Jak wygrywać w życiu, czyli teoria gier w praktyce (cz. 1)
W tym wydaniu będziemy grać w gry i to bez końca. Ruszajmy!
Gry skończone vs nieskończone
Zrozumienie, w jakiej grze bierzesz udział, radykalnie zmieni rodzaj decyzji, jakie będziesz podejmował. Ukształtuje Twoje spojrzenie na świat oraz będzie mieć gigantyczny wpływ na pewność siebie z jaką będziesz się w nim poruszał. Każdy z nas, świadomie lub nie, codziennie bierze udział w wielu grach. Wszystkie je można podzielić na dwie grupy:
Grupa pierwsza: gry skończone
Są to gry, w których znamy graczy i ich role, wiemy jaki jest cel, co jest miernikiem sukcesu, a zasady rozgrywki są powszechnie znane.
Przykładem takiej gry jest piłka nożna. Wiemy co trzeba zrobić, aby zdobyć punkt, wiemy ilu jest graczy na boisku i wiemy czego nie wolno zrobić i za co grozi dyskwalifikacja. Każdy mecz ma też z góry określony czas trwania. Większość dyscyplin sportowych wpada w tę kategorię.
Kolejny przykład skończonej gry to system edukacji. W szkole i na uczelni Twoim zadaniem jest jak najlepiej opanować materiał, który będzie na teście. Nie musisz być najlepszy, bo to gra, w której wszyscy wygrywają, o ile spełnią minimalne kryteria. Uciążliwą zasadą tej gry jest konieczność uczestniczenia w trwających wiele lat zajęciach, których tempo jest narzucane przez najsłabszego gracza (ucznia) albo przez nauczyciela.
Reasumując: celem gier skończonych jest osiągnięcie z góry zdefiniowanego i mierzalnego efektu, poruszając się w ramach ustalonych zasad.
Grupa druga: gry nieskończone
Ten rodzaj gier w wielu aspektach jest przeciwieństwem gier skończonych. Nie znamy wszystkich graczy, nie znamy reguł, sami ustalamy mierniki naszego sukcesu. Wiemy natomiast, że celem nie jest wygranie gry, tylko pozostanie w niej jak najdłużej. Nie musimy atakować innych graczy, aby wygrać, chyba że taka jest nasza strategia albo zagrażają oni naszemu przetrwaniu w grze.
Gry nieskończone odbywają się na każdej płaszczyźnie, dotyczą osób, firm, organizacji, polityki i religii. Przykładem nieskończonej gry jest nasze życie. Każdy chce w nie grać jak najdłużej, chociaż domyślnie jesteśmy zaprogramowani, aby osiadać na laurach. Sami tworzymy różne mierniki sukcesu (pieniądze, rodzina, szczęście, kariera, etc.) oraz sami ustalamy sobie cele. Problemy pojawiają się wtedy, gdy zamiast trzymać się własnych celów, to za często je zmieniamy albo nieustannie porównujemy nasze wyniki do innych.
Wszystkie liczące się religie grają w nieskończoną grę. Ich nadrzędnym celem jest przeżyć możliwie jak najdłużej. Kościołowi katolickiemu udaje się to już od dobrych dwóch tysięcy lat, co swoją drogą jest niesamowitym osiągnięciem.
Każdy doświadczony polityk gra w grę nieskończoną - jego celem jest zdobycie jak największej władzy i utrzymanie jej jak najdłużej. Po drodze może mieć sukcesy, porażki, wpadki, skandale, ale na koniec miarą sukcesu jest tylko powołanie na kolejną kadencję, nadanie nowych przywilejów czy utrzymanie władzy zza kulis. Jeśli to mu się nie uda to automatycznie odpada z gry, a jego miejsce zajmuje ktoś nowy.
Reasumując: cel nieskończonej gry to utrzymać się w niej jak najdłużej. Nikt nie “wygrywa polityki” ani “nie wygrywa biznesu” czy “nie wygrywa w karierze”. Każdy dobry piosenkarz chce śpiewać jak najdłużej, nawet jeśli po drodze zdobył wszystkie możliwe nagrody. Każdy dobry aktor pragnie grać dalej w filmach, nawet jeśli zdobył kilka Oscarów. To są przykłady nieskończonych gier, które mają mierniki sukcesu, ale nie mają absolutnej wygranej.
Ta sama dziedzina, dwie różne gry
Choć idea gier skończonych i nieskończonych wydaje się prosta, to bardzo łatwo się w niej pogubić. Do wielu dziedzin możemy podejść na dwa sposoby i oba mogą być poprawne. Dla przykładu weźmy na warsztat sport:
Profesjonalny sportowiec gra w grę skończoną. Szykuje się do zdobycia medalu na olimpiadzie (zna nagrodę), wie kim są jego przeciwnicy, wie ile wynoszą rekordy w jego dyscyplinie oraz zna datę zawodów. Jest w stanie poświęcić wszystko, aby przygotować się na start w tej grze: zdrowie, pieniądze i czas.
Amatorski sportowiec traktuje wybraną dyscyplinę jako nieskończoną grę. Nie szykuje się do żadnych zawodów. Ćwiczy po to, aby być w dobrej formie, chce utrzymać masę mięśniową, którą naturalnie tracimy z wiekiem, albo po prostu lubi to robić. Jego cel to wytrwać jak najdłużej, a nie zrobić olimpijską formę kosztem czasu, pieniędzy. Dlatego nie może poświęcić zdrowia - tak jak sportowiec zawodowy - do osiągnięcia najlepszej formy.
Ważna konkluzja: jedna gra nie jest lepsza od drugiej, to my sami musimy dobrze ją wybrać. Natomiast nie możemy podejść do gry nieskończonej z mindsetem gracza w gry skończone. Stąd bierze się wiele problemów biznesowych, osobistych czy strukturalnych. Wszyscy znamy przykłady firm, które zaczynają dociskać sprzedaż, co negatywnie odbija się na jakości produktów. Albo znamy kogoś, kto udaje przyjaciela, ale odzywa się tylko wtedy, gdy sam czegoś potrzebuje. W każdym kraju są politycy, którzy będą w stanie obiecać złote góry byleby wygrać najbliższe wybory, a w długim terminie szkodzą państwu.
Jeśli grasz w grę skończoną, to musisz do niej podejść z nastawieniem “skończonym”. Analogicznie do gry nieskończonej podchodzimy ze sposobem myślenia “nieskończonym”. Inaczej doprowadzisz do konfliktów i przegranej.
Która gra jest lepsza?
Wróćmy do poziomu jednostki - teoretycznie to my wybieramy w jakie gry chcemy grać w życiu, skończone czy nieskończone. Tutaj sytuacja się komplikuje, bo z biegiem lat zmieniają się nasze cele i warunki w jakich żyjemy. Często rodzaj gry jest nam narzucany z góry przez innych albo przeciwności losu. Przykłady z życia wzięte:
Grasz w nieskończoną grę i budujesz biznes, który ma być większy niż Ty sam. Pojawia się oferta jego kupna, sprzedajesz firmę. Wprawdzie masz miliony na koncie, ale nagle wyrzuciło Cię z planszy i nie wiesz co dalej robić. Musisz szukać nowej gry.
Lubisz skończone gry, skończyłeś szkołę i kursy, które dały Ci konkretny zawód (np. górnik, adwokat, elektryk, muzyk). Chcesz wykonywać ten zawód zgodnie z zasadami i dostawać za to przewidywalne wynagrodzenie. Nagle okazuje się, że z jakiegoś powodu Twoja gra się kończy - weszła nowa technologia, silna konkurencja albo nowa regulacja, która Cię eliminuje. Musisz szukać nowej gry.
Chcesz grać w nieskończoną grę, ale miejsce i czas, w którym żyjesz nie pozwalają Ci na to. Potrzebujesz pieniędzy tu i teraz, więc musisz szybko wygrać. Musisz grać w z góry narzuconą grę.
Dlatego nie ma jednej sprawdzonej formuły co do wyboru rodzaju gry, tak jak bez odpowiedzi zostaje pytanie „jak żyć”. Ale można nauczyć się kilku ważnych umięjętności, aby wygrywać częściej niż inni.
Jak grać, żeby wygrać
Jest na to kilka sposobów, ale najważniejsze pytanie na start brzmi: czy wiesz w jakiej grze bierzesz udział, skończonej czy nieskończonej? Tak jak napisałem w pierwszym zdaniu artykułu - znajomość gry i jej zasad jest absolutnie najważniejsza.
Bez tego będziesz biegać po boisku piłkarskim z piłką w ręku i dziwić się dlaczego sędzia przerywa mecz. Nie znając reguł gry z góry jesteś skazany na przegraną, nawet jeśli działasz w dobrej wierze. I nawet jeśli masz najlepszy sprzęt, bogatych rodziców i starasz się ze wszystkich sił.
Ten błąd można popełnić na każdym obszarze - biznesowym oraz prywatnym. Kiedyś pracowałem w firmie, która tworzyła i sprzedawała produkty finansowe. Moim zdaniem były one za drogie, przez co klientowi trudno było zarobić. Ale firma generowała dzięki nim wysokie prowizje. Ja chciałem grać w nieskończoną grę, budując długoterminową wartość i relacje, a firma chciała zrobić jak najwyższy wynik sprzedażowy w tym miesiącu. Odszedłem stamtąd, żeby grać w inną grę, ale wspomniana firma ma się dobrze i dalej robi dokładnie to samo. To była dobra decyzja dla obu stron.
Dlatego po zrozumieniu, jaki tryb gry jest nam narzucony, musimy świadomie wybrać czy chcemy w nim wziąć udział.
Nie zmieniaj trybu, tylko miejsce gry
Moje doświadczenie życiowe i to, co wyczytałem z literatury i historii dowodzi, że bardzo trudno jest zmienić tryb gry. Gdy trafisz do firmy albo instytucji to musisz grać w ten rodzaj gry jaki ona dyktuje. Nie zmienisz go, chyba że jesteś na bardzo wysokiej pozycji i masz ze sobą sztab ludzi gotowych grać tak, jak Ty chcesz. Kilka przykładów:
Szkoła nie uczy praktycznych umiejętności przydatnych w życiu, tylko odgórnie ustalonego materiału. Możesz z tym walczyć albo zdać to, co musisz, zgodnie z narzuconymi wszystkim zasadami, a rozwijać się we własnym czasie.
Gdy pójdziesz na kurs prawa jazdy to nie nauczysz się bezpiecznej jazdy autem. Dowiesz się jak zaparkować w zbyt ciasnym miejscu parkingowym, bo to jest na egzaminie. Nie ma sensu z tym walczyć - zdaj, ale potem doucz się praktyki na dodatkowych lekcjach.
Każdy wie, że w Polsce edukacja finansowa stoi na słabym poziomie, ale nikt nie wie jak to zmienić. Masz dwa wyjścia - wytykać błędy instytucjom albo zadbać samemu o swoją edukację i Twoich bliskich. A potem zacząć się nią dzielić z innymi.
Jeśli Twój pracodawca nie dba o rozwój pracowników, skupia się na krótkoterminowych celach i twierdzi, że może Cię łatwo zastąpić, to masz dwa rozwiązania. Robisz dalej swoje, ale po pracy budujesz swoje kompetencje i rozwijasz dodatkowe źródła dochodu. Albo od razu szukasz nowego miejsca pracy. Jeśli widzisz, że duża organizacja zgodnie gra w inną grę niż Ty byś chciał, to szkoda czasu i energii na jej zmienianie - lepiej zbudować własną.
Dla jasności - nie zachęcam do bycia pasywnym, wręcz przeciwnie. Jeśli nie podoba nam się tryb gry w jakim jesteśmy, to nie możemy w nim bezczynnie tkwić. To nas będzie powoli dobijać, dzień po dniu.
Jeśli chcemy zmieniać grę innych, to musimy przede wszystkim zebrać jak największą liczbę osób, które nas w tym poprą. Jako samotna jednostka będziemy niczym Don Kichote, który ośmiesza się walcząc z wiatrakami, czyli organizacją czy systemem, który broni się wszystkimi siłami przed zmianą. Albo staniemy się zgorzkniałym marudą, który nieustannie narzeka jak mu jest źle i ciężko, a spytany czemu sam nic nie zmieni, to zasypie nas setką wymówek, szukając współczucia.
Dlatego podkreślam, że choć nie zawsze mamy wybór jaki tryb gry jest nam narzucony, to niemal zawsze możemy wystartować z własną grą albo wybrać tę, której chcemy poświęcić nasz wolny czas i atencję.
Moje nieskończone gry
Temat teorii gier, w jakich bierzemy udział, będzie przeze mnie rozwijany w przyszłości. Jest bardzo ważny, ma duży wpływ na nasze życie, pomimo że zdecydowana większość ludzi jest kompletnie nieświadoma jego istnienia.
Ten artykuł w dużej mierze wyczerpuje kwestie gier skończonych i nieskończonych, jest moją syntezą tego tematu. Ale jeśli chcesz dodatkowo go pogłębić to polecam dwa źródła:
James P. Carsey, to autor książki „Finite and Infinite Games” i jest uznawany za ojca tej teorii. Co ciekawe, książka powstała już w 1986 roku, a sam Carsey był akademikiem skupionym na kwestiach religijnych i duchowych.
Simon Sinek spopularyzował tę teorię i rozwinął ją w kierunku strategii biznesowych i przywództwa. W Internecie jest dużo jego wystąpień na ten temat. W 2019 roku wydał książkę “The Infinite Game“, która moim skromnym zdaniem, jest jedną z tych, które mogłyby być artykułem, a nie pozycją liczącą 250 stron.
Myślę, że dobrym dopełnieniem na koniec będzie kilka moich przykładów jak kategoryzuję swoje gry skończone i nieskończone:
Moje gry skończone:
dobra materialne: staram się limitować liczbę rzeczy, które posiadam i nie kupować nowych, nawet jeśli mnie na nie stać. Domyślnie jest to gra nieskończona, bo ludzie nieustannie kupują więcej.
kariera: nie chcę do końca życia pracować w jednej branży i trzymać się ostatnio zdobytego stanowiska. Kariera jest dla mnie grą skończoną, która kończy się po osiągnięciu celu.
Moje gry nieskończone:
edukacja: domyślnie jest to gra skończona, kończysz szkołę to najczęściej więcej się już nie uczysz. Staram się, aby dla mnie była to nieskończona gra, co realizuję poprzez kursy, książki, szkolenia, projekty czy nawet formalnie poprzez powrót na studia.
zdrowie: tu w przeszłości wielokrotnie popełniałem błąd i traktowałem zdrowie jako skończoną grę. Objawem było robienie formy na lato czy pod jakieś wydarzenie w życiu, żeby dobrze wyglądać w garniturze. Potem przychodził efekt jojo i gra zaczynała się od zera. Bez sensu - zdrowie to gra nieskończona, zawsze trzeba o nie dbać.
pieniądze: wielu ludzi traktuje pieniądze jako skończoną grę, zwłaszcza w pierwszych latach dorosłego życia. Chcemy się dorobić, a potem rzucić wszystko i mieć spokój. Albo szukamy sposobu jak szybko pomnożyć nasze oszczędności. W ostatnich dwóch latach kompletnie zmieniłem swój sposób inwestowania na tryb „bez końca”, o czym napiszę kiedyś oddzielny artykuł.
Następne kroki:
Musisz zrozumieć rodzaj gry w jakiej jesteś. To pierwszy i najważniejszy krok. Jeśli uważasz, że nie bierzesz udziału w żadnej grze, to albo jesteś w wieku przedszkolnym, albo czeka Cię bolesna niespodzianka.
Zrób listę gier w jakich bierzesz udział i spróbuj je podzielić na gry skończone i nieskończone. Czy jesteś zadowolony ze sposobu gry, który obrałeś albo został Ci narzucony? Co zamierzasz z tym zrobić?
W tym artykule przedstawiam jedną z wielu teorii gier. Mocno zainteresowałem się tą dziedziną kilka lat temu, bo zorientowałem się, że przegrywam, a nie wiem dlaczego. Teoria gier jest elementem mojego stosu umiejętności (kategoria psychologia), który opisywałem w artykule: Stos umiejętności, czyli jak pokonać prawo 10 tysięcy godzin
A tak prywatnie…
Już półmetek lutego, więc teraz będzie z górki - słońce świeci już od 7:00 rano, a o 17.00 jest nadal widno. Pogoda jest jeszcze daleka od wiosennej, ale po długości dnia wyraźnie czuć kończącą się zimę. Bardzo mnie to cieszy, bo łatwiej jest robić więcej, gdy więcej widać.