Jak AI zmieni nasze życie prywatne i zawodowe oraz dwa typy ludzi, których unikam jak dżumy
Elon Musk nazwał mój newsletter „niebezpiecznym”. I ma pełną rację, bo samodzielne myślenie to niebezpieczna umiejętność. Ruszajmy!
Jak AI zmieni nasze życie prywatne i zawodowe
Sztuczna inteligencja jest jednym z najgorętszych tematów ostatnich miesięcy. Próbuję wyrobić sobie zdanie na jej temat, co nie jest łatwym zadaniem. Ta branża bardzo szybko ewoluuje i ma tak daleko idący wpływ na światową gospodarkę, że trudno jest przewidzieć jakie będą finalne skutki.
Poniżej kilka najważniejszych wniosków i faktów, na bazie których buduję swoje zdanie.
Na dziś największą siłą AI jest automatyzacja pracy i procesów, które dotąd trudno było przyspieszyć. Goldman Sachs prognozuje, że aż 2/3 zawodów może skorzystać na częściowej automatyzacji swojej pracy. I tu zaczynają się problemy:
Postęp technologiczny, taki jak rozwój motoryzacji czy komputeryzacji, zawsze uderzał w najbiedniejszych i najmniej wykwalifikowanych. Jednak tym razem pracę mogą stracić ci, którzy dotąd doskonale zarabiali. Spójrzmy na ten wykres od wspomnianego Goldman Sachsa, zwłaszcza na mój czerwony kwadrat.
Czyli tym razem protestować nie będą robotnicy ani górnicy tylko prawnicy, architekci i inżynierowie?
Zaawansowane narzędzia do analizy, kodowania, pisania czy rysowania istniały już kilku lat temu. Przykładowo, większość stylizacji w katalogu Ikea jest generowane komputerowo, a nie przez człowieka, który ustawia meble i poduszki. Tak samo z efektami specjalnymi w filmach czy obliczeniami robionymi przez naukowców.
To, co się zmieniło, to że teraz KAŻDY ma dostęp do tych narzędzi i są one łatwe w obsłudze. Rodzi to też problemy, bo:AI zostanie wykorzystane do oszukiwania ludzi. Już teraz tworzone są pierwsze fejkowe materiały wideo do reklamowania produktów. Oszuści biorą twarz znanego autorytetu i tworzą nagranie, w którym rzekomo wychwala ich produkt. To stary trik, gdzie zatrudniasz do reklamy osobę, która jest podobna do znanego aktora i udajesz, że to niby żart, niby przypadek. Tutaj technologia pozwoli na masową produkcję sobowtórów, którzy mogą udawać każdego i powiedzieć ich głosem co tylko chcemy.
Bardzo dużo ludzi się na to nabierze, zwłaszcza w pierwszych miesiącach, więc wyścig już trwa.Nikt nie chce, aby mu zrobiono zdjęcie w kompromitującej sytuacji, a niestety AI będzie mogło takie wygenerować. Zła wiadomość obiega cały świat nim dobra wyjdzie z domu, dlatego czeka nas fala ataków na różne osoby z użyciem materiałów wygenerowanych z pomocą AI. Na dziś nie ma sposobu na to, jak się przed tym bronić.
Prawo autorskie czeka rewolucja. Przykład sprzed kilku dni - utwór, w którym słyszymy głos Jay-Z wygenerowany przez AI. Czy teraz każdy będzie mógł tworzyć używając twarzy i głosów dowolnych artystów i aktorów? Pewnie nie, ale jak temu zapobiec albo jak odróżnić prawdziwy od sztucznego?
Skoro każdy będzie mógł produkować treści to Internet zostanie jeszcze bardziej zalany przez kontent. Dlatego tym ważniejsza będzie umiejętność samodzielnego myślenia i syntetyzowania wiedzy. Dziś o wszystko możemy spytać Google, jutro chat-GPT, tylko czy to nas czyni mądrzejszymi?
Twórczość generowana przez AI będzie cenzurowana, a w zasadzie już się to dzieje, tylko nazywa się “alignment“. Poprawność polityczna, faworyzowanie konkretnych krajów, ustrojów, produktów - wszystko to będzie w nią zaszyte. Internet zachodniego świata jest zdominowany przez amerykańskie firmy: Facebook, Google, Amazon i inne. Chiny i Rosja mają swoje wersje i tak samo będzie z AI, tylko tu restrykcje będą większe.
Oryginalność znowu będzie w cenie. Wiem, że dziś emocje wzbudzają cyfrowi influencerzy, którzy są generowani przez AI, ale myślę, że ta moda szybko minie, bo będą ich tysiące. Każdy z nas woli kawę parzoną własnoręcznie przez baristę, zamiast z dworcowego automatu. Wolimy słuchać koncertów na żywo w pierwszym rzędzie niż kopii na słuchawkach. Najdroższe zegarki są ręcznie robione i trzeba je codziennie nakręcać, a te składane w fabryce, z baterią na 10 lat kosztują kilka złotych i są ich tysiące.
Trudno nadążyć za wszystkimi nowościami w świecie AI. Dlatego nawet nie próbuję wymieniać tu narzędzi czy konkretnych zastosowań, bo po miesiącu będą już nieaktualne. Przykładowo Samanta, czyli osobisty asystent, brzmi dziś rewelacyjnie, ale pewnie szybko zostanie ulepszona.
Dlatego jako następny krok każdemu polecam zastanowić się nad pytaniem: jak AI zmieni Twoje życie prywatne i zawodowe? Odpowiedź koniecznie spisujemy i wracamy do niej po kilku miesiącach, aby sprawdzić, jaki był nasz tok rozumowania i czy był trafny. Z pomocą przyjdzie model mentalny, który opisałem w artykule “Jak wyrobić sobie nowe zdanie”
Nie jest to łatwe pytanie, ale tylko nad takimi warto jest spędzać czas.
Dwie grupy ludzi, których unikam jak dżumy
Wierzę, że w życiu równie ważne co robienie wielkich rzeczy, jest unikanie wielkich problemów. Super jest znaleźć inwestycję, która da nam zarobić tysiąc procent, ale równie ważne jest unikanie potężnych strat, drogich kredytów czy zakupu rzeczy, które stają się skarbonką bez dna.
I tak samo jest z ludźmi - dobrze jest mieć dobrych przyjaciół czy inspirujących znajomych, ale równie ważne jest unikanie wiązania się z toksycznymi osobami, którzy będą nas ciagnąć w dół.
Taką grupą są cynicy i alkoholicy. Łączy ich bardzo dużo. Na początku alkohol ma nas rozluźnić, sprawić, że poczujemy się dobrze, dodać nam odwagi i ułatwić kontakty z innymi ludźmi. I faktycznie tak działa. Z czasem jednak, gdy używamy go więcej i częściej, to rujnuje nam zdrowie, pozbawia znajomych i zamyka w domu.
Tak samo jest z cynizmem, który początkowo działa na naszą korzyść. Jest mechanizmem obronnym przed bólem, jaki wywołuje rozczarowanie. Działa trochę jak szczepionka - atakujemy samych siebie, aby uodpornić się na uderzenie rzeczywistości. Obniżamy swoje oczekiwania, aby przypadkiem się z nimi nie rozminąć. Jeśli powiemy sobie, że coś nie ma sensu, to nie zaboli nas tak mocno, gdy tego nie dostaniemy.
Problem w tym, że cynizm jest uzależniający, a jego duże dawki zabijają nas, zamiast uodparniać. Zaczynamy go rozlewać na więcej obszarów życia i miast bronić się nim przed rozczarowaniami, od razu popadamy w rozpacz porażki. Nie chce nam się niczego spróbować ani niczego zacząć, bo przecież to się nie uda, a nawet jeśli, to i tak jest to bez sensu. Bojąc się, że na koniec podróży czeka na nas porażka, w ogóle nie wyjdziemy z domu. Bo po co?
Bo co, ze mną się nie napijesz?
I tak jak alkoholicy lubią pić w towarzystwie, tak cynicy lubią się łączyć w grupy i namawiać innych do dołączenia. Tak jak podchmielona ekipa dba o to, aby wśród nich nie było trzeźwych, tak cynicy szukają osób, którym się jeszcze chce coś robić. Gdy uczynią już swoje życie nieszczęśliwym, to szukają innych, którym zaserwują ten sam koktajl.
Cynicy zawsze znajdą powód, aby Cię skrytykować, podważyć Twoją wiarę w siebie i umniejszyć Twój wysiłek. Będą udawać, że polewają Ci alkohol, bo chcą, abyś bawił się tak dobrze jak oni, gdy w rzeczywistości przeszkadza im, że jesteś trzeźwy. Cyników uwiera sam fakt, że w ogóle próbujesz i że masz szansę zrobić coś, na co oni nie mają odwagi.
I nawet jeśli jesteś świadomy ich działania, to bardzo trudno jest się oprzeć presji tłumu. Wie o tym każdy, kto próbował odmówić drinka w towarzystwie i każdy kto tworzy coś publicznie. O sile wpływu tłumu na jednostki pisałem szerzej w artykule “Razem wszyscy mamy rację, ale z osobna każdy się myli“.
Jest jeszcze jedna rzecz, która sprawia, że alkoholik jest jak cynik. Żaden nie widzi w sobie problemu i twierdzi, że gdyby chciał, to mógłby przestać albo zrobić wszystko. To kłamstwo, w które tylko on sam wierzy.
Bezpieczna dawka cynizmu
Nie ma takiej ilości alkoholu, która zażywana regularnie byłaby bezpieczna. Alkohol wpływa na większość organów naszego ciała i na pewno nie jest to pozytywny wpływ. I zaczynam wierzyć, że nie ma zdrowej dawki cynizmu, bo nawet w małych porcjach za szybko staje się on uzależniający.
Dlatego tak jak piszę w tytule - takich ludzi po prostu unikam. Ignorancja jest tu jedynym skutecznym sposobem. Każdy alkoholik w pewnym momencie znudzi się namawianiem Cię do picia i po jakimś czasie znajdzie sobie inną ofiarę, którą będzie chciał namówić do „dobrej zabawy”. I tak samo każdy cynik wreszcie się obrazi, gdy zorientuje się, że ignorujesz jego „cenne rady” o tym dlaczego Ci się nie uda, albo że robisz coś źle.
W obu przypadkach szkoda czasu i energii.
A co jeśli mają rację?
Tak jak pisałem przed tygodniem, zawsze staram się zakładać, że mogę się mylić i szukam dziur w swojej logice. Cynicy oczywiście mogą mieć rację, tylko tym bardziej chciałbym ich wtedy unikać. Nikt nie chce żyć z osobą, którą ciagle będzie powtarzać “a nie mówiłem“, gdy jej negatywne scenariusze się spełnią. Z dzieciństwa mam wspomnienie sytuacji, gdy mający kilka lat chłopak wywraca się na chodniku. Leci z płaczem do matki, która poprawia mu klapsem krzycząc, że mówiła, żeby nie biegał.
Współczesne znaczenie słowa cynizm nie ma nic wspólnego ze starożytną filozofią cynicką. Dziś jest to postawa polegająca na braku wiary w dobre intencje innych i doszukująca się wszędzie drugiego dna czy podstępu. Definicję cyników rozszerzam też o wszystkich tych, którzy swoim podejściem wpływają demotywująco na innych.
Będę obstawał przy stanowisku, że cynicy rzadko mają rację, bo rzadko kiedy próbują coś zrobić. Ludźmi, którzy gorąco komentują poczynania innych zazwyczaj są ci, którzy sami nigdy nie próbowali. Klasyczny przykład to kanapowi komentatorzy piłkarscy, którzy wierzą, że oni by tego gola na pewno strzelili.
Następne kroki:
Nie bądź cynikiem.
Wszystko jest dla ludzi, ale alkohol na dłuższą metę Ci szkodzi.
A tak prywatnie…
A propos łatwości obsługi programów wykorzystujących sztuczną inteligencję: w czerwcu organizuję dla kilku znajomych z dziećmi wyjazd pod namioty. Pomyślałem, że fajnie byłoby stworzyć logo dla tej wyprawy, które możne wydrukować na mapce albo w formie pamiątkowej naklejki. Z pomocą Midjourney udało mi się w minutę zrobić dokładnie taką grafikę, jaką miałem w głowie. Bez szans, abym coś takiego sam zrobił w Photoshopie, bo kompletnie nie potrafię używać programów graficznych. Teraz pozostaje mi tylko dodać na dole napis z miejscem oraz terminem wyjazdu i gotowe :)
Post Scriptum: W miniony weekend Twitter zablokował możliwość linkowania do Substacka, czyli platformy, z której korzystam do publikacji tego newslettera. To ważny temat, bo pokazuje jak swobodnie media społecznościowe mogę cenzurować treści. Na szczęście presja wielu tysięcy twórców i czytelników zadziałała i Twitter się z tego wycofał.
Jednak przekonało mnie to, że powinienem całe archiwum newslettera przenieść na własną domenę, tak samo jak dystrybucję ebooka. Pewnie ograniczy mi to zasięg, podniesie koszty i skomplikuje proces - ale taka jest cena niezależności.