, aby dawała Ci satysfakcję i pozwalała się realizować.
Wakacje: dostajesz bilet w dwie strony, musisz tylko wybrać kierunek. Dokąd lecisz?
Hobby: załóżmy, że mógłbyś uprawiać dowolne hobby na świecie, czy to sportowe, czy intelektualne. Co byś wybrał?
W ten sposób robimy teoretyczną rekompozycję kluczowych obszarów życia. Żeby to ćwiczenie miało sens, to oczywiście musisz podejść do niego w miarę realnie. Nie chodzi o to, żeby na miejsce zamieszkania wybrać rezydencję na Malibu, zawód multimiliardera, a na partnera Brada Pitta, choć oczywiście można próbować :)
Jaki jest tego cel?
Są nawet dwa:
Pierwszy to uświadomienie sobie czy faktycznie jesteśmy w tym miejscu w życiu, w którym chcielibyśmy być. Bo na co dzień może nam się wydawać, że “jest okey” i że nic byśmy nie zmienili. Ale czy wybralibyśmy dokładnie to samo, gdybyśmy musieli wybrać od zera? To powinno nam wyjść w tym ćwiczeniu.
Gdybym ja mógł teraz wybrać dowolne miasto do mieszkania, to na pewno nie byłaby to Warszawa, gdzie jestem obecnie. Inny przykład, mniejszego kalibru, to wakacje. Czy jeździsz w te miejsca, które chciałbyś zwiedzić czy po prostu wracasz tam, gdzie Ci jest wygodnie, bo już wszystko znasz?
Drugi cel to zastanowienie się dlaczego jesteśmy w tym punkcie w jakim jesteśmy. Bo jeśli już wiemy, że chcielibyśmy mieszkać gdzieś indziej, wykonywać inną pracę albo mieć inne hobby, to co możemy zrobić, aby to zmienić? Czy faktycznie jest to niezależne od nas i życie nie daje nam innego wyboru? Czy może jest to kwestia braku naszej sprawczości? Jest takie powodzenie, że jak ktoś nie chce, to szuka powodu, a jak chce, to szuka sposobu. Warto się zastanowić, w którą z tych dwóch kategorii wpadamy.
To ćwiczenie pokazuje czy wiemy czego chcemy od życia oraz czy w ogóle idziemy w tym kierunku. Zachęcam do jego zrobienia i przemyślenia swoich odpowiedzi. Ja sam już to zrobiłem. Warto też zadać te pytania swojej najbliższej rodzinie, ale bez ujawniania wcześniej naszych odpowiedzi.
Gdy wiemy już czego chcemy, to pora zderzyć to z rzeczywistością - jak daleko od niej jesteśmy? To, czego nam brakuje, wpadnie pewnie w jedną z trzech głównych kategorii:
Energia Czas Pieniądze
To najszersze możliwe ujęcie. Mi w nim brakuje jeszcze wiedzy/świadomości, a punkt “energia“ rozumiem jako zdrowie i nasze możliwości fizyczne. Trzymajmy się jednak głównego podziału na trzy kategorie, bo chcę się odnieść do poniższej grafiki. Pewnie ją znasz, bo w różnych formach krąży po Internecie:
Moim zdaniem jest ona błędnie interpretowana, bo najczęściej jest podawana jako przestroga, że zawsze nam będzie czegoś brakowało. Patrzę na to inaczej: to jest jak instrukcja, co zrobić w takiej sytuacji. Brakuje Ci energii? Połącz pieniądze z czasem i w ten sposób odzyskaj zdrowie i sprawność. Brakuje Ci pieniędzy? Wykorzystaj swój czas i energię, aby zarobić więcej.
Problem zaczyna się wtedy, gdy skupiamy się tylko na jednej z trzech kategorii i drenujemy się w pozostałych dwóch. Najczęstszy przykład to oczywiście zajechanie naszego zdrowia i wydanie całego czasu po to, aby zdobyć jak najwięcej pięniędzy. Potem nie będziemy mieć ani czasu, żeby je wydać, ani zdrowia, żeby z nich korzystać. W efekcie zostaniemy zmuszeni je wydawać po to, aby odzyskać pozostałe dwie kategorie i koło się zamknie.
Co więcej - posiadanie dowolnych dwóch z trzech atrybutów to nie jest zła wiadomość, tylko wręcz rewelacyjna. Nie każdy dorosły ma dużo zdrowia i energii, a tym bardziej mało który emeryt ma wystarczająco pieniędzy. Dlatego będę się upierał, że ta grafika jest myląca, mimo że jest dość popularna.

Na koniec wróćmy do jeszcze jednego pytania, które zadaję sobie ostatnio bardzo często i to w stosunku do różnych tematów. Brzmi ono:
Co się nie zmieni?
Czego nie zmienilibyśmy w naszym życiu, nawet gdybyśmy mieli więcej pieniędzy, przeprowadzili się w lepsze miejsce albo zaczęli wykonywać inny zawód?
Jakie rutyny, aktywności, ćwiczenia, drobne przyjemności czy formy spędzania wolnego czasu zostałyby z nami, nawet jeśli wiele innych rzeczy by się zmieniło? Z czego nie chcemy rezygnować, bo daje nam satysfakcję, rozwija nas albo po prostu sprawia nam przyjemność?
Zrobiłem sobie listę takich rzeczy i mam na niej między innymi: pisanie dziennika, prowadzenie samochodu na krótkich trasach, słuchanie podcastów, chodzenie na siłownię, poranna kawa (czarna i duża), pisanie 52Notatki, czas spędzany z synem tylko we dwóch. Nie szukałbym żadnych zamienników dla tych zajęć i bardzo watpię, abym mógł je znacząco ulepszyć, nawet jakbym miał dużo więcej pieniędzy.
Co nam da odpowiedź na to pytanie? Będziemy wiedzieć na jakich aktywnościach warto skupić się już teraz i na co warto wydawać nasz czas, energię i pieniądze. A to bardzo cenna wiedza.
Następne kroki:
Wykonaj dla siebie powyższe ćwiczenia, a odpowiedzi potraktuj jako wskazówki, w którym kierunku iść. Jeśli prowadzisz dziennik, to warto tam je zapisać.
Dobrym uzupełnieniem do powyższego tekstu będzie artykuł, który opublikowałem rok temu: Podwójne standardy, percepcja majątku i Coca-Cola, czyli co łączy bogatych i biednych. Sam często wracam do archiwalnych wydań 52Notatki, które najlepiej czyta mi się w formie papierowej.
"Invert, always invert" - Charlie Munger.
Teoria martwego Internetu
Teoria martwego Internetu mówi, że większość treści jest tam generowana automatycznie, a aktywność ludzka ogranicza się do odosobnionych przypadków. Zakłada, że rzeczywiste interakcje w sieci są zastępowane przez boty i zautomatyzowane kampanie, co sprawia wrażenie aktywności społecznej tam, gdzie jej faktycznie nie ma.
Ta teoria powstała około 10 lat temu i wtedy brzmiała jak ciekawostka z dalekiej przyszłości. Dziś już wiadomo, że już się realizuje i należy ją brać bardzo na poważnie. I to dla naszego własnego dobra oraz bezpieczeństwa.
Media niespołecznościowe
Teoria martwego Internetu najsilniej realizuje się w mediach społecznościowych. I moim zdaniem będzie gwoździem do ich trumny.
Facebook, Twitter i tym podobne miejsca są zalewane przez farmy botów, które publikują, komentują i lajkują dowolną tematykę. Napędzane przez sztuczną inteligencję są w stanie w nieskończoność dyskutować i postować na temat, który jest im wskazany. Chcesz promować daną partię polityczną, chwalić jakiś produkt, forsować teorię albo po prostu skłócić ludzi? Żaden problem, tysiące botów mogą Ci w tym pomóc i jest to tańsze i prostsze niż kiedykolwiek dotąd.
Ten mechanizm to nie jest nowość, bo już od dawna używało się botów do robienia sztucznych lajków albo kupowało nieistniejących obserwujących. Kiedyś robili to ludzie, którym płacono za siedzenie cały dzień przed komputerami i pisanie komentarzy pod tematami, które ich w ogóle nie dotyczą. Niektórzy nadal to robią i to za darmo, ale nie chcę być złośliwy ;-)
Dziś botów jest już tak dużo i tak łatwo jest je tworzyć, że ich aktywność jest przytłaczająca dla “prawdziwego“ człowieka. Widać to zwłaszcza w momentach przesilenia tematów politycznych albo ideologicznych. Wystarczy zabrać w nich głos, a natychmiast przyciągniemy uwagę innych kont, które nawet nas nie obserwują, ale i tak przyjdą nam powiedzieć, że się mylimy. Przypadek?
Dlatego trzeba mieć świadomość, że jeśli wdajemy się z kimś w dyskusję w Internecie, to jest możliwe, że rozmawiamy z botem. Ma on napisany prompt w taki sposób, aby w nieskończoność się z nami nie zgadzać i podawać naiwne argumenty, tak abyśmy zawsze mogli mu coś odpisać.
Martwy Internet to problem dla ludzi
Czy zdarzyło Ci się kiedyś napisać opinię w Internecie na temat nożyczek, lodówki albo taśmy klejącej? A jak często piszesz opinię hotelowi, w którym spędzasz noc albo restauracji, w której coś zjesz? Idę o zakład, że robisz to bardzo rzadko, a jeśli już, to tylko wtedy, gdy coś poszło nie tak albo byłeś bardzo pozytywnie zaskoczony.
Mimo to w sklepach internetowych i porównywarkach bez problemu znajdziemy tysiące opinii na temat każdego produktu i usługi. Nie ma się co łudzić, że są one napisane przez ludzi. W zależności od badanych portali i różnych kategorii, okazuje się, że na Amazonie fałszywych jest od 43% do aż 86% opinii.
A czy właściciele tych portali o tym wiedzą? Oczywiście, że tak, problem w tym, że ludzie nie chcą kupować rzeczy, o których nie ma żadnych opinii, albo są tylko złe. Jeśli masz sklep internetowy, to chcesz, żeby towar się sprzedawał, dlatego nie tylko przymykasz na to oko, ale sam dbasz żeby opinii było jak najwiecej.
Skrajnym przykładem, z jakim ja się niedawno spotkałem, jest serwis Agoda. To taki azjatycki Booking, na którym jest wiele tanich ofert noclegów z krajów takich jak Tajlandia i okolice. Problem w tym, że wiele z nich jest fałszywa i niezgodna z prawdą. Zdjęcia obiektów często są nieaktualne i pochodzą z czasów, gdy dany obiekt wyglądał znacznie lepiej. Na miejscu wiele rzeczy się nie zgadza, pokój wygląda inaczej, a basen to jest, ale zamknięty od pół roku.
I co z tym zrobisz, jak już stoisz z rodziną w recepcji? Możesz potem napisać opinię, że zostałeś wprowadzony w błąd, ale pewnie szybko zostanie ona usunięta. Za to gdy pojawiają się skargi na ten temat na reddicie to zawsze są zalewane komentarzami “it belongs to booking com and is legit”.
Na szczęście mnie przed tym procederem ostrzegli znajomi, ale rozlewa się on coraz szerzej na Internet. Dobre opinie pomagają w sprzedaży, więc każda firma chce ich mieć jak najwięcej. A skoro w Internecie może je po prostu kupić, to to robi. Albo piszą je samemu. Żeby nie szukać daleko - kilka lat temu Rossmann przyznał się, że opinie w ich sklepie dodają tylko ich pracownicy, co postawiło ich rzetelność pod znakiem zapytania. Wywołało to oburzenie w sieci, ale nie słyszałem, żeby to przestało działać albo zostało zaprzestane. W USA w jednym z portali randkowych była afera, gdy wyciekły dane, że większość "kobiet" na portalu, to były konta botów lub fikcyjne profile. Z ponad 5 milionów kont kobiecych aktywnych użytkowniczek było tylko 12 tysięcy. Portal tworzył fałszywe konta żeńskie, aby zachęcać mężczyzn do płacenia za usługi premium. Takich przykładów jest dużo, a będzie ich tylko coraz więcej.

Ilu moich obserwujących to ludzie?
Martwy Internet to też problem dla osób, które tworzą coś w sieci. Nie wiemy ilu z naszych obserwujących to prawdziwi ludzie, a ile to boty. Nie wiadomo ile z wyświetleń faktycznie pochodzi od ludzi, a ile jest jakąś sztuczną cyfrą, którą platforma daje mi na zachętę, abym spędzał tam więcej czasu.
Przykład z ostatniego miesiąca: na Twitterze udało mi się dwoma postami wygenerować zasięg sięgający 3 miliona wyświetleń. Nie przełożyło mi się to istotnie na wyższą liczbę obserwujących ani tym bardziej na więcej odwiedzin tego newslettera, do którego link mam podany w profilu. To stawia pod znakiem zapytania czy w ogóle jest sens poświęcać czas i energię na budowanie dużych zasięgów w social mediach, skoro nie daje to przełożenia tam, gdzie bym chciał?
Choć na Twitterze każdym postem robię dziesiątki tysięcy zasięgu, to często odpuszczam sobie dyskusję, gdy mam wrażenie, że rozmawiam z botami. Skrajnym rozwiązaniem na to jest publikowanie w trybie “post&ghost“, czyli w ogóle niesprawdzanie powiadomień (często robią tak konta, które mają miliony obserwujących). Albo większa automatyzacja treści i postowanie tylko merytorycznych wpisów, które będą znacznie mniej klikalne.
Paradoksalnie medium, na którym najbardziej lubię publikować, to jednocześnie miejsce, gdzie mam najmniejsze zasięgi. I jest to Instagram 52Notatki, gdzie odnoszę wrażenie, że obserwuje mnie najwięcej ludzi.

Martwy i niebezpieczny
Jednym z cyklicznych raportów, które czytam regularnie, są te publikowane przez OpenAI, czyli twórców ChataGPT. W czerwcowej edycji Disrupting malicious uses of AI jest dużo niepokojących informacji na temat wykorzystania ich modelu w działalności przestępczej oraz do działań propagandowych. Oto kilka punktów z tego raportu:
Filipińska agencja PR-owa wykorzystywała AI do generowania tysięcy komentarzy prorządowych na Facebooku i TikToku oraz do atakowania opozycji. Dla wiceprezydentki stworzyli pseudonim „Księżniczka Fiona” i wyśmiewali ją przy użyciu memów.
Chińczycy używali chataGPT do masowego tworzenia komentarzy na TikToku i Twitterze, które miały wywołać wrażenie debaty publicznej.
Inna chińska grupa podsycała podziały polityczne w USA. Generowała polaryzujące treści, wspierające obie skrajne strony kontrowersyjnych tematów. Używali też generatorów obrazów do tworzenia fałszywych tożsamości i całych grup na Facebooku, których celem była krytyka rządu USA. Tę operację nazwali… Uncle Spam.
Hakerzy powiązani z Koreą Północną fałszowali aplikacje o pracę. Automatyzowali tworzenie wiarygodnie wyglądających CV na stanowiska IT i wykorzystywali ChatGPT do badania zabezpieczeń podczas rozmów kwalifikacyjnych. Ktoś myślał, że prowadzi rekrutację a po drugiej stronie siedział sztab hakerów, który testował zabezpieczenia i procedury w danej firmie.
Rozwój AI i jego dostępność obniża progi wejścia także dla przestępców. Umożliwia mniej wykwalifikowanym osobom tworzenie bardziej zaawansowanych oszustw oraz prowadzenie propagandy na zmasowaną skalę. Człowiek może dziś działać z wydajnością całego zespołu, ale dotyczy to zarówno osób, które mają dobre intencje, jak i złe. To zapowiedź przyszłości zagrożeń cybernetycznych i wojny informacyjnej, a polem walki będzie Internet.
Temat AI na pewno zagości w jednym z przyszłych wydań 52Notatki.

Następne kroki:
Zanim wdasz się w dyskusję z kompletnie nieznaną osobą z Internetu, zadaj sobie pytanie czy jest dla Ciebie aż tak ważna, aby poświęcić Twój czas i energię. Może lepiej wyjść z psem na spacer, pobawić się ze swoim dzieckiem albo zadzwonić do kogoś bliskiego i zapytać co słychać? Mówię zupełnie serio.
Warto zdać sobie sprawę, że OpenAI monitoruje treści, które wpisujemy do ChataGPT. Każda komenda, prompt, grafika czy fragment kodu, który wygenerujemy zostawia strzępki informacji, które mogą być analizowane nawet w czasie rzeczywistym.
Przy okazji tematu warto wrócić do wydania: Najgłupsze rzeczy, które mądrzy ludzie robią w social mediach. I tym razem nie chodziło mi o dyskusję z innymi, tylko o coś gorszego.
A tak prywatnie…
W poniedziałek Dzień Ojca, a ja lubię to święto bardziej niż moje urodziny :)
Mam już zaplanowane jak spędzę ten dzień. Z samego rana koniecznie siłownia, bo potem nie będzie czasu (zapowiada się dzień nóg 😮💨). Po niej wezmę syna pograć do naszego ulubionego muzeum w Warszawie i zjemy coś dobrego na mieście (jestem na redukcji, więc zamawiamy te same porcje 😅). Po południu pościgamy się na Nintendo w “Mario Cart” (zaczynam już z nim przegrywać, więc udaję, że dałem mu wygrać). A wieczorem może uda nam się dokończyć oglądać “Hobbita”, bo jesteśmy już na trzeciej części, czyli piątej godzinie. To będzie jego lektura w przyszłym roku szkolnym, książkę ma już przeczytaną i teraz sprawdzamy, jak dużo dodali do jej ekranizacji.
Przyszły tydzień dobrze się zacznie :)
Post Scriptum: A propos opinii o produktach - na stronie sprzedażowej 52Notatki Sezon 3 uparcie nie dodaję Waszych opinii, mimo że mam ich dużo na mailach i wiadomościach prywatnych. Wiem, że marketingowo to błąd, bo pewnie dzięki temu sprzedałbym więcej książek. Wychodzę jednak z założenia, że lepiej będzie jak każdy sam wyrobi sobie opinię czytając bieżące wydania. Niemniej będę wprowadzał pewne zmiany, aby zachęcić Was w inny sposób do zakupu, ale o tym napiszę przy okazji kwartalnego podsumowania.
🤫