500 godzin w Międzyczasie i 5 sposobów na lepszą naukę
W tym wydaniu zabieram wszystkich na wyprawę do Międzyczasu. Po drodze będziemy się uczyć, jak się uczyć. Ruszajmy!
5 sposobów na lepszą naukę
Wiedza zawsze była istotna, a jej posiadanie dawało przewagę. To, co się dziś zmieniło, to że teraz premia za wiedzę jest niższa, bo więcej osób ma do niej dostęp. Co gorsze, zwiększyła się kara za jej brak.
Dlatego myślę, że nigdy dotąd umiejetność uczenia się nowych rzeczy nie była tak ważna, jak jest teraz. Zwłaszcza że po raz pierwszy w historii przyjdzie nam konkurować ze sztuczną inteligencją.
Tylko jak zabrać się znowu do nauki, gdy jesteśmy dorośli i mamy pracę, dzieci i obowiązki? Zacznijmy od tych 5 kluczowych umiejętności:
1. Czytanie
W dobie podcastów i YouTuba, czytanie nadal się broni i to z kilku powodów:
Książki nie walczą z algorytmami. Dziś każde popularne wideo na YouTubie trwa minimum 10 min i przez pierwszą minutę ma więcej ujęć niż teledysk. Wszystko po to, aby utrzymać atencję widza. Książka może być konkretna już od pierwszych stron.
Ich lektura w skupieniu prowadzi do pracy głębokiej (o tym za moment), która jest niezbędna w procesie nauki. Przypomnij sobie, gdy uczyłeś się do sesji albo matury - robiłeś to w krótkich skokach, co chwilę rozpraszając się na klikaniu w filmiki z ciekawszą miniaturką czy po prostu brnąłeś przez książki, notatki i ksera? Nie da się być długo skupionym oglądając Youtuba, a tym bardziej zdając się na łaskę algorytmu TikToka.
Praktycznie każdy, komu udało się dużo osiągnąć w życiu, ma nawyk czytania książek. I każda dziedzina ma swoje bestsellery oraz obowiązkowe pozycje, które wprowadzą nas w nowy świat.
O tym jak czytać książki, aby je zapamiętać, które warto wybrać oraz jak robić notatki będę pisał w oddzielnym artykule. Od razu dopowiem, że szybkość czytania w niczym tu nie pomoże - wręcz przeciwnie, nie sprzyja ona rozumieniu ani zapamiętywaniu.
2. Pisanie
Nasz mózg jest bardzo dobry w tworzeniu pomysłów, ale słaby w ich przechowywaniu. Jeśli ich nie zapiszemy, to szybko je zapomnimy. Jeśli chcemy zrozumieć większy problem, to najlepszym sposobem jest napisanie o nim tekstu. Samo obejrzenie wideo czy przeczytanie książki to za mało. Wydaje nam się, że zrozumieliśmy i zapamiętaliśmy, ale gdy przychodzi nam o tym napisać kilka zdań, to nagle okazuje się, że jednak nie do końca…
Dlatego wielu wybitnych mówców przyznaje, że nie tylko ćwiczą swoje wystąpienia przed lustrem, ale też wcześniej samodzielnie (!) spisują co chcieliby powiedzieć. Dzięki temu lepiej to pamietają i rozumieją.
Pisanie jest też doskonałą metodą samorozwoju, dlatego regularnie namawiam do prowadzenia dziennika. Sam robię to już 7 rok z rzędu. A o tym jak robić notatki, i w którym programie, chciałem napisać już w zeszłym roku, ale nie było sposobności. Postaram się ją znaleźć w najbliższych miesiącach.
3. Uczenie innych
Konfucjusz powiedział wiele mądrych rzeczy, między innymi że:
„Powiedz mi, a zapomnę.
Pokaż mi, a może zapamiętam.
Pozwól mi zrobić, a zrozumiem.”
Znamy te słowa z ulotek prywatnych szkół, ale ono nie dotyczy tylko dzieci. Wręcz przeciwnie - szkoła zalewa dzieci niepraktycznymi umiejetnościami, które trudno jest im wykorzystać. Dorośli mają tu łatwiej - najczęściej uczą się czegoś, bo muszą to wykorzystać. Może to być funkcja w Excelu, podstawy języka obcego, budowa strony internetowej czy obsługa nowego programu.
Jednak najlepszym sposobem, aby nauczyć się czegoś samemu jest uczenie innych. Dopiero wtedy widzimy luki w swojej logice, braki w wiedzy czy niekompletne zrozumienie tematu. Są tysiące blogów, podcastów i kanałów na YouTubie, które powstały, bo ktoś się czegoś nauczył i chciał się tym pochwalić ze światem.
Doskonałym przykładem jest strona Khan Academy, która powstała, bo Sal Khan wpadł na pomysł, że zamiast powtarzać to samo kilka razy każdemu ze swoich kuzynów, lepiej jest nagrać wideo edukacyjne. Był dobry w tłumaczeniu trudnych rzeczy prostymi słowami, więc jego materiały zbierały coraz większą oglądalność.
Pewnego dnia Bill Gates zorientował się, że jego dzieci zamiast uczyć się z kolorowych podręczników z najlepszych szkół, wolą patrzeć na odręczne rysunki na czarnym tle, które publikował jakiś nieznany gość. I tak fundacja Gatesów zainwestowała w Khan Academy. Polecam - sam mam tam konto prawie od dekady, a tematyka jest bardzo szeroka.
Jeśli nie chcesz uczyć innych publicznie, to spróbuj potestować umiejętności na swojej rodzinie lub znajomych. Bierzesz kredyt hipoteczny i myślisz, że wiesz jak działa? To opowiedz żonie jak stopy procentowe wpływają na wysokość raty. Przeczytałeś ksiażkę z ciekawym konceptem? Opowiedz o nim znajomemu. Czasem pokazuję synowi różne rzeczy na komputerze, nie po to, aby mu się przydały, ale bardziej, żebym sprawdził czy na pewno rozumiem, co robię.
Uczenie innych na początku jest trudne, ale jest to umiejetność, która szybko rośnie wraz z praktyką. Pamietam, jak bałem się wystąpień publicznych i nie mogłem przyzwyczaić się do tego jak mój głos brzmi na nagraniu (każdy tak ma?). Teraz nie sprawia mi to większych trudności.
4. Interdyscyplinarność
Nie wiem czy teraz też tak jest, ale gdy ja chodziłem do szkoły, to każdy przedmiot był jak oddzielna planeta. Polski nie łączył się z historią, matematyka stała ponad fizyką, a filozofia była traktowana jak coś gorszego i strata czasu. Dziś wiem, że ten podział był sztuczny i wymuszony przez system. Nie da się zrozumieć Mickiewicza bez wiedzy dlaczego musiał emigrować. Nic nam po suchych datach historycznych, jeśli nie będziemy znali filozofii, która kierowała poczynaniami znanych przywódców.
W dorosłym życiu wąska specjalizacja wydaje się bardziej opłacalna, ale w dłuższym terminie to ślepy zaułek. Nikt nie chce przez 40 lat pracy zawodowej robić tego samego, a skupiając się na wąskiej dziedzinie może nam zabraknąć szerszego spojrzenia. Myślę, że dobrze demonstruje to mój artykuł o tym gdzie trzymać pieniądze, który trudno byłoby mi napisać, gdybym trzymał się tylko swojej specjalizacji.
Reguła 10.000 godzin będzie odchodzić do lamusa. To czas na tyle długi, że nasza wiedza może się zdezaktualizować. Dziś mówi się, że lekarze po ukończeniu studiów, które przecież nie są łatwe, coraz rzadziej korzystają z wiedzy tam zdobytej. Tak szybko rozwija się dziś medycyna, co jednocześnie jest o tyle niepokojące, że może nam się trafić lekarz, który uparcie rozwijać się nie chce.
5. Praca głęboka
W tym temacie najlepsza jest lektura książki „Praca Głęboka” Cala Newporta. Polecałem ją już w zeszłym roku - jest naprawdę dobra. Umiejętność skupienia - prowadząca do głebokiej pracy - jest zanikającą, a jednocześnie bardzo pożądaną cechą. Rozwój technologii tworzy zupełnie nowe miejsca pracy, do których program szkolny nie dostosuje się przez wiele lat. Musimy umieć sami się skupić, aby być w stanie uczyć się trudnych rzeczy (czyli nowych) oraz pracować nad skomplikowanymi zadaniami.
Podsumowując
Nie będę czarował - nauka nowych rzeczy jest trudna. Zwłaszcza, jeśli nie masz już 20 lat, a dzień wypełniają Ci obowiązki rodzinne, zawodowe i prywatne. Do powyższych punktów mógłbym dopisać kilka słów o ciekawości, motywacji czy uczeniu się tego, co się lubi, ale traktujmy się poważnie. Nauka wymaga przede wszystkim dyscypliny, a motywacja i inspiracja to luksus, na który rzadko kiedy nas stać.
To już temat na oddzielny artykułu, ale mam jeszcze wideo, które warto na koniec obejrzeć. Joe Rogan rozmawia w nim z dr. Hubermanem o tym, jak uczy się mózg, dlaczego jest to trudne i jak możemy mu w tym pomóc:
Zgadzam się z tezą, że dzieciom jest łatwiej, bo mają masę wolnego czasu. Brakuje im jednak celu, bo najczęściej uczą się tylko dlatego, że muszą - bo tak każe pani w szkole albo rodzice o to proszą. Później brakuje nam przymusu, ale za to wiemy, że nauka da nam konkretne umiejętności, które ułatwią nam życie, pozwolą więcej zarobić czy odkryją nowe możliwości.
Najważniejsze to nigdy nie przestawać się uczyć. A zwłaszcza będzie to niewybaczalne w tak ciekawych i pełnych możliwości czasach, jakie mamy teraz.
Kolejne kroki:
Pogódź się z tym, że nauka nowy rzeczy nie jest łatwa, a im jesteś starszy, tym więcej trudności Ci sprawi.
Na szczęście dziś mamy dostęp do ogromu narzędzi, często darmowych, które pomagają w nauce.
Nauka uczenia to przedmiot, który powinien się znaleźć w szkole. Jeśli tak jak mnie, nikt Cię nigdy tego nie nauczył, to musisz samemu nadrobić zaległości.
500 godzin w Międzyczasie
Co można zrobić mając do dyspozycji aż 500 godzin?
Przeczytać 70 książek, obejrzeć 250 filmów, napisać powieść, nauczyć się mówić w obcym języku albo grać na nowym instrumencie. Założyć biznes, zbudować formę fizyczną, przejść 10 gier wideo, przebiec 125 maratonów, polecieć 38 razy do Tokio.
Słowem, bardzo dużo, bardzo różnych rzeczy.
Trudno jest znaleźć 500 godzin w kalendarzu. To mniej więcej 60 kolejnych dni roboczych, po około 8 godzin pracy każdy. Zejdźmy niżej, 500 godzin to także:
90 minut codziennie przez 11 miesięcy
60 minut dziennie przez 16 miesięcy
40 minut dziennie przez 2 lata
20 minut dziennie przez 4 lata
…albo 10 minut każdego dnia przez trochę ponad 8 lat.
500 godzin to też po prostu 21 kolejnych dni kalendarzowych.
Ten czas i tak minie, można spróbować go zablokować na sztywno w kalendarzu, albo… poszukać w tzw. Międzyczasie.
W Międzyczasie
W Międzyczasie to miejsce, które każdy z nas odwiedza. Jest bardzo popularne na całym świecie. I trudno się dziwić, bo dzieją się tam prawdziwe cuda.
W Międzyczasie udaje nam się zrobić rzeczy, na które nie ma miejsca w naszym kalendarzu. Tam czas znajduje się bez problemu i nawet nie wiemy kiedy.
Innym razem w Międzyczasie tracimy cały dzień, nawet nie wiedząc na co.
Wycieczka do tej krainy nie zawsze odbywa się z naszej woli, dopiero gdy stamtąd wrócimy, to zdajemy sobie sprawę, że znowu byliśmy w Międzyczasie.
Językoznawcy mogą się spierać, że to błąd, bo nie ma czegoś takiego jak „międzyczas”. Przytakną im fizycy, którzy wiedzą, że czas jest ciągły i nie ma przerw. Jednak praktyka pokazuje, że kraina Miedzyczasu istnieje i są tysiące osób, które w niej były.
Pytanie jest tylko jedno - czy w Międzyczasie tracimy czas na błahe sprawy czy może znajdujemy go na te ważne?
A tak prywatnie…
Moje kanarki z kopalni* już się duszą, ale pilnuję się, aby nie zabrakło im tlenu. Trzymanie stałych rutyn w kalendarzu, nawet jeśli inne obowiązki domagają się więcej czasu, nie jest łatwe, ale naprawdę pozwala lepiej funkcjonować i ciagle robić postępy. U mnie nadal spiętrzenie pracy i projektów, ale czas na sobotnią kawę o poranku na mieście musi się znaleźć.
Naval Ravikant powiedział kiedyś, że “jeśli nie potrafisz cieszyć się zwykłą czarną kawą, to nie będziesz też cieszył się z jachtu”. Docenianie wolnego czasu i owoców własnej pracy to proces, który trzeba systematycznie prowadzić przez całe życie, a nie liczyć tylko na wielką nagrodę na końcu.
* Kanarek w kopalni to element systemu, stworzonego, aby nas ostrzec. Na przykład, że zbaczamy z wytyczonego sobie kursu albo dzieje się coś alarmującego w naszym życiu. To bardzo użyteczny model mentalny, który szczegółowo opisywałem w jednym z zeszłorocznych wydań. Wszystkie one znajdą się w zbiorczym ebooku, który w maju powinien już być gotowy.