3 atomowe lekcje z filmu Oppenheimer, oraz co czytam i oglądam
Zapraszam do lektury rzemieślniczego newslettera, powstałego bez dodatku sztucznej inteligencji.
3 atomowe lekcje z filmu Oppenheimer
Zakładam, że widziałeś już film Oppenheimer albo czytałeś recenzje. Nie będę tu opisywał moich wrażeń ani oceniał filmu, takich materiałów są już setki. Dla odmiany podzielę się trzema lekcjami, które wyciągnąłem z kinowego seansu. Są one na tyle istotne, że można je nazwać atomowymi:
Lekcja pierwsza: Kruche ego skazuje Cię na porażkę
Każdy zna kogoś takiego, komu wydaje się, że zjadł wszystkie rozumy. I choć uważa się za ważniejszego i lepszego, to jednocześnie obraża się o każdą drobnostkę. Jego ego, zamiast być zahartowane i elastyczne, jest kruche i delikatne. Na zewnątrz zgrywa luzaka, który nic nie musi, a wewnątrz jest małostkowy i zawistny.
Taką postacią w filmie Oppenheimer jest Lewis Strauss, amerykański polityk. Bierze do siebie obcesowe zachowanie doktora Oppenheimera, a jego kruche ego szuka zemsty. Snuje intrygę, która ma na celu skompromitować konstruktora bomby atomowej i podważyć do niego zaufanie. Strauss jest bowiem przekonany, że Oppenheimer obgaduje go razem z Einsteinem, podczas gdy naukowcy nawet o nim nie rozmawiali, tylko o dużo ważniejszych sprawach. Efekt spotlight w pełnej okazałości.
Niestety takich ludzi spotykamy na każdym etapie życia, pojawiają się wszędzie tam, gdzie jest władza. Może to być nauczycielka w szkole, która mści się na uczniu, który nie okazał jej należytego szacunku. Urzędnik, zirytowany kolejnym petentem z roszczeniową postawą, wykładowca na studiach czy polityk. Ba - są ludzie, którzy za obrazę uznają fakt, że zaczniesz maila od słów „Witam”, co ich zdaniem jest śmiertelnym błędem.
Jak sobie z tym radzić? Przede wszystkim dbać, aby samemu nie stać się małostkową osobą, którą obrażają nawet nieumyślne błędy innych. Nie brać do siebie drobnych gaf innych, nie dopowiadać sobie, że robią nam celowo na złość. Mieć z tyłu głowy, że ktoś może być wobec nas nieuprzejmy, bo miał ciężki dzień albo ma inne problemy.
Lekcja druga: Zwycięzcy piszą historię
Kilka lat temu miałem okazję odwiedzić Hiroshimę i zwiedzić muzeum poświęcone pamięci ofiar bomby atomowej. Jest ono umiejscowione w samym epicentrum wybuchu, które widać na zdjęciu poniżej. Znajdziemy tam przytłaczające materiały, pokazujące ogrom cierpienia i zniszczenia. Zdjęcia zburzonego miasta, relacje osób, które przeżyły wybuch, zachowane ubrania czy dziecięce zabawki… Jeśli byłeś kiedyś w Muzeum Powstania Warszawskiego albo w Oświęcimiu, to wiesz jakie uczucia towarzyszą odwiedzinom w takim miejscu.
I w Polsce, i w Japonii doszło do zbrodni na niewinnej ludności cywilnej, ginęły dzieci i dorośli. Różnica jest taka, że u nas sprawa jest jasna: zbrodnie popełnili „źli” Niemcy, którzy ostatecznie przegrali wojnę. A na Japonię dwie bomby zrzucili „dobrzy” Amerykanie, którzy ją wygrali. Dla niewinnych ofiar jest bez różnicy kto ich zabił, a my dostajemy tylko wersję wydarzeń opisaną przez zwycięzców. Amerykanie mówią, że w ten sposób zakończyli II Wojnę Światową, że ocalili wiele innych istnień i generalnie musieli to zrobić.
A co na to Japończycy? Oppenheimer zdążył pobić rekord zarobków w kategorii filmów wojennych - ale nadal nie puszczają go w japońskich kinach. I to pomimo że Japonia jest trzecim, po USA i Chinach, rynkiem filmowym na świecie. Czy Oppenheimer jest tam zakazany? Nie - film nie został ocenzurowany. Ale żaden japoński dystrybutor nie chce podjąć się przetłumaczenia, wydania i reklamowania filmu o tym, jak zadano śmierć setkom tysięcy rodaków. A wesołe memy z Barbieheimer nikogo tam nie śmieszą.
Nam trudno jest to zrozumieć, bo znamy tylko wersję napisaną przez zwycięzców. Ten schemat powtarza się przez wieki, w każdej książce do historii.
Lekcja trzecia: Są sytuacje, gdy każdy wybór jest zły
A przynajmniej żaden nie daje jasnego zwycięstwa. Tak było w świecie naukowym w latach 40., gdy pojawiła się możliwość użycia rozszczepionego atomu do produkcji bomby. Do wyboru były dwie opcje:
stworzyć bombę atomową dla swojego kraju i zrzucić ją na przeciwnika, mając na sumieniu wszystkich zabitych,
być biernym i pozwolić, aby druga strona konfliktu zbudowała tę broń i użyła ją przeciwko nam.
W obu przypadkach jesteśmy stawiani pod ścianą, a żaden wybór nie jest dobry.
Podobnie jest w życiu, gdzie wielokrotnie przyjdzie nam podejmować trudne decyzje, a potem latami się zastanawiać, co by się stało, gdybyśmy poszli inną drogą. Dlatego zawsze staram się wstrzymywać z krytyką osób, które dokonały istotnych wyborów, bo nigdy nie wiemy, jaką mieli alternatywę. Może dużo gorszą i wybrali mniejsze zło? Najłatwiej jest oceniać, gdy to nie my jesteśmy obarczeni ciężarem konsekwencji.
Następne kroki:
Jeśli jeszcze nie widziałeś Oppenheimera, to warto to zrobić póki jest grany w kinie. To jeden z tych filmów, które na dużym ekranie są o niebo lepsze.
Zawsze gdy oglądam serial, film czy czytam książkę to zadaje sobie pytanie: czego mogę się tu nauczyć? Nie muszą to być wielkie lekcje czy rzeczy zmieniające życie.
W tym roku napisałem dwa artykuły w podobnym formacie, do których warto wrócić:
Czego słucham, co czytam i oglądam
Pora na cykliczny artykuł o tym co polecam do obejrzenia, przeczytania, wysłuchania a nawet zwiedzenia.
Kino: Spider-Man: Poprzez multiwersum
Świeży, kolorowy, kreatywny, zabawny i z dobrym twistem fabuły na koniec - ten animowany Spiderman jest bardzo dobry! Efekty wizualne wyglądają rewelacyjnie, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Bonus: po jego obejrzeniu nigdy już nie zamówisz “herbatki chai“ ani “chlebka naan“ :)
Podcast: Modern Wisdom - Bryan Johnson, The $2M Anti-Ageing Protocol For Longevity
Rozmowy z ciekawymi ludźmi - ten schemat podcastów spopularyzował Tim Ferriss. Jest wiele podobnych podcastów, a na ich tle wyróżnia się Chris Williamson, twórca Modern Wisdom. Ma dobrych gości, zadaje wnikliwe pytania, nie boi się zrobić z siebie głupca i jest o dekadę młodszy od Ferrissa.
Słucham tylko wybrane odcinki, ale jednym z najlepszych jest ten z Bryanem Johnsonem. To multimilioner, który zamiast wydawać kasę na jachty, Ferrari i domy na Malediwach poświęcił się badaniom nad wydłużeniem ludzkiego życia. Zatrudnił wybitnych specjalistów, prowadzi na sobie samym setki badań. Wiąże się to z dużymi wyrzeczeniami po jego stronie i ogromnymi kosztami. Co więcej, wyniki publikuje w sieci i chętnie dzieli się odkryciami. Bardzo ciekawa postać, warto przesłuchać ten odcinek.
Muzeum - Tamara w Lublinie
Do Muzeum Narodowego w Lublinie wracają prace Tamary Łempickiej. Zaczęło się od czasowej wystawy “Kobieta w podróży“, a teraz Lublin na stałe będzie prezentował obrazy tej najwybitniejszej malarki polskiego pochodzenia. Jej dzieła uzyskują na licytacjach rekordowe kwoty. Tamara przyciąga nie tylko malarstwem, ale też ciekawą historią życia. Jeszcze kilka miesięcy temu można było oglądać jej obrazy na wystawie w willi Le Fleur w Konstancinie pod Warszawą. Warto odwiedzić to miejsce dla samego budynku, który został fantastycznie odnowiony.
Książka: Maurycy August hrabia Beniowski
Stali Czytelnicy wiedzą, że w tym roku czytam tylko stare książki. Z polecenia (dzięki Maciek!) trafiła w moje ręce pozycja o Polaku, przy którym James Bond to nudziarz i domator. Wyobrażacie sobie brać udział w powstaniu, potem zostać zesłanym do więzienia na Kamczatkę, po to, aby stamtąd uciec statkiem wraz z załogą i z córką lokalnego gubernatora? A to wszystko się dzieje na pierwszych 50 stronach książki, dalej jest jeszcze lepiej. Nie będę psuł nikomu lektury zdradzając reszty fabuły. Uprzedzam tylko, że książka jest dostępna wyłącznie w antykwariatach, zostało mało sztuk, ale kosztuje śmieszne pieniądze.
A tak prywatnie…
…to wydanie wysyłam z namiotu rozbitego nad jeziorem, co mam nawet uwiecznione na zdjęciu :) Jak widać cały newsletter jest własnoręcznie pisany i osobiście wysyłany. Internet stoi u progu zalewu treści generowanych automatycznie, więc ciekawe kiedy pojawią się artykuły z dopiskiem “ręcznie robione“, “rzemieślnicze” czy “bez dodatków sztucznej inteligencji“. Skoro mamy już takie oznaczenia na żywności czy ubraniach, to może pojawią się też w Internecie? :)
Ręcznie podpisywane i pakowane będzie też każde papierowe wydanie 52Notatek - Sezon 1, które są już na etapie druku. Dam znać w oddzielnym mailu kiedy nastąpi wysyłka, a przede mną jeszcze podpis i numeracja każdego egzemplarza. Zainteresowanych odsyłam TUTAJ
PS To już kolejny raz kiedy tego lata jadę z synem pod namioty. Nie jestem fanem biwakowania ani spania w śpiworach, ale jeśli dzięki temu mogę spędzać więcej wartościowego czasu z synem, to chętnie to robię. Mam świadomość, że to są ostatnie lata kiedy wyjazd z ojcem jest atrakcją, dlatego wykorzystuję każdy wolny weekend. Zwłaszcza że namiot daje elastyczność co do miejsca i daty wyjazdu (nie trzeba nic rezerwować z wyprzedzeniem), najlepsze pole namiotowe kosztuje tyle co dwie kawy na mieście, zawsze poznaje się nowe osoby i są jakieś przygody, a brak elektroniki zmusza do kreatywności w spędzaniu czasu. Zdecydowanie więcej korzyści niż niedogodności :)