Razem wszyscy mamy rację, ale z osobna każdy się myli, czyli dlaczego koło zawsze może być lepsze
W tym wydaniu wracam do teorii gier, mierzę się z tłumem i wymyślam koło na nowo. Z pomocą przyjdzie mi Harry Potter i Friedrich Nietzsche. Ruszajmy!
Razem wszyscy mamy rację, ale z osobna każdy się myli, czyli teoria gier w praktyce (cz. 2)
To jest drugi artykuł z serii teorii gier. W pierwszym skupiłem się na głównych rodzajach gier w jakie gramy. W tym zajmę się graczami, którzy biorą udział w rozgrywce, a dokładniej tymi najsilniejszym, czyli tłumem.
Są dwie grupy ludzi - jedna twierdzi, że tłum zawsze się myli, a druga, że tłum zawsze ma rację. Sprawdźmy, co o tym mówią badania naukowe.
Ile waży wół, czyli głos ludu
W 1906 roku brytyjski podróżnik i naukowiec, Sir Francis Galton, podczas swoich wojaży natknął się na konkurs prowadzony w trakcie jarmarku. Polegał on na odgadnięciu przez tłum ile waży wół. Sir Galton wziął udział w zabawie, ale od strony naukowej. Zebrał wyniki wszystkich 787 prób i obliczył ich średnią. Okazało się, że wynosi ona 543 kg, a rzeczywista waga wołu była wyższa o zaledwie pół kilograma. Co ważne, nikomu z tłumu nie udało się wytypować poprawnej odpowiedzi. Osoba, która była najbliżej pomyliła się o 9 kilogramów, czyli o znacznie więcej niż średnia wszystkich odpowiedzi. Zaskoczony swoim odkryciem Galton opublikował je w formie artykułu naukowego w magazynie Nature:
Przenieśmy się w przyszłość o całe 100 lat. Czy znacie teleturniej „Milionerzy”? Każdy uczestnik może skorzystać z kół ratunkowych, a jednym z nich jest skierowanie pytania do publiczności. Czy przypadkowa grupa ludzi jest w stanie udzielić poprawnej odpowiedzi na pytanie, które może pochodzić z różnych obszarów? Zbadał to James Surowiecki, amerykański dziennikarz ekonomiczny. Okazało się, że aż w 91% przypadków publiczność w Milionerach wybiera poprawną odpowiedź. Ten i inne przykłady zawarł w swojej książce „Mądrość tłumu”, gdzie dochodzi do bardzo ważnego wniosku: tłum jest mądrzejszy, jeśli składa się z niezależnych jednostek. To szalenie istotna kwestia, która ma zastosowanie w finansach i biznesie.
Paradoks mądrości tłumu
Im bardziej członkowie grupy są niezależni i różni od siebie, tym dochodzą do trafniejszych i lepszych wniosków. Innymi słowy, jakość tłumu ma znaczenie. Badacze dowiedli tego w licznych eksperymentach, w których pytano ludzi o różne przypadkowe rzeczy (np. ile jest fasolek w słoiku), i sprawdzano jak będą się zmieniać wyniki w zależności od zmian w grupie pytanych.
Jak można się domyślić, ludzie z tych samych grup popełniali podobne błędy. Dlatego choć ilość pytanych ma znaczenie, to dużo ważniejsze jest ich zróżnicowanie. Nic nam nie da, że spytamy o coś tysiąc osób, jeśli każda z nich będzie do siebie podobna, np będzie pochodzić z tej samej grupy etnicznej, mieszkać w dużym mieście, mieć wyższe wykształcenie i być w podobnym wieku.
Zalety różnorodności odkrył zachodni biznes i w ostatnich latach bardzo popularny stał się termin „diversity”. Zwłaszcza firmy technologiczne zorientowały się, że jeśli będą zatrudniać wyłącznie najlepsze osoby z najlepszych uniwersytetów, to prawdopodobnie skończą z bardzo hermetyczną grupą pracowników, która „myśli tak samo”. Tego problemu nie widać aż tak bardzo w Polsce, bo ostatnie 30 lat to były czasy dynamicznych przemian gospodarczych i społecznych. Ale w USA jest on problemem tym większym, że dochodzą tam kwestie rasowe.
Dlatego w teorii liderzy powinni szukać do swoich organizacji osób, które są niezależne. A ludzie powinni rozwijać i podkreślać obszary, w których myślą inaczej. W rzeczywistości jednak bardzo trudno jest być taką osobą, bo tłum jest zaprojektowany, aby niszczyć każdego, kto myśli inaczej. A w dobie powszechnego dostępu do Internetu jest to wyjątkowo palący temat.
Walka skazana na przegraną
Na pewno znasz powiedzenia, że nie należy podążać ślepo za tłumem i lepiej jest płynąć pod prąd niż z prądem. Wszystkie one brzmią ambitnie i motywująco, ale mało kto mówi, że próby otwartego przeciwstawienia się tłumowi sprowadzą na Ciebie jego agresję.
Tłum nie będzie Cię podziwiał za niezależne myślenie, inny punkt widzenia czy za odwagę wyrażenia swojego zdania. Tłum będzie w Ciebie rzucał butelkami, kamieniami i wyzwiskami, gdy tylko zwolnisz tempo jego marszu albo spróbujesz iść w innym kierunku.
Nie ma tu żadnego znaczenia czy masz rację, czy nie - zostaniesz zadeptany za próbę bycia innym. Nie ma też znaczenia dziedzina jaką obierzesz ani czy masz dobre intencje czy złe.
Przykładowo, jeśli zadeklarujesz publicznie, że chcesz zmienić świat na lepsze i wystartować w wyborach, to zanim w ogóle powiesz jaki masz program wyborczy to natychmiast zostaniesz zaatakowany przez sympatyków innych partii. To mechanizm, który sprawia, że politycy mówią nam wyłącznie to, co chcemy usłyszeć, a ambitne osoby odpuszczają sobie angażowanie się w politykę, w obawie przed krytyką.
Czy to znaczy, że mamy być konformistami i zawsze płynąć z nurtem? Oczywiście, że nie, ale trzeba liczyć się z ryzykiem takiej konfrontacji. Stawanie przeciwko tłumowi, będąc uzbrojonym tylko w swoje własne argumenty, to jak przyjść na strzelaninę z nożem. Nie ma też tu co liczyć na znajomych czy przyjaciół, bo nam nie pomogą - w walce z tłumem będziemy sami.
Eksperyment zgodności, czyli dlaczego tak trudno iść pod prąd
Każdy z nas jest podatny na wpływ tłumu. Dlaczego tak się dzieje? Ciekawy eksperyment przeprowadził w tej dziedzinie Solomon Asch w latach 50. minionego wieku, a który był wielokrotnie powtarzany przez innych badaczy na świecie. Mowa o tzw. “Eksperymencie zgodności Asha” (The Asch Conformity Experiments), który badał jak inni ludzie wpływają na nasze decyzje. Badanym zadaje się proste pytanie, które ma mało wspólnego z ich poziomem inteligencji czy wiedzy. Tak jak na załączonej grafice poniżej, mamy wskazać, która z linii po prawej jest tej samej długości co ta po lewej:
Badana osoba nie wie, że pozostali członkowie grupy współpracują ze sobą, a ich zadaniem jest udzielenie błędnej odpowiedzi. Każdy mówi ją głośno na forum. Nasz badany odpowiada zupełnie inaczej, gdy jest pytany jako pierwszy (nie słyszał złych odpowiedzi), a inaczej, gdy jako ostatni. Gdy słyszymy kilkanaście osób, które podają inną odpowiedź niż ta, która nam się wydaje za poprawną, to zaczynamy wątpić czy mamy rację. W ankietach wiele osób podaje też, że było pewne, iż mają rację, ale podświadomie bało się konfliktu z grupą, która myślała inaczej.
Płynie z tego ważny wniosek - nawet jeśli grupa nie zmusi nas do tego, aby myśleć tak samo jak ona, to sprawi, że niechętnie będziemy wyrażać nasze zdanie, jeśli będzie inne.
Najpotężniejszy manipulator tłumu
Media społecznościowe to najpotężniejszy generator i manipulator tłumu. Algorytmy łączą ludzi w grupy o tych samych poglądach i zainteresowaniach. Robią to nie pytając nas w ogóle o zdanie. Na moim YouTubie widzę ostatnio tylko filmy o zegarkach, samochodach, Lego, Gundamie i Minecrafcie, bo takie rzeczy oglądam sam lub z synem. Z kolei na Twitterze 90% treści wyświetla mi się w języku angielskim i nie widzę tam polityki ani bieżących wydarzeń, którymi żyje Polska. To akurat celowo sam skonfigurowałem, choć ostatnio algorytm zaczyna mi narzucać więcej treści, których nie chcę widzieć.
Podsumowując - media społecznościowe mogą nam pokazywać treści tylko z jednej dziedziny albo inną kompletnie wyciszać. Przez to mechanizm oddziaływania tłumu na jednostkę jest tym większy, bo wydaje nam się, że wszyscy mówią o tym samym.
Jest to potężna broń w marketingu i w polityce. Jeśli Facebook lub Twitter będzie nam wyświetlał wyłącznie materiały jednej frakcji politycznej, to zdecydowana większość osób ulegnie tej presji i pójdzie za tłumem. W ten sposób można też narzucać interpretację bieżących i historyczny wydarzeń. Dotąd służyła temu prasa i telewizja, teraz o wiele skuteczniejsze są media społecznościowe.
Tajną bronią mediów społecznościowych jest tzw. „shadow ban”, czyli sytuacja, w której platforma ucina zasięgi dowolnie wybranym osobom czy organizacjom. Wyciszone konto jest tego nieświadome, bo nie dostaje żadnego oficjalnego komunikatu ani ostrzeżenia. Posty takiej osoby po prostu nie wyświetlają się innym, nawet tym, którzy ją obserwują.
Można to wykorzystać w marketingu (przykładowo, widzisz tylko posty Coca-coli, a Pepsi nie), polityce (liderzy konkurencyjnych partii są wyciszani) albo manipulując narracją wydarzeń (pokazując tylko jedną stronę medalu).
Media społecznościowe są dużo skuteczniejszym manipulatorem od tych tradycyjnych, bo działają z zaskoczenia. Jeśli nie chcesz słuchać rządowej propagandy to wystarczy, że nie oglądasz rządowej telewizji. Ale jeśli wchodzisz na Twitter, zobaczyć co słychać u Twojego ulubionego piłkarza, muzyka czy znajomego, to dostajesz też serię wpisów chwalących albo krytykujących daną tematykę, opcję polityczną lub wydarzenie. Reklamy sa tu najmniejszym problemem, bo są wyraźnie oznaczone jako sponsorowane. Nikt nie reguluje działania algorytmów w mediach społecznościowych, dlatego tak dużo kontrowersji wzbudziło przejęcie Twittera przez Elona Muska i dlatego wielu zachodnich polityków tak bardzo obawia się chińskiego TikToka.
Jak z tym walczyć? Przede wszystkim trzeba mieć świadomość istnienia tych mechanizmów. Można zacząć od prostego ćwiczenia i zadać sobie pytanie dlaczego widzę akurat te treści? Dobrym sposobem na budowanie świadomości jest też zamienienie się na kilka chwil telefonem z inną osobą i sprawdzenie, co ona widzi na Facebooku czy innym medium. Często będą to zupełnie inne rzeczy, ponieważ algorytmy zamykają nas w różnych bańkach informacyjnych.
Friedrich Nietzsche pisał, że „kiedy spoglądasz w otchłań, to ona patrzy też na Ciebie”. Słowa te padły na całe wieki przed wynalezieniem mediów społecznościowych, ale idealnie znajdują tu zastosowanie.
Temat teorii gier powróci w przyszłości, wraz z artykułem o tym, jak manipuluje się tłumem.
Następne kroki:
Jeśli wchodzisz do gry z tłumem, to musisz się liczyć z tym, że jesteś na straconej pozycji. Każdy musi sam ocenić czy gra jest warta ryzyka, czasu i naszej energii. Dobrą książką w tym temacie jest tytuł “Przestępstwa tłumu“, autorstwa Bronisława Wróblewskiego, wydany w 1922 roku.
Wszystko co Cię otacza i każdy kogo słuchasz/czytasz ma wpływ na to, co myślisz i jak się zachowujesz. Dlatego warto selekcjonować media, z których korzystamy i osoby, które do nas mówią.
Jeśli uważasz, że jesteś poza tłumem i nikt na Ciebie nie wywiera żadnego wpływu to przegrywasz i nawet o tym nie wiesz.
Koło zawsze może być lepsze
Czy też tak masz, że zawsze jak zaczynasz coś nowego, to chciałbyś, żeby to był unikatowy i oryginalny pomysł? Książka, jakiej nikt wcześniej nie napisał, biznes, którego jeszcze nie ma w Polsce, czy kanał na YouTubie niepodobny do żadnego innego? Większość z nas, nim ruszy z nowym projektem, to często sprawdza w Googlu czy jesteśmy pierwsi i jedyni. Pamiętam, że gdy lata temu szukałem pomysłu na własną firmę to koniecznie chciałem wymyślić coś, czego nikt jeszcze nie robił. To błędne podejście, i to z kilku powodów:
Nawet jeśli ktoś już robi to co my, to nie znaczy, że nie jesteśmy w stanie zrobić tego lepiej albo inaczej. W każdym mieście są kawiarnie czy pizzerie i choć sprzedają to samo to niektóre świecą pustkami, a inne pękają w szwach.
W dzisiejszym świecie tworzenie jest łatwiejsze niż kiedykolwiek dotąd. Każdy z telefonem w ręku może uruchomić podcast albo kanał na YouTubie. Start własnego biznesu też jest dużo łatwiejszy. Dlatego lepiej z góry założyć, że ktoś już robi to, co my.
W biznesie nie zawsze wygrywają Ci, którzy są pierwsi. Apple nie był pierwszym producentem telefonów, tylko zrobił to inaczej i lepiej od konkurencji. McDonalds nie wymyślił hamburgerów ani barów szybkiej usługi, ale potrafi się skalować oraz upraszczać procesy biznesowe lepiej i szybciej niż konkurencja.
Prawda jest taka, że pewnie nie uda nam się wymyślić czegoś absolutnie nowego. A nawet gdyby, to nie znaczy, że świat automatycznie się tym zachwyci.
Fenomen znanego pomysłu
Ostatnio bardzo popularny jest serial The Last Of Us na HBO. I choć faktycznie jest dobry, to jego fabuła to splot oklepanych banałów. Choroba, która zabija większość ludzi, zombie, po których ugryzieniu stajesz się jednym z nich i wreszcie cudowne dziecko, które jest jedyną nadzieją dla świata… Wszyscy znamy te motywy, dlaczego więc serial jest tak chętnie oglądany? Bo opowiada historię, którą lubimy w ciekawy i wciągający sposób. Gra aktorska jest na wysokim poziomie, napięcie jest budowane w doskonały sposób, a pomimo znanych motywów przewodnich pojawiają się też świeże miniwątki.
Każdy z nas ma ulubioną potrawę z dzieciństwa. Niezapomniany smak, który natychmiast przywołuje dobre wspomnienia. Czy jest to rzadkie i wyrafinowane danie? Zaryzykuję odpowiedź, że nie - pewnie jest to rosół, który gotowała babcia, schabowy od mamy albo jajecznica, która tylko w domu smakowała tak dobrze. I często nikt inny nie potrafi odtworzyć tej potrawy, mimo że składniki są znane i dostępne.
Koło zawsze może być lepsze
Mówi się, że nie ma sensu wymyślać koła na nowo. To nieprawda, bo na przestrzeni tysięcy lat koło było dosłownie setki razy wymyślane na nowo. Od kamiennego okręgu, przez drewnianą konstrukcję, aż po wykończenie wielowarstwową oponą i osadzenie w skomplikowanym systemie wahaczy, amortyzatorów, sprężyn i stabilizatorów.
Wiele osób, które wykonuje gdzieś pracę zdaje sobie sprawę, że można by ją zrobić lepiej, szybciej albo efektywniej. Albo ogląda treści w Internecie i myśli, że można je zrobić ciekawiej, dynamiczniej albo uczynić praktycznymi i wartościowymi.
Ten artykuł kieruję do właśnie takich osób, które wahają się przed podjęciem nowych wyzwań, ponieważ ktoś inny robi coś podobnego. Albo, że już jest za późno i trzeba było zacząć pięć lat temu. Doskonale znam to uczucie, bo sam zderzam się z podobnymi wątpliwościami. Mam nadzieję, że ten artykuł okaże się pomocny, a w przyszłości wrócę z poleceniem książki, która wielu pomogła się przełamać i ruszyć z miejsca.
Następne kroki:
Pogódź się z tym, że Twoja praca i twórczość może być podobna do tego, co już robią inni.
Z fizyki wiemy, że zawsze najtrudniej jest ruszyć z miejsca. Taka drobnostka jak brak loga czy pomysłu na domenę i nazwę może urosnąć do rangi kluczowej przeszkody. To normalne, każdy tak ma i trzeba przez to przebrnąć.
Nawet jeśli za pierwszym razem się nie uda, to zyskasz cenne doświadczenie, które pomoże Ci w kolejnej próbie.
A tak prywatnie…
Przy okazji odwiedzin u rodziny pierwszy raz obejrzałem w telewizji Harrego Pottera. Najbardziej nierealnym wątkiem tego filmu nie jest magia i latanie na miotle tylko fakt, że choć Harry wychował się w patologicznej rodzinie, to nie odcisnęło to na nim śladu. Lata gnębienia, poniżania i niszczenia poczucia własnej wartości powinny mieć destruktywny wpływ na jego psychikę. Tymczasem funkcjonuje on jak nastolatek z kochającego domu i cechują go zachowania, których sam nigdy nie doznał. W prawdziwym świecie takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko, bo otoczenie ma na nas ogromny wpływ, zwłaszcza w dzieciństwie.
A propos telewizji - za tydzień będę pisał o życiowych lekcjach, które płyną z serialu „The Last of Us”. Tekst jest już prawie gotowy, czekam tylko na ostatni odcinek sezonu. Zachęcam do jego obejrzenia, bo choć nie będę celowo psuł fabuły spoilerami, to jednak lepiej będzie znać bohaterów serialu. I uprzedzam, że tekst nie będzie lekki.