Za biedny, aby kupować tanio, czyli najlepiej wydane pieniądze i lista Teraz
W tym wydaniu skupiam się na tym, co jest teraz, polecam moje najlepsze zakupy i pytam Was o rekomendacje. Ruszajmy!
Lista Teraz:
Wszyscy robimy listy zadań. Są na to różne sposoby, od prostych papierowych po rozbudowane narzędzia cyfrowe.
Część z nas trzyma też listy „ukończone”, zawierające już wykonane zadania i projekty. To dobra metoda, aby wesprzeć momentum naszej pracy.
Dziś proponuję, aby stworzyć jeszcze jedną listę. Nie w celu poprawy produktywności, tylko wyostrzenia naszej świadomości. Chodzi o listę rzeczy, czynności, projektów etc., które robimy TERAZ. Musi to być coś, co już zostało rozpoczęte, a nie tylko pozostaje w sferze planów.
Przykładowo na liście TERAZ możemy wymienić :
trenuję do maratonu
piszę książkę
uczę się portugalskiego
remontuję mieszkanie
spędzam dzień z rodziną
jestem na urlopie
przygotowuję ogród na wiosnę
uczę się do sesji
porządkuję garaż
zaczynam nową pracę
To ma być po prostu lista rzeczy, którą wymienilibyśmy, gdyby nasz stary znajomy spytał “co teraz robisz?”. Tylko podkreślam, że musimy być ze sobą szczerzy i nie wpisywać na nią rzeczy, które chcemy-kiedyś-zrobić, ale wyłącznie te, które już zaczęliśmy. To nie jest kolejna lista planów ani to-do.
Zafiksowany na przyszłości, uwięziony w przeszłości
Większość życia spędzamy w dwóch miejscach:
w przeszłości: wspominając stare czasy i odgrywając te same wydarzenia na różny sposób w naszej głowie,
w przyszłości: planując coś, co ma się dopiero wydarzyć, odkładając na przyszłość obowiązki i przyjemności.
I tu dochodzimy do sedna: jeśli nie będziemy dostrzegać tego, co jest TERAZ, nawet gdy nasze plany się wreszcie zrealizują, to zabraknie nas, aby się nimi cieszyć. Bo myślami znowu będziemy w przyszłości, skupiając uwagę na czymś innym.
Sam się na tym łapię dość często. Przykładowo, tygodniami planuję weekendową wyprawę z synem, a gdy jesteśmy w jej trakcie to myślę o rzeczach, które muszę zrobić w poniedziałek albo o jakichś wydarzeniach z przeszłości. I tu nie chodzi o jakąś wybitną kontemplację chwili, tylko zatrzymanie się w teraźniejszości, która tak naprawdę jest jedynym stanem, w którym jesteśmy. To nasza głowa ciągle skacze w przeszłość i przyszłość.
Choć to ćwiczenie jest łatwe do zrobienia, to dłuższe utrzymanie naszej atencji na tym co jest teraz jest zaskakująco trudne. Jest na to brutalny sposób, który działa na każdego - to ból. Wystarczy się uderzyć w mały palec u nogi, idąc po mieszkaniu i nagle lądujemy z impetem w strefie TERAZ. Myślę, że wiele w tym temacie będą mieć też do powiedzenia osoby, które uprawiają sporty wyczynowe albo po prostu ciężko trenują.
(Swoją drogą w czerwcu będę więcej pisał w temacie sportu, bo zmieniam swoją rutynę treningową).
Następne kroki:
Spisz własną listę TERAZ. Wystarczy zanotować ją na pierwszym kawałku papieru jaki znajdziesz albo na komputerze. Czy jesteś zadowolony z ilości rzeczy na liście? Jak to się ma do listy rzeczy, które dopiero chcesz zrobić?
Naturalnie skupiamy się na teraźniejszości, gdy nas coś zachwyci albo zaboli. Z czasem można nabrać gruboskórności i nie dostrzegać wielu rzeczy. Dlatego warto pracować nad świadomym dostrzeganiem tego, co jest teraz.
Najlepiej wydane pieniądze w życiu, czyli za biedny, aby kupować tanio
Mój MacBook Air kończy właśnie 10 lat. Kupiłem go w 2013 roku, po tym, gdy grzejący się laptop z windowsem wkurzył mnie ten jeden raz za dużo. Przez tę dekadę nie miałem z tym Makiem żadnych problemów, mimo że pracował niemal codziennie.
Używam go do pisania, czytania, przeglądania Internetu, inwestowania, robienia prezentacji i oglądania seriali - dosłownie do wszystkiego. Poleciał ze mną do Japonii i USA, zabierałem go na delegacje, do kawiarni i na spotkania. Nie ma innego sprzętu, z którego byłbym tak bardzo zadowolony, a co najlepsze - on nadal dobrze działa.
Przy tej okazji postanowiłem podzielić się listą innych dobrych zakupów, jakie zrobiłem w życiu - od 100 zł do 65 tysięcy:
Hario V60 Drip Decanter - 90 zł
W życiu testowałem wszystkie możliwe sposoby robienia kawy w domu. Zacząłem od rozpuszczalnej „neski”, potem próbowałem ekspresów kapsułkowych z bajerancką spieniarką do mleka. Dotarłem nawet do tych absurdalnie drogich ekspresów ciśnieniowych, obiecujących kawę smakującą jak we Włoszech.
Ostatecznie od 3 lat piję przelew i to jest najlepsza kawa jaką można zrobić samemu w domu. Niemal codziennie rano parzę dla siebie taki dzbanek 0,6 od Hario, ręcznie mieląc ziarna. Co jakiś czas zmieniam gatunki kawy, dopracowując swoją procedurę parzenia, która zajmuje około 8 minut. Jeśli dodamy do tego, że ten dzbanek kosztuje tyle co 4 kubki latte w Starbucksie, to mamy naprawdę dobrze wydane pieniądze.
Karnet multisport 50 - 200 zł
Jestem fanem niezależności i elastyczności jakie dają karty MultiSport. Dzięki nim mogę wejść na większość siłowni w Polsce bez konieczności podpisywania zobowiązań na wiele miesięcy czy płacenia drogich abonamentów. Dlatego zawsze, gdy mój etatowy pracodawca oferował karty MultiSportu, to z nich korzystałem od pierwszego dnia. A gdy nie jestem nigdzie zatrudniony, to pytam po znajomych, żeby się dopisać jako osoba dodatkowa i wtedy płacę całość z własnej kieszeni (stąd przedział między 50 a 200 zł). Polecam MultiSport, choć wiem, że dla tej sieci jestem najgorszym klientem. Przez to, że często korzystam z tej karty, to pewnie płacą za mnie więcej niż ja im :)
Zegarek Casio G-Shock - 300 zł
G-Shock to linia niezniszczalnych i niezawodnych zegarków. Nieważne czy jest się fanem bajeranckich garminów czy złotych rolexów, G-Shock zawsze się przyda. Noszę go, gdy wykonuję jakieś fizyczne prace, jadę pod namiot albo za granicę, kiedyś chodziłem z nim na siłownię. Mam go z dobre 5 lat, a nie ma na nim rysy i działa wyśmienicie - mimo, że go nie oszczędzam. A w razie jego uszkodzenia nie będę płakał, tylko po prostu kupię nowy.
Konsola Nintendo 2DS XL - 650 zł
W trakcie lockdownu, mój syn zaczął spędzać dużo więcej czasu w domu, zresztą jak wszystkie dzieci. Stwierdziłem wtedy, że to dobry moment, aby kupić mu pierwszą konsolę do gier, czyli coś, o czym sam marzyłem, będąc w jego wieku. Uważam, że puszczanie dzieciom „YouTuba” bez nadzoru rodzica czy dawanie gier z telefonu, gdzie co chwila lecą reklamy, jest bardzo złym pomysłem, ale rozumiem, że jest to zawsze pod ręką i za darmo.
Dlatego kupiłem mu konsolę, która jest offline, a gier szukam tylko w edycjach pudełkowych. Nintendo Dual Screen XL to następca legendarnego Gameboya i ten wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. Syn szybko wkręcił się w Mario 3D Word, Kirby: Triple Deluxe, a nawet w Animal Crossing. Grafika jest dużo niższej jakości niż w konsolach najnowszej generacji, ale dziecko tego nie widzi. Do tego przyjemność z gry jest na najwyższym poziomie.
To Nintendo jest jeszcze z ery, kiedy sprzęty produkowało się tak, żeby przetrwały jak najdłużej, a nie tylko 2 lata do końca gwarancji. Dlatego działa bez zarzutu, i pomimo że nieraz zdarzyło się mu upaść czy obijać się w plecaku o inne zabawki. Mam zaufanie do jakości Nintendo, które tworzy tytuły bezpieczne dla dzieci, bez nagabywania reklamami czy koniecznością mikropłatności.
Pamietam, że kupiłem tego Dual Screena za około 650 złotych na Allegro jako nowego, ale dziś trudno jest go w ogóle dostać.
Buty Yanko - 1.000 zł
Jeśli Twoja praca polega na spędzaniu 8 godzin w biurze plus dojazdy to wiesz, że to, co założysz na nogi będzie bardzo ważne. Jeśli są to buty do garnituru, to tym bardziej musisz kupić coś dobrego, bo inaczej zagotujesz się w tych półplastikowych lakierkach z marketów.
Pierwsze buty od Yanko kupiłem ponad 10 lat temu i pamiętam, że były droższe niż garnitur, który wtedy nosiłem. To hiszpańska firma, która robi wysokiej klasy obuwie męskie na skórzanej podeszwie szytej ramowo (goodyear welted). Komfort, wykonanie i ich wygląd są o niebo lepsze od tego, co dostaniemy w sieciówkach z obuwiem. Polecam je zarówno do codziennego noszenia, jak i do zakładania na specjalne okazje, typu wesela, bankiety, opera, etc. Jeśli będziemy o nie dbać (regularne czyszczenie i trzymanie w prawidłach) to posłużą nam długie lata.
Próbowałem kilku różnych marek, ale Yanko najbardziej mi się podobają. Podczas lockdownu kupiłem w dobrej promocji parę brogsów i oxfordów, po tysiąc złotych każda. Dziś ich cena jest wyższa, ale nadal uważam, że warto.
MacBook Air 13 cali 4.500 zł
To o tym laptopie mówię we wstępie. To nie jest jakiś dopakowany model - ma raptem 4GB ramu i dysk wielkości 128 GB. Był reklamowany jako bardzo cichy, lekki i z baterią pozwalającą na 12 godzin pracy - faktycznie tak było. Nie wiem jakim cudem on tak fantastycznie działa tyle lat, ale póki się nie zepsuje, to nie wymieniam go na nowy. Zwłaszcza, że ma świecące jabłko na obudowie, slot na kartę pamięci i normalne USB, a najnowsze modele już nie :)
Samochód VW Passat 2013 65.000 zł
To auto kupiłem 8 lat temu, w salonie VW w ramach programu Das WeltAuto z gwarancją. To były jeszcze czasy, gdy roczne auto kosztowało 25% mniej niż nowe, a nie tyle samo lub więcej, jak to ma miejsce teraz.
Zrobiłem nim 140 tysięcy kilometrów, objeżdżając pół Europy i całą Polskę. Przez ten czas wymieniłem tylko pompę wody i amortyzatory z przodu, oprócz tego olej co roku, filtry, klocki i to wszystko - żadnych awarii ani usterek. Jadąc przepisowo autostradą pali 7 litrów benzyny, w mieście w korkach 9.
Jazda nim dostarcza dokładnie zero emocji. Auto nie wysyła żadnych sygnałów na temat tego czy właściciel jest biedny, czy bogaty. Jest tak przeciętne, że mogę nim pojechać gdzie chcę i nigdzie się nie wyróżnię - i dokładnie o to mi chodzi. Problem z krzykliwymi autami jest taki, że one krzyczą cały czas - a nie zawsze chcesz robić wokół siebie szum i zwracać uwagę.
Z tym Passatem jest trochę jak z MacBookiem - jest niezawodny i już bym kupił nowy model, ale po prostu nie mam ku temu żadnego pretekstu.
Każdy wie jak wygląda Passat, więc nawet nie wstawiam tu zdjęcia :)
Zbyt biedny, aby kupować tanie rzeczy
Moja lista to głównie produkty, które służą mi zaskakująco długi czas i dostarczają wartość powyżej oczekiwań. Na reddicie jest subforum poświęcone przedmiotom, które przetrwają całe nasze życie. Ludzie dzielą się tam przykładami lodówek, mających po 30 lat, butów, które noszę dwie dekady życia czy innych przedmiotów, które są bardzo dobrej jakości. Kluczowe jest tu to jak dbamy o produkty. Nie oszukujmy się - jeśli wydamy na coś więcej pieniędzy, to będziemy lepiej traktować tę rzecz niż jej tańszy odpowiednik. Zwłaszcza że skoro tak wiele sprzętów psuje się tuż po gwarancji, to po co o nie dbać? Trend polegający na kupowaniu rzeczy, które będą wytrzymałe i użyteczne nazywa się BIFL, czyli Buy It For Life.
Lubię powiedzenie, że jestem zbyt biedny, aby kupować tanie rzeczy. Wybierając tańszy odpowiednik tylko po to, żeby zaoszczędzić, często możemy skończyć z produktem, który będzie uciążliwy i szybko się zepsuje. Problem w tym, że to, co jest droższe nie jest automatycznie lepsze od tańszego. Wiele firm wydaje cały swój budżet na reklamy i kreowanie marki, przyklejając tylko swoje logo do produktów, które są masowo produkowane gdzieś w Azji. Dlatego tak ważne są szczere polecenia innych, nie opinie pisane w Internecie przez pracowników czy boty.
A co jest na Twojej liście najlepszych zakupów w życiu? Polecisz mi coś?
A tak prywatnie
Ebook z archiwum za 2023 jest już na ukończeniu. Mam już Kindla, więc będę mógł go dopracować na tym czytniku, bo wielu z Was pisało, że właśnie w ten sposób czyta dłuższe treści.
A ten weekend ponownie spędzam za kółkiem, tym razem na rajdzie turystycznym po Dolnym Śląsku, Niemczech i Czechach. Jazda samochodem to coś, co zmusza nas byśmy byli cały czas w trybie TERAZ. Zwłaszcza jeśli jedziemy pięknymi trasami w zwrotnym aucie bez elektroniki i z dala od autostrad.
Dolny Śląsk to mój ulubiony region Polski, pełen ciekawych krajobrazów, historii, zamków, pałaców, gór i krętych dróg. Myślę, że jakbym miał rzucić wszystko, to nie pojechałbym w Bieszczady, tylko zamieszkałbym w małym miasteczku właśnie na Dolnym Śląsku. Kupiłbym stare sportowe cabrio i codziennie jeździł w inne miejsce na kawę, poczytać i pisać. Może kiedyś zasłużę sobie na takie życie :)